Przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h oznacza, że kierowca złapany przez policję automatycznie traci prawo jazdy na trzy miesiące. Ponadto jazda w tym czasie grozi przedłużeniem odebrania "prawka" o kolejne trzy miesiące, a kolejne przewinienie w tym czasie oznacza utratę uprawnień do prowadzenia pojazdów.

Państwo nielojalne wobec obywatela

Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska twierdzi, że zabieranie prawa jazdy jest niekonstytucyjne. Wszystko przez to, że decyzja starosty o zatrzymaniu prawa jazdy narusza lojalność państwa względem obywatela, zasadę dwuinstancyjności postępowania i prawo do sprawiedliwego procesu. Z tego powodu skierowała do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności przepisu z konstytucją.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:

Kierowca nie ma szans na obronę

Chodzi o to, że osoba, której zatrzymano prawo jazdy, nie ma żadnej możliwości bronienia się przed tą karą. Nawet jeśli jego zdaniem kara jest nieuzasadniona i nie przekroczył prędkości o 50 km/h, to prawo jazdy jest odbierane obligatoryjnie. Jeśli wątpliwości kierowcy potwierdzi sąd, to kara administracyjna jest zazwyczaj już odbyta, bowiem rozprawy zwykle trwają dłużej.

Z argumentami zgadza się marszałek sejmu oraz rzecznik praw obywatelskich, który tuż po wprowadzeniu przepisu w 2015 r. zaskarżał przepisy. Wtedy Trybunał Konstytucyjny umorzył postępowanie, ponieważ uznał za niekonstytucyjną tylko część przepisów.