- GITD realizuje Krajowy Plan Odbudowy: w rezultacie przy drogach stanie dużo nowych fotoradarów oraz odcinkowych pomiarów prędkości
- Powstaną także nowe zestawy kamer do monitorowania przejazdów na czerwonym świetle – te ostatnie zarówno na skrzyżowaniach drogowych, jak i na przejazdach kolejowych
- Plan jest taki, żeby uspokoić ruch m.in. na najszybszych drogach w Polsce
Brzmi jak absurd, ale to prawda: GITD zamierza skutecznie zwalczać przekraczanie prędkości na drogach, na których limit prędkości i tak jest najwyższy. Aby dostać mandat na autostradzie za sprawą systemu automatycznej kontroli prędkości, trzeba średnio jechać ponad 150 km/h. Na drogach ekspresowych – jeśli urządzenie pomiarowe zamontowane jest w miejscu, gdzie nie ma ograniczeń prędkości – aby zasłużyć na mandat, trzeba jechać ponad 130 km/h. A jednak doświadczenie pokazuje, że odcinkowe pomiary prędkości są superskuteczne. W niektórych lokalizacjach mandat "spływa" do systemu co kilka minut.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Będzie 128 nowych urządzeń rejestrujących
GITD pozyskał już środki na realizację jednego z przedsięwzięć wynikających z Krajowego Planu Odbudowy. Celem jest uspokojenie ruchu m.in. na autostradach i drogach szybkiego ruchu. Konkretnie plany dotyczą zakupu i montażu:
- 43 urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości,
- 70 urządzeń punktowego pomiaru prędkości,
- 10 urządzeń do monitorowania przejazdu na czerwonym świetle na skrzyżowaniach,
- 5 urządzeń do monitorowania przejazdu na czerwonym świetle na przejazdach kolejowych.
Dzięki zwiększeniu liczby urządzeń rejestrujących zmniejszona zostanie liczba wypadków powodowana niedostosowaniem prędkości do warunków ruchu i niestosowaniem się do nadawanych sygnałów świetlnych.
Nowy sprzęt do kontroli ruchu na drogach już wkrótce
Plan przewiduje, że operacja ma być realizowana w okresie od 1 stycznia 2024 r. do 30 czerwca 2026 r. Oznacza to, że urządzenia będą montowane sukcesywnie. Kierowcy powinni się już przyzwyczajać do tego, że odcinkowy pomiar prędkości na autostradzie to bardziej standard niż wyjątek.
Plus 10 km/h do twojej dyspozycji. A kierowcy i tak wpadają
Za pomocą stacjonarnych urządzeń rejestrujących (czyli fotoradarów, ale też odcinkowych pomiarów prędkości) nie wolno rejestrować przekroczeń prędkości o mniej niż 11 km/h. Taki zapis trafił nawet do ustawy (Kodeks drogowy) i brzmi:
Minister właściwy do spraw transportu (...) określi, w drodze rozporządzenia sposób dokonywania pomiarów przez urządzenia rejestrujące, z uwzględnieniem progów prędkości dostosowanych do obowiązującego na drodze ograniczenia prędkości, oraz przetwarzania przez te urządzenia zarejestrowanych danych, a także biorąc pod uwagę możliwość błędu kierowcy do 10 km/h włącznie w utrzymaniu dopuszczalnej prędkości
Oznacza to, że jeśli odcinkowy pomiar prędkości zamontowany jest na drodze ekspresowej czy autostradzie w miejscu, gdzie nie ma dodatkowych ograniczeń, "normalny" kierowca nie musi w ogóle się ich obawiać. Aby dostać mandat, trzeba jechać średnio ponad 130 km/h albo ponad 150 km/h (odpowiednio na drodze ekspresowej i autostradzie) – przeciętny kierowca tak szybko nie jeździ.
- Czytaj także: Fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości: o ile możesz przekroczyć, by nie dostać mandatu?
Teoretycznie przekroczenie prędkości nawet o mniej niż 10 km/h może doczekać się reakcji ze strony policjanta mierzącego prędkość kierowcy "z ręki" czy też z radiowozu, ale w praktyce ryzyko, że ktoś zareaguje na tak nieduże przekroczenie na autostradzie, jest znikome.
A jednak opłaca się montaż odcinkowych pomiarów prędkości na autostradach i większość kierowców powinna się z tego cieszyć. Taki sprzęt skutecznie powstrzymuje tych, którzy mieliby ochotę jechać z ogromną prędkością, która nie tylko zagraża innym, lecz także negatywnie wpływa na komfort podróżowania tzw. normalnych kierowców.