- Nieprawdopodobne rzeczy działy się w styczniowy wieczór na autostradzie A2 w okolicy Łodzi
- Za uciekającym pod prąd kierowcą BMW podążał policyjny radiowóz – również pod prąd
Jak widać na nagraniu z kamerki pokładowej auta, zamieszczonym na kanale Stop Cham na YouTube, właściciel kamerki sam nie jechał do końca jedzie zgodnie z przepisami. Jechał... jak typowy polski kierowca, nieznacznie przekraczał prędkość, niepotrzebnie z dużym wyprzedzeniem, zbliżając się do wolniej jadącego samochodu, zajął lewy pas. Drobiazgi. To mogło się dla niego jednak bardzo źle skończyć – oto bowiem z naprzeciwka zbliżał się z dużą prędkością samochód jadący pod prąd. W sytuacji, gdy różnica prędkości pomiędzy pojazdami wynosi 300 km na godz. lub więcej, wystarczy chwila rozproszenia albo zastanowienia – co się do diabla dzieje – i dochodzi do śmiertelnego wypadku.
Kierowca był jednak wystarczająco czujny – na filmie widać, jak w porę ucieka na prawy pas, ratując życie. Wyprzedza inny pojazd i przez chwilę pozostaje na lewym pasie. Po chwili – o zgrozo – pod prąd pędzi z naprzeciwka kolejny samochód. To policyjny radiowóz.
Pościg pod prąd na autostradzie. To norma?
Zadaliśmy policjantom pytanie: czy jazda pod prąd za idiotą, który w ten sposób ucieka albo kierowcą nieświadomym, co się dzieje, bo się pomylił, to normalna procedura? Trudno coś takiego nazwać odwagą – to raczej... dopiszcie sami.
BMW za szybkie dla policyjnych radiowozów. Co dalej?
Ciekawi jesteśmy też, czy policjantom ostatecznie udało się zatrzymać kierowcę, który – jak wynika z publikacji zamieszczonej na TVN24 – 1 stycznia 2025 r. na autostradzie A2 intencjonalnie uciekał najpierw pod prąd, a potem zawrócił i jechał już "prawidłowo". Oczywiście umiarkowanie prawidłowo – podobno był pijany i bardzo szybki. Policjanci mieli ostatecznie zaprzestać pościgu z uwagi niebezpieczną jazdę kierowcy BMW i na zagrożenie, jakie się z tym wiązało. Brawo! Pytanie, czy w ogóle wjazd na autostradę pod prąd i rozpoczęcie pościgu w tych warunkach to był dobry pomysł.