• Niepełnosprawny kierowca otrzymał wezwanie do uiszczenia opłaty dodatkowej w wysokości 250 zł za brak biletu za postój auta w strefie płatnego parkowania w Warszawie
  • Opłatę dodatkową wystawiono na 1,5 min przed wykupieniem biletu w parkomacie
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Z pozoru wszystko wydaje się proste. Wystarczy znaleźć odpowiednie miejsce w strefie płatnego parkowania, zostawić samochód i udać się do parkomatu po bilet, a następnie umieścić go za szybą w samochodzie. A co w sytuacji, gdy po powrocie z wykupionym biletem znajdujecie za szybą wezwanie do uiszczenia opłaty dodatkowej? Tak rozpoczął się spór, który z warszawskim Zarządem Dróg Miejskich toczy od dwóch lat nasz czytelnik, pan Arkadiusz.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Pan Arkadiusz jest osobą niepełnosprawną. Zapewnia, że porusza się o własnych siłach, ale nie tak dziarsko, jak w pełni zdrowe osoby. Dość często utyka, co utrudnia sprawne przemieszczanie. Trudno zatem oczekiwać, że dotrze z samochodu do parkomatu w tempie sprintera.

Półtorej minuty różnicy kosztuje 250 zł

W październikowe popołudnie 2020 r. zaparkował swoją Skodę przy ulicy Mokotowskiej w Warszawie. "Po wyjściu z samochodu udałem się do parkometru i kupiłem bilet z wydrukowaną godziną 17:06. Po powrocie do auta zauważyłem kontrolera ZDM wypisującego dokument opłaty dodatkowej. A ten wystawiono z godziną 17:04 – zaledwie 1,5 minuty przed wykupieniem biletu" – opowiada pan Arkadiusz.

Kierowca Skody skorzystał z odwołania, przekonując, iż 1,5 min nie wystarczy, by wyjść z auta, znaleźć parkometr, podejść do niego i kupić bilet, a następnie wrócić do pojazdu. Odwołanie niestety zostało odrzucone. W odpowiedzi na reklamację ZDM wyjaśnił, iż po weryfikacji okazało się, iż w trakcie czynności kontrolnych "nie stwierdzono obecności kierowcy przy pojeździe ani przy parkomacie" (samo urządzenie znajdowało się w zasięgu wzroku, czyli ok. 15 m od auta i zostało sfotografowane podczas kontroli). Pouczył także, że "pierwszą czynnością kierowcy po zaparkowaniu pojazdu, bez zbędnej zwłoki, winno być jej uiszczenie".

Pan Arkadiusz tak łatwo nie dał za wygraną. W odwołaniu do Komisji Odwoławczej podkreślił, iż po wyjściu z samochodu pierwszą czynnością było poszukiwanie parkometru, by wnieść opłatę. To jednak nie przekonało członków komisji, którzy odrzucili wniosek kierowcy Skody o anulowanie opłaty dodatkowej.

Lepiej poinformuj kontrolera, zanim ruszysz do parkomatu

"Kontrolerzy są widoczni, a Odwołujący nie poinformował ich, że będzie wnosił opłatę za postój pojazdu przed podjęciem czynności kontrolnych. Dokumentacja fotograficzna nie potwierdza wnoszenia opłaty w parkometrze w chwili przeprowadzania kontroli. W chwili zakończenia kontroli o godz. 17.04 przy parkometrze nie było nikogo. W związku z przedstawionymi wyjaśnieniami odwołanie nie mogło być uwzględnione" – czytamy w odpowiedzi.

Jak zatem traktować określenie "niezwłocznie"? Głos zabrał Urząd Miasta Warszawy, który w odpowiedzi na złożoną skargę poinformował: "Decydując się na zaparkowanie samochodu w SPPN kierowca powinien być przygotowany do niezwłocznego opłacenia należności za postój, aby nie narazić na zarzut nieopłaconego parkowania pojazdu. Czas na wniesienie opłaty będzie uzależniony m.in. od wybranego sposobu płatności (parkomat/ system płatności mobilnych) czy odległości dzielącej zaparkowany samochód od najbliższego parkomatu, do którego należy dojść". Ile zatem potrzeba czasu?

Pan Arkadiusz doczekał się bardziej wyczerpującej odpowiedzi w kolejnym piśmie ze stołecznego urzędu. Przyznano bowiem – "Jeżeli samochód zostanie zaparkowany np. w odległości 10 metrów od parkomatu, to w naszej ocenie dojście do tego urządzenia nie powinno zająć kierowcy średnio nie więcej czasu niż około 20 sekund. Oczywistym jest, że im dłuższa odległość do przejścia, tym więcej czasu będzie na to przejście potrzebne".

Od kiedy liczy się bilet za parkowanie?

Istotne jest jeszcze jedno wyjaśnienie. Od kiedy liczy się czas opłaconego postoju? W piśmie z urzędu czytamy — "Czas opłaconego postoju liczony jest od momentu rozpoczęcia wprowadzania numeru rejestracyjnego pojazdu na klawiaturze parkomatu, a więc od pierwszej czynności wymaganej do wniesienia opłaty, a nie od momentu wydrukowania biletu kontrolnego, który kończy proces jego zakupu. Ma to na celu ochronę użytkownika SPPN przed ewentualnym nałożeniem opłaty dodatkowej w trakcie opłacania postoju".

Pan Arkadiusz wciąż walczy i informuje o swojej sprawie kolejne instytucje. Dzięki wymianie pism zyskał także cenną wiedzę. Stosując się bowiem do zaleceń urzędników, warto po zaparkowaniu rozglądać się nie tylko za najbliższym parkomatem, ale i kontrolerami. Nie zaszkodzi poinformować ich o spacerze do parkomatu po bilet. Można wtedy zyskać na czasie, by nie pędzić do parkomatu na złamanie karku.

Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do warszawskiego ZDM. Niezwłocznie, rzecz jasna.

Jakub Dybalski, rzecznik prasowy ZDM, odpowiedział: "Niezwłocznie, czyli powinna być to pierwsza czynność kierowcy, bez zbędnej zwłoki, po zaparkowaniu pojazdu. Dotyczy to każdego kierowcy. Dodam, uzupełniając to, o co pan pyta, że opłaty w warszawskiej Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego można wnosić nie tylko w parkomacie, ale też za pomocą aplikacji mobilnych. Z kolei osoby niepełnosprawne posługujące się kartą parkingową, mogą otrzymać od nas kartę N+, która uprawnia do bezpłatnego postoju w SPPN. Od lutego N+ przysługuje rozliczającym podatki w stolicy, wcześniej nie było tego wymogu".