• Amerykańscy stróże prawa otrzymali informację, że Marquis Jackson, który ukradł auto swojej dziewczyny, może być uzbrojony. Przeszukali mężczyznę i skutego wsadzili do radiowozu
  • Policjanci nagle otworzyli ogień do siedzącego w radiowozie Jacksona. Tłumaczyli, że usłyszeli huk podobny do wystrzału. Okazało się, że rumor spowodowały spadające na dach orzechy
  • Aresztowanemu ani żadnej osobie postronnej nic się nie stało. "Szyby w aucie tłukły się, a kule latały nad głową cały czas" — napisał na Facebooku 22-latek. Policjant, który otworzył ogień jako pierwszy, od grudnia nie służy w formacji
  • Więcej podobnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Onetu

Policjanci otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że jedną z ulic Fort Walton Beach co chwilę przejeżdża samochód, który z niewiadomych przyczyn nieustannie trąbi i zakłóca spokój mieszkańców. Krótko po tym na policję zadzwoniła kobieta, informując, że jej chłopak Marquis Jackson ukradł jej samochód. Miał też grozić partnerce.

Policjanci natychmiast przyjechali na miejsce i skontaktowali się z dzwoniąca kobietą. Zatrzymali Jacksona, dokonali rewizji osobistej i skuli kajdankami, a następnie posadzili na tylnej kanapie radiowozu.

Zgłaszająca pokazała policjantom SMS-y ze zdjęciami, które według niej zostały zrobione wewnątrz pojazdu. "Na fotografiach znalazł się przedmiot przypominający tłumik broni palnej" czytamy w policyjnym komunikacie. Kobieta twierdziła też, że Jackson posiada kilka sztuk broni. Nie było tylko jasne, gdzie ją schował.

"Strzelają do nas"

Policjanci z innego patrolu zgłosili, że kilka przecznic dalej znaleźli skradziony pojazd. Jedna rzecz nie dawała spokoju oficerowi Jessowi Hernandezowi, dlatego chciał wrócić do radiowozu, aby jeszcze raz przeszukać 22-letniego zatrzymanego. Kiedy podchodził do policyjnego auta, usłyszał dźwięk przypominający wystrzał z broni.

Zawiniły spadające żołędzie?

Jak widać na nagraniu, kilkakrotnie krzyknął "strzały", upadł na ziemię, przetoczył się i zaczął strzelać do radiowozu. Towarzysząca mu sierż. Beth Roberts powiedziała, że ​​była świadkiem zdarzenia. Jak twierdzi, sama też oddała kilka strzałów.

Gdy sytuacja się uspokoiła, okazało się, że nikt nie zaatakował stróżów prawa, a odgłos spowodowały drzewa. Podczas policyjnego śledztwa ustalono, że za rumor odpowiedzialne były najprawdopodobniej spadające żołędzie.

Choć do sprawy doszło w listopadzie 2023 r., policja dopiero teraz opublikowała wideo z zajścia.

"Kule przez cały czas latały mi nad głową"

Amerykańskie media donoszą, że Jackson uniknął obrażeń. Nie znaleziono przy nim żadnej broni. "Byłem śmiertelnie przerażony i wiedziałam, że mogę polegać tylko na Bogu. Zignorowałem wszystko i się modliłem. Szyby w aucie tłukły się, a kule latały nad głową cały czas" napisał na Facebooku Marquis Jackson.

Wewnętrzne śledztwo wykazało, że użycie broni przez policjanta było nieuzasadnione, dlatego na początku grudnia odszedł ze służby. Jednak nie przedstawiono mu zarzutów.

Źródła: wkrg.com, Facebook, Twitter