• Interaktywna mapa pokazuje, gdzie i kto (kierowca, pasażer, motocyklista, pieszy) poniósł śmierć w wypadku drogowym w trakcie tegorocznych wakacji
  • Liczba wypadków zmalała na przestrzeni ostatnich 3 lat, ale nie tak istotnie, jakbyśmy sobie tego życzyli
  • Najwięcej śmiertelnych wypadków w aglomeracjach miejskich i na trasach wylotowych
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Policja na swojej stronie internetowej publikuje od początku wakacji, czyli od 26 czerwca br. interaktywną mapę wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Zamieszcza ją także w swoich mediach społecznościowych. Czarne punkty do ofiary śmiertelne, pomarańczowe – osoby, które zmarły w ciągu 30 dni od wypadku, czerwone – ofiary w ostatniej doby.

To stan na 2 sierpnia, czyli krótko po półmetku wakacji. I są to tylko dane wstępne. Ofiar śmiertelnych może być nawet więcej, gdyż jako takie uznawane są także te osoby, które na skutek ran odniesionych podczas zdarzenia umrą w ciągu 30 dni od wypadku.

Wypadków śmiertelnych trochę mniej, ale wciąż za dużo

Na polskich drogach podczas tegorocznych wakacji ginie więc co najmniej 6 osób (statystycznie 6,5). To dość przerażający bilans, który z roku na rok poprawia się tylko nieznacznie. Z danych publikowanych przez nas wcześniej wynika, że w poprzednich latach w czasie dwóch miesięcy wakacyjnych na drogach ginęło średnio 7,3 osoby w 2020 r., a w czasach przed pandemią: 8,7 w 2019 r., 8,8 w 2018 r. i 8,7 w 2017 r.

Z opublikowanej mapy wynika, że do szczególnie wielu wypadków doszło w Warszawie i okolicach – w samym mieście i na trasach wylotowych. Najwięcej wypadków zdarza się tam, gdzie są duże skupiska ludzkie, ale wcale nie nad morzem czy na Mazurach – lecz właśnie w aglomeracjach miejskich. Tu też, co zrozumiałe, giną piesi.