- Pięć limuzyn Bentleya przestało sześć lat w arabskim oddziale marki
- To okazja, bo ani ten model, ani jego silnik nie są już produkowane
- Kabinę pasażerską Mulsanne'a Grand Limousine urządzono na wzór odrzutowca
Dla najbogatszych tego świata to niepowtarzalna okazja, bo Bentley Mulsanne nie jest już produkowany. Druga rzecz to dostępność w każdej szerokości geograficznej – do ogólnoświatowej puli wraca pięć egzemplarzy limuzyny zarezerwowanych wcześniej dla klientów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Teraz można je zamówić z dowolnego miejsca na Ziemi.
Bentley Mulliner – ręczna robota z Crewe
Wszystkie limuzyny zostały wykonane ręcznie w zakładzie Bentleya w Crewe. Każda z nich ma niepowtarzalny charakter dzięki zróżnicowanemu wykończeniu. Na zdjęciach przedstawiono srebrno-niebieską wersję z nadwoziem z lakierami Silver Frost i Moroccan Blue, ale są też warianty: czarny, czarno-fioletowy, srebrno-rubinowy i czerwono-beżowy. Do barw karoserii dopasowano także 21-calowe alufelgi. W środku auta różnią się fornirem i kolorami skórzanej tapicerki oraz wykładziny.
Każdy Mulsanne Grand Limousine ma wydłużone o metr nadwozie i zwiększoną o 79 mm przestrzeń nad głowami pasażerów, dzięki czemu z tyłu w iście królewskich warunkach mogą podróżować cztery persony. Tę część kabiny urządzono na wzór wnętrza prywatnych odrzutowców. Dwie kanapy ustawiono naprzeciw siebie, co pozwala pasażerom na niczym niezmąconą rozmowę twarzą w twarz.
Przejmować się można tylko tym, czy... chłodzony w lodówce trunek osiągnął już optymalną temperaturę. Na pokładzie znalazły się nawet robione na zamówienie kryształowe szklanki i kieliszki. Do komfortowej konsumpcji wystarczy rozłożyć sobie fornirowane stoliki. Można też na nich pracować, w aucie są bowiem stacje dokująco-ładujące do iPada, a także trzy tarcze wskazujące temperaturę, czas lokalny oraz aktualną godzinę w Wielkiej Brytanii.
Bentley Mulliner – wyjątkowa technologia
Od Mulsanne’ów dostępnych (w tamtym czasie) dla "zwykłych" śmiertelników te arabskie różnią się nie tylko długością i wysokością nadwozia. Inżynierowie z Mullinera wyposażyli samochody także w kilka niecodziennych rozwiązań technicznych, takich jak np. specjalny system ogrzewania, wentylacji i klimatyzowania kabiny, interkom do komunikacji z kierowcą i oddzielającą pasażerów od szoferki ściankę z "inteligentnego" elektrochromatycznego szkła, która po naciśnięciu przycisku w ułamkach sekund staje się nieprzezroczysta.
Pod maską bez zmian – tu pracuje legendarny silnik 6.75 l V8, który też jest już rarytasem, bo w zeszłym roku Bentley wysłał go na (nie)zasłużoną emeryturę. Dane techniczne? 512 KM i aż 1020 Nm! Brytyjczycy chwalą się, że w tych samochodach inna jest nawet figurka "latającego B" zdobiąca maskę, bo na jej cokole wygrawerowano napis "Coachbuilt by Mulliner" (z ang. "Wykonany na zamówienie przez Mullinera").
Na koniec ciekawostka: Bentley świętował niedawno wykonanie tysięcznego zlecenia od czasu powołania do życia działu Mulliner (2014 r.). Jak widać, zainteresowanych pojazdami szytymi na miarę nie brakuje. Aż chciałoby się zapytać, ile kosztuje tak rzadki projekt. Odpowiedź na to pytanie mieści się w zakresie od "bardzo dużo" do "horrendalnie drogo", ale tego dowiedzą się już tylko potencjalni klienci. Całe szczęście, że koszty dostawy pokrywa Bentley!