Ośmielisz się odmówić?

W momencie wystawienia mandatu przez funkcjonariusza, kierowca obok powodu ukarania oraz wysokości mandatu, musi zostać również poinformowany o możliwości jego odmowy. – Jeżeli nie zgadzamy się ze zdaniem policjanta, uważamy, że jesteśmy niewinni, a funkcjonariusz chce niesłusznie nas ukarać, to oczywiście możemy odmówić przyjęcia mandatu. – mówi Agnieszka Kaźmierczak, Yanosik.pl – Gdy kierowca skorzysta z tego prawa i odmówi podpisania mandatu, wniosek o ukaranie go zostanie skierowany do sądu. – dodaje Kaźmierczak.

Proces może potrwać, a zasądzona kara znacznie przewyższyć tę wymierzoną przez policjanta. Sąd nie jest związany taryfikatorem mandatów, więc grzywna może wynieść nawet kilka tysięcy złotych. Choć zazwyczaj zasądzone kwoty są zbliżone do tych proponowanych przez funkcjonariuszy.

W przypadku przegranego procesu trzeba się jednak liczyć także z dodatkowym kosztem – postępowania sądowego. Jeżeli więc chcemy uniknąć mandatu odmawiając jego przyjęcia, to musimy dysponować dowodami, które przekonają sąd o naszej niewinności.

Podpisany i wrzucony do szuflady

Kierowca ma 7 dni na zapłacenie mandatu wystawionego przez funkcjonariusza. W przeciwnym wypadku ściągnięcie należności nastąpi w oparciu o przepisy ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Oznacza to, że po wystawieniu tytułu wykonawczego przez np. Urząd Wojewódzki, sprawa zostaje przejęta przez Urząd Skarbowy właściwy dla miejsca zamieszkania ukaranego kierowcy. Urząd staje się wówczas odpowiedzialny za wyegzekwowanie zapłaty. W tym celu może skorzystać z różnych możliwości. Zwyczajowo, na pierwszy ogień idą sposoby najmniej dotkliwe dla kieszeni osoby, która popełniła wykroczenie. Przykładowo grzywna może zostać ściągnięta z nadpłaconego podatku dochodowego. Nie zawsze jednak istnieje taka możliwość.

Skarbówka ma swoje sposoby

Urząd Skarbowy może, więc również zająć inne źródła dochodu kierowcy, takie jak zasiłek, emerytura czy renta. Może także wydać decyzję o zajęciu części pensji, przy czym nie może to być kwota przekraczająca 60 proc. płacy minimalnej. Urząd dysponuje też możliwością zajęcia środków znajdujących się na koncie. Co ważne, Urząd nie jest zobowiązany do poinformowania delikwenta o zajęciu jego środków, więc sprawdzenie stanu konta może wiązać się z niemiłą niespodzianką.

Najbardziej dotkliwą metodą stosowaną przez Urząd w ostateczności jest wysłanie do ukaranego kierowcy poborcy skarbowego, który uprawniony jest do zajęcia mienia. Mogą to być np. dzieła sztuki lub różnego rodzaju sprzęt, jak telewizor czy komputer. Wyjątkiem są te sprzęty, które są niezbędne do wykonywania pracy zarobkowej.

Spróbuj zapobiec

Od mandatów nie są naliczane odsetki. Kierowca nie znajdzie się więc w Krajowym Rejestrze Dłużników, ale mimo to nie uda mu się uzyskać zaświadczenia o niezaleganiu z długami, aż do momentu zapłacenia mandatu. Urząd Skarbowy poza wyegzekwowaniem należności z tytułu mandatu doliczy także koszty egzekucyjne. Dlatego najlepiej starać się po prostu mandatom zapobiegać.

– Uchronić się od mandatu można przede wszystkim jeżdżąc zgodnie z przepisami, ale nie zaszkodzi pomoc ze strony aplikacji dla kierowców. – mówi A. Kaźmierczak, operator systemu Yanosik.pl – Kontrole prędkości mają z założenia charakter prewencyjny, a wzajemne informowanie się o nich przyczynia się zarówno do zdjęcia nogi z gazu, jak i do uniknięcia mandatu. – dodaje Kaźmierczak.

Część kierowców liczy też na to, że uda im się wymigać od zapłacenia kary, gdy sprawa się przedawni. W praktyce do takich sytuacji dochodzi jednak bardzo rzadko. Urząd ma bowiem aż 3 lata na ściągnięcie należności i zazwyczaj pilnuje terminów.