Inflacja, ciężka zima, kryzys energetyczny na horyzoncie... Wiceminister klimatu już w czerwcu br. wytłumaczył, co robić w takiej sytuacji – zbierać chrust. Problem w tym, że pozyskiwanie gałęzi z lasu bez zgody leśniczego nie jest legalne, a nawet za jego zgodą nie będzie darmowe (leśnik wycenia "towar" na podstawie wymiarów). Mimo to coraz więcej Polaków chwyta za piły i siekiery i wyjeżdża z lasu ze skradzionym drewnem na opał.
Mężczyzna załadował cały bagażnik drewnem
Patrolujący tereny Nadleśnictwa Gniewkowo policjanci z Inowrocławia i strażnicy leśni zastali kierowcę Opla podczas dopychania bagażnika nielegalnie zebranymi gałęziami. Wcześniej skontrolowali już cztery inne pojazdy i pouczyli trzy osoby o tym, na jakich warunkach można wjeżdżać do lasu, a dwóm osobom zwrócili uwagę za jazdę bez zapiętych pasów bezpieczeństwa.
Właściciel Opla Vectry nie miał szczęścia i w jego przypadku interwencja nie zakończyła się na pouczeniu. Wszystko przez gałęzie, które niemal wysypywały się z bagażnika. Oczywiście, aby zebrać chrust, kierowca najpierw wjechał do lasu w niedozwolonym miejscu. Mandat dostał jednak za kradzież drewna z terenu leśnictwa Rejna – będzie musiał zapłacić za to grzywnę w wysokości 100 zł.
Nielegalne zbieranie chrustu sposobem na inflację?
Czerwcowa wypowiedź wiceministra Edwarda Siarki odbiła się szerokim echem w mediach i... zebrała już spore żniwo. Polacy najwyraźniej uznali, że wyprowadzanie "cichaczem" drewna z lasu to dobry sposób na zmniejszenie kosztów ogrzewania domów.
Wyraźnie pokazują to statystyki policyjne – liczba kradzieży drewna z lasu wzrosła rok do roku o ponad 100 proc. Komenda Główna Policji podaje, że w okresie styczeń-październik 2021 r. odnotowano "tylko" 172 takie przestępstwa, a w tym samym okresie w 2022 r. było ich już 381. A przecież rok się jeszcze nie skończył. Tylko na co komu takie wilgotne, a przez to nieefektywne energetycznie drewno?