Kombi, które nie powinny powstać

W zasadzie nie wiadomo, dlaczego zaczęto produkować auta z nadwoziem kombi. Wydaje się, że ten rodzaj nie powstał z potrzeby, czyli nie był czymś oczekiwanym na rynku. Było raczej odwrotnie. To produkcja stworzyła wtórną potrzebę jego posiadania. Pojawienie się tych aut na ulicach uświadomiło wielu, jak praktyczny jest ten typ nadwozia i jak wiele może mieć zastosowań. Do produkcji pierwszych kombi używano różnych materiałów, w tym drewna. Hudson Terraplane Station Wagon z 1936 roku był jednym z pionierów z nadwoziem kombi. Takie samochody w tej wersji można było kupić na specjalne zamówienie, ale początkowo cieszyły się małym zainteresowaniem. Dopiero w latach 50-tych XX wieku zainteresowanie dłuższymi pojazdami wzrosło. Z czasem były modyfikowane i ulepszane. Pojawiły się też wersje sportowych samochodów z przedłużonym tyłem, z dodatkowymi słupkami i ekstra parą okien bocznych czy drzwiami z tyłu. Niektórzy uważali, że to "zbyt plebejskie" rozwiązanie dla aut dla bogatych i tak powstała jeszcze inna odmiana aut zwana: "Shooting Brake", czyli skrzyżowanie coupe i kombi. Auta kombi to na ogół rodzinne samochody, pozwalające wygodnie wyjechać na piknik za miasto czy na wakacje. Nowoczesne silniki i zawieszenia sprawiają, że jazda tymi autami może dostarczyć wiele przyjemności. W ciągu blisko 80-letniej historii wyprodukowano wiele różnych "kombiaków". Jedne były udane, inne mniej. Lista udanych i nieudanych jest bardzo długa. Dziś kilka przykładów takich modeli, które lepiej, żeby w ogóle nie powstały. Z różnych względów. Marcin Koczyba / Onet Aston Martin Lagonda w wersji kombi Samochody tej marki na ogół wywołują dreszcz emocji. Elegancja i wielka moc silników sprawiają, że zdobyły serca zwykłych kierowców i arystokracji. Niestety z powodu ceny z jazdy nimi cieszyć się mogą raczej tylko ci drudzy. Błądzić jest rzeczą ludzką i zdarza się to nawet najlepszym. Nie ominęło to też tej zacnej ikony brytyjskiej motoryzacji.    Lagonda miała pomóc wyjść z kryzysu, jaki przeżywał Aston w latach 70 ubiegłego wieku. Sposobem na to miała być luksusowa limuzyna, odbiegająca wyglądem od pozostałych sportowych modeli. No i udało się - odbiegła. I to jak daleko, w kosmos gdzieś popędziła. To najbrzydsze auto tej marki i nie tylko tej, a wersja kombi jest jednym z najbrzydszych pojazdów jakie kiedykolwiek wyprodukowano. Dobrze, że cała produkcja we wszystkich wersjach to 645 sztuk z czego na szczęście niewiele zachowało się do dziś. Od tej Lagondy ładniejsze są chyba nawet pojemniki na śmieci. Jeśli zaś chodzi o silnik to zupełnie przyzwoita jednostka, co ciekawe zaprojektowana przez polskiego inżyniera Tadeusza Marka, przedwojennego mistrza kierownicy i wspaniałego konstruktora, który po wojnie pracował dla Astona Martina. Lagonda ma powrócić, ale na szczęście w zupełnie zmienionej szacie. Tym razem będzie to SUV.

Katalog Samochodów Auto Świat