Wielu miłośników samochodów spalinowych jest przeciwna kierunkowi, w którym idzie motoryzacja i otwarcie o tym mówi. Niestety, niektórym osobom samo wyrażenie sprzeciwu nie wystarcza, dlatego w USA narodził się trend o nazwie "rolling coal", który polega na modyfikacji silnika Diesla tak, by maksymalnie zwiększyć zadymienie.

Dymią, bo zabierają im wolność

Powodowanie jak największego zadymienia kiedyś było elementem widocznym na zlotach tuningowych. Jednak w pewnym momencie część Amerykanów przeciwna polityce proekologicznej zaczęła jeszcze częściej modyfikować w ten sposób swoje pojazdy. Dla nich nakładanie ograniczeń poprawiających klimat było zamachem na osobistą wolność.

Na manifeście swoich praw się jednak nie skończyło. Niektórych samochody ekologiczne, takie jak Toyota Prius czy Tesla, tak denerwowały, że przejeżdżając obok takich aut, specjalnie tworzyli chmurę dymu skierowaną w stronę tych samochodów. Dla takich osób nawet rowerzyści byli przeszkodą, ich też zadymiali.

Manifest jednak nie poszedł w stronę, w którą spodziewały się te osoby i w końcu w 2014 r. zaczęto prace nad karaniem za modyfikowanie układu kontroli spalin. Niedługo później kolejne stany zaczęły wprowadzać prawo w życie, a jeszcze chwilę później wybuchła afera Diesel Gate, co jeszcze bardziej zaostrzyło prawo w kwestii spalin.

Rekordowa kara za modyfikacje silnika

Zapędy w takim modyfikowaniu samochodów ostudził także sąd, który nałożył na znanych z programu Discovery "Diesel Brothers" karę w wysokości 850 tys. dol i zakazał dalszej działalności polegającej na ingerowaniu w układy oczyszczania spalin. Kara była tak wysoka, ponieważ bracia już wcześniej przegrywali sprawy w sądzie i mieli nakaz zaprzestania działalności, jednak nic sobie z tego nie robili.

Jak zwolennicy "rolling coal" przerabiają swoje samochody? Trzeba zmodyfikować układ wtryskowy poprzez zmianę proporcji mieszanki paliwowo-powietrznej, wyprzedzenia kąta wtrysku czy też czasu otwarcia wtryskiwaczy. Dodatkowo zaślepia się EGR i wycina filtr DPF, o ile taki jest w aucie. Jest to modyfikacja tymczasowa, tzn, że zadymianie wywołuje się na przycisk. Normalnie silnik nie dymi w takim stopniu.

W Europie nigdy ta moda się nie przyjęła, a dymiące diesle w naszych warunkach to skutki zaniedbań właścicieli, choć niektórym to się podoba. Wycinanie filtrów DPF tak popularne w Polsce to też nie jest zjawisko "rolling coal", choć ma wpływ na jakość powietrza.

Mimo wszystko nawet najbardziej dymiący samochód, którego spotkamy na drodze, nie równa się z tym, co robią Amerykanie.