W ubiegłym miesiącu Niemieckie Ministerstwo Transportu stwierdziło, że 774 tys. pojazdów Mercedes-Benz w Europie zostało wyposażonych w niedozwolone urządzenie i nakazało Daimlerowi przywołać 238 000 samochodów w Niemczech. Silnik, o którym mowa był sprzedawany w ciężarówkach Mercedes-Benz w Europie do 2013 roku. Obecnie jest sprzedawany tylko poza Europą.

Kilka dni później Bild am Sonntag poinformował, że Daimler stwierdził podczas kontroli wewnętrznych, że oprogramowanie napędzające silnik ciężarówki OM 501 w pewnych okolicznościach przerywa wstrzykiwanie AdBlue. To z kolei oznacza, że auto może przekraczać normy. I tu zaczęła się afera, której finałem jest oświadczenie niemieckiego producenta.

W oświadczeniu Daimler stwierdził, że raport wprowadzał w błąd, a system diagnostyczny pokładowego silnika został zaprojektowany, aby wyłączyć przepływ płynu AdBlue w nietypowych okolicznościach, na przykład podczas pracy silnika na paliwie biodiesel.

"W trakcie testów regulatorów, Daimler odkrył odosobnione przypadki, w których sześciocylindrowy silnik spełniający normę Euro 5 nieznacznie przekroczył odpowiednie limity NOx", stwierdziła firma. Producent zadeklarował, że na bieżąco informuje o całej sprawie Federalny Urząd Transportu Samochodowego (KBA).

Z jednej strony Daimler informuje, że były to tylko odosobnione przypadki i na dodatek nieznacznego przekroczenia norm, a z drugiej firma oświadczyła, że do czasów wyjaśnienia „kwestii technicznych” wstrzymuje dostarczanie silnika.