W Polsce, czy szerzej w Europie, nieczęsto widuje się aż tak wyluzowanych motocyklistów. Zatrzymany przez łódzkich policjantów 34-latek jechał przez miasto, mając w nosie konwenanse. To jeszcze nie problem, ale w nosie miał też przepisy nakładające obowiązki na użytkowników jednośladów. W trakcie kontroli okazało się, że mężczyźnie brakowało więcej rzeczy niż tylko kasku.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Motocyklista jechał przez Łódź na bosaka

Do opisywanej kontroli doszło pod koniec minionego tygodnia na ul. Pabianickiej w Łodzi. Pełniący tam służbę patrol drogówki wypatrzył mężczyznę jadącego motocyklem bez wymaganego przepisami kasku. Zatrzymany 34-latek nie miał też... obuwia. Miał za to ptasie pióra, którymi przyozdobił kierownicę. I głośnik Bluetooth, z którego słuchał muzyki w trakcie jazdy.

Na zaskoczone miny policjantów odpowiedział prosto: "Taki mam styl bycia". Niestety, jego wyluzowana postawa życiowa uwzględniała też nieprzejmowanie się zakazami. O, chociażby aktywnym zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych, który wygaśnie dopiero 9 sierpnia 2024 r.

Motocyklista zatrzymany przez łódzką drogówkę Foto: Policja Łódzka
Motocyklista zatrzymany przez łódzką drogówkę

Motocykliście jadącemu na bosaka grozi 5 lat więzienia

Z oczywistych powodów policjanci nie mogli uszanować filozofii bosego motocyklisty. Na jazdę boso nie ma paragrafów, ale zgodnie z ustawą Prawo o ruchu drogowym:

Z tego obowiązku zwolnione są tylko osoby jadące motocyklem fabrycznie wyposażonym w pasy bezpieczeństwa albo czterokołowcem z zamkniętym nadwoziem i pasami bezpieczeństwa. Motocykl "luzaka" nie spełniał warunków wyłączenia.

Inna rzecz, za którą odpowie, to jazda pomimo orzeczonego zakazu sądowego. "Grozi mu dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz kara pozbawienia wolności do 5 lat" – wyjaśniają policjanci z Łodzi.