Po aferze Dieselgate, gdy odkryto fałszowanie przez Volkswagena wyników pomiarów emisji spalin silników Diesla, okazało się, że wielu producentów na świecie stosowało podobne praktyki. Dziś auta na olej napędowy są w odwrocie, bo żaden z producentów bez oszukiwania praktycznie nie jest w stanie sprostać najnowszym limitom emisji spalin.

Jak jednak informuje Deutsche Umwethilfe, jeden z niemieckich producentów cały czas stara się fałszować wyniki poprzez niedozwolone urządzenia. Raport ekspercki, zlecony przez amerykańską firmę prawniczą Milberg, opisuje szereg nieznanych wcześniej, nielegalnych urządzeń fałszujących wielkość emisji spalin w silnikach niemieckiego producenta samochodów. Udało się to udowodnić, dzięki jazdom testowym, pomiarom spalin i danym z oprogramowania silników. W rezultacie samochody, które podczas testów spełniają limity emisji tlenku azotu, podczas codziennej jazdy mogą emitować nawet o 500 proc. więcej substancji!

Więcej informacji zostanie udzielonych w piątek, 5 listopada, podczas specjalnej konferencji w tej sprawie. Wtedy też mamy się dowiedzieć, który konkretnie producent dopuścił się takiego działania.

Ładowanie formularza...