Historia młodego kierowcy TIR-a to opowieść o solidarności i gościnności. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której mieszkańcy, zamiast złościć się z powodu uszkodzeń, których dokonał przez przypadek przyjezdny, spieszą z pomocą zestresowanemu człowiekowi?

Błąd nawigacyjny

Do nietypowego zdarzenia doszło w małej miejscowości Moncucco położonej w nieodległej od Turynu prowincji Asti. Drogi przechodzące przez miasteczko są tak niewielkie jak ono samo, toteż trudno poruszać się po nich wielkimi pojazdami. W wyniku błędu nawigacji (tak kończy się jazda z bezgranicznym zaufaniem do Google Maps!) zawitał tam jednak dość spory zestaw ciągnięty przez Volvo FH.

Jeden z wąskich i ostrych zakrętów na schodzącej w dół miejscowości drodze pokonał niedoświadczonego kierowcę. Prowadzona przez niego ciężarówka zahaczyła szoferką o wystający z elewacji balkon i oddzieliła go od konstrukcji zabytkowego domu. Uszkodzone Volvo utknęło, a na miejscu pojawili się zaniepokojeni mieszkańcy. Zamiast się zezłościć, pospieszyli z pomocą.

Braterska pomoc

Przerażony konsekwencjami kierowca ciężarówki wysiadł, żeby ocenić straty. Lokalna społeczność, widząc, w jakim jest stanie, zdecydowała się udzielić mu wsparcia na każdym możliwym polu. Znalazł się tłumacz, udało się zorganizować dźwig, który przestawił uszkodzony pojazd, producent zabudowy za darmo naprawił prowizorycznie kabinę, a inni mieszkańcy zaprosili do siebie niespodziewanego gościa, żeby mógł się umyć i zjeść ciepły posiłek.

Taki obrót spraw pokazuje, że nawet w przypuszczalnie najgorszej sytuacji można liczyć na pomoc innych ludzi. Burmistrz miasteczka złożył podziękowania wszystkim zaangażowanym w pomoc obcokrajowcowi. Głównie za to, że pozwolili młodemu człowiekowi wrócić do domu ze świadomością, że "istnieją jeszcze na świecie piękne rzeczywistości i piękni ludzie". Czasami myślę sobie, że przydałoby się nam trochę tego południowego luzu. U nas taki kierowca zostałby zapewne ukarany filmikiem na YouTubie i musiałby poradzić sobie sam.