Obwodnica Brzeska należała do jednej z krótszych tras budowanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) w ostatnim czasie. Mimo długości zaledwie 3 km, inwestycja wiązała się z wieloma trudnościami wynikającymi przede wszystkim z uwarunkowań terenowych i infrastrukturalnych.
Opóźnienia spowodowane m.in. dużą różnicą wysokości terenu
Jednym z problemów, z którym musiał sobie poradzić wykonawca inwestycji, była różnica wysokości. W Jasieniu droga znajduje się na wysokości 270 m n.p.m. W kierunku Uszwicy teren szybko opada do poziomu 220 m n.p.m. To skutkowało koniecznością przeprowadzenia wielu prac ziemnych — w Jasieniu trzeba było wykopać ziemię, aby obniżyć drogę, natomiast wzdłuż rzeki zrobiono nasyp, żeby podnieść przebieg odcinka drogi.
Kolejnym problemem było podłoże, na którym była budowana trasa. GDDKiA wyjaśnia, że w dużej mierze były to grunty pylaste, które nawet przy niewielkich opadach deszczu stawały się masami błota. To, w połączeniu z koniecznością wyrównania terenu oraz wydłużonymi procedurami związanymi z siecią wodociągową ostatecznie doprowadziło do przesunięcia terminu oddania trasy.
Dwie jezdnie i po dwa pasy ruchu w każdym kierunku
Mimo opóźnień warto było czekać. Dzięki nowej inwestycji kierowcy zyskali dwujezdniową trasę z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku. Nowa droga bezkolizyjnie łączy rondo w Jasieniu na "starej czwórce" z nowo wybudowanym rondem nad Uszwicą w Okocimiu.
Przy rondach drogowcy zostawili rezerwę na budowę estakad, która powstaną, gdy ruszy budowa dalszego odcinka sądeczanki. Wtedy kierowcy jadący trasą DK75 od autostrady A4 nie będą wjeżdżać na żadne z rond, lecz przejadą nad nimi.