Donald Tusk, jak niedawno pisaliśmy, stracił prawo jazdy. Od tego czasu nie może sam prowadzić samochodu. Korzysta za to z usług kierowcy, tak jak miało to miejsce w piątkowy wieczór, 17 grudnia. Donald Tusk wraz z posłem Janem Grabcem wsiedli do najprawdopodobniej służbowej Skody. Reporter "Faktu", który ruszył za nimi, przyłapał kierowcę Tuska na znacznym przekroczeniu dozwolonej w tym miejscu prędkości. Jak donosi, na ul. Jana III Sobieskiego w wArszawie samochód rozpędził się do 106 km/h.

Zapytany, o to wydarzenie przez "Fakt" towarzyszący Donaldowi Tuskowi poseł Grabiec, tak skomentował zaistniałą sytuację: "Nic nie wiem, żeby nasz kierowca łamał przepisy. Ja nie miałem tego świadomości".

Ładowanie formularza...