W miniony weekend (17-18 września) na płycie lotniska w Białej Podlaskiej rozegrała się ostatnia runda SSS Racing 1/4 mili oraz SSSuper Drift Cup. Wybór miejsca okazał się strzałem w dziesiątkę: doskonale przyczepna nawierzchnia i praktycznie nieograniczona przestrzeń pozwoliły na przeprowadzanie naprawdę interesujących, a zarazem bezpiecznych zawodów.
Do dyspozycji drifterów padła świeżo wyznaczona białymi liniami kręta trasa, a nieopodal niej toczyła się zacięta walka o tysięczne sekundy na „ćwiartkę”. Zawodnikom bardzo spodobała się taka formuła i nie mieli powodów do narzekań. Kierowcy preferujący jazdę bokiem zachwalali ciekawą konfigurację odcinka i duży zapas miejsca do „wypadania”, natomiast sprinterzy pochlebnie wypowiadali się o „klejącej” i równej nawierzchni.
Impreza rozpoczęła się w sobotni poranek. W zasadzie był to przedsmak, ponieważ tego dnia odbyły się jedynie treningi i pierwsze kwalifikacje dla drifterów. Całodniowe upalanie wyłoniło 32 najlepszych zawodników w klasie PPROFI.
Galeria Finału SSS Racing 1/4 mili oraz SSSuper Drift Cup
W słoneczną niedzielę odbyły się właściwie zawody. Do Białej Podlaskiej przybyło ponad 100 kierowców, którzy rywalizowali z czasem na dystansie 402 metrów i ok. 60 rozkoszujących się długimi „slajdami”. To jednak nic w stosunku do zgromadzonej publiczności.
Co prawda nie dysponujemy konkretnymi danymi statystycznymi, ale na „oko” można stwierdzić, że na płytę lotnisko przybyła ok. 4-5 tysięcy osób. Co więcej, zarówno przy torze drifterskim jak i dragowym, nie sposób było znaleźć miejsca tuż przed barierkami! A to już o czymś świadczy. Ponadto publika bardzo żywo reagowała na wydarzenia z obiektów oraz komendy konferansjera, tym samym rozgrzewając atmosferę.
I nie było to sztuczne czy wymuszone, ponieważ zawodnicy dostarczyli wielu emocji zgromadzonym kibicom. Sprinterzy w końcówce sezonu popracowali nad swoimi maszynami i wielu z nich wykręciło „życiówki”. Momentem historycznym dla SSS był przejazd Jezija Chmielewskijego w czarnym jak węgiel VW Corrado (a właściwie rurowej konstrukcji przypominające dawne coupe). Litwin w pierwszym przejeździe zszedł poniżej magicznej granicy 9 sekund i uzyskał czas 8.96 sekundy, ustanawiając tym samym rekord Polski. Kierowca za ten wyczyn otrzymał nagrodę w wysokości 1000 $.
Zobacz przejazd półfinałowy: GMC Typhoon No Limit vs. Audi A4:
Rękawice Marcinowi Blauthowi z Dunlop No Limit VTG Racing Team wreszcie zostały rzucone. Kierowca GMC Typhoona No Limit długo w Polsce nie miał rywala godnego siebie (oprócz kolegi z zespołu Grzegorza Staszewskiego w Corvette VTG) i w końcu pojawiła się osoba, która wprowadziła lekkie zamieszanie. To wydarzenie tylko podgrzało emocje i rozbudziło adrenalinę.
Pierwszy przejazd Blachy nie przyniósł zaplanowanego rezultatu. Czas 9.19 s. był poniżej oczekiwań. Drugi również: 9.18 sekundy. Krótka przerwa przed kolejnym startem pozwoliła przeanalizować sytuację z zespołem. Okazało się, że w GMC wystąpiła drobna usterka, którą mechanicy szybko zażegnali.
Nadszedł moment na półfinał klasy AWD TURBO. Czas Blachy nieco się poprawił, ale nie był to jeszcze wynik satysfakcjonujący. Dopiero w finale warszawski kierowca pokonał bardzo szybkiego VW Golfa II Turbo jednocześnie zwyciężając klasę i ustanawiając nowy rekord Polski czasem 8,93 sekundy. Ten wynik wywołał ponownie poruszenie wśród publiczności i niemałą radość u zawodnika.
Po rozegraniu finałów wszystkich klas stoczono rywalizację o tytuł King of Poland. Do rozgrywkiprzystąpiło ośmiu najszybszych zawodników. Kilku z nich wykluczyły problemy technicznie i finał (czego i tak można było się spodziewać) rozegrał się pomiędzy GMC Typhoonem No Limit, a litewskim czarnym VW Corrado.
Był to najbardziej oczekiwany pojedynek dnia. Na zielone światło kierowcy „wystrzelili” niemal z tym samym czasem reakcji, jednak Marcin został kilka centymetrów w tyle. Z perspektywy linii startu ciężko było oszacować kto pierwszy przekroczył metę, choć wiele wskazywało na to, że Polak prowadził.
Dopiero wynik na tablicy uświadomił wszystkich kibiców, że o... 0,003 sekundy Blacha był wolniejszy od Jezija. To najbardziej nieprawdopodobny wynik w całej historii SSS. Z pewnością będzie długo pamiętany i wspominamy przez miłośników wyścigów równoległych na 1/4 mili. Tytuł King of Poland zasłużenie trafił w ręce Litwina, którego przez całe zawody trapiły usterki samochodu.
Zobacz finałowy przejazd: GMC Typhoon No Limit vs. VW Corrado: