• Najczęstszym przestępstwem popełnianym przez polskich kierowców wciąż jest jazda w stanie nietrzeźwości
  • Do więzienia można trafić nie tylko za przestępstwo umyślne – za spowodowanie wypadku na skutek naruszenia zasad bezpieczeństwa też grozi więzienie
  • W polskich więzieniach ponadprzeciętnie dużo osadzonych to osoby skazane za przestępstwa związane z ruchem drogowym
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Przy każdej okazji, kiedy pojawiają się niepokojące dane dotyczące bezpieczeństwa na polskich drogach, politycy nawołują do zaostrzania przepisów. To przecież najprostsze i najbardziej przemawiające do wyobraźni rozwiązanie. Kary mają być wysokie, a w dodatku nieuchronne, tak, żeby ich odstraszające działanie było możliwie skuteczne. W natłoku takich populistycznych haseł giną gdzieś głosy ekspertów, którzy zwracają uwagę, że nawet najwyższymi karami nie da się sprawić, że ludzie przestaną łamać prawo.

Przepisy zbyt łagodne czy za surowe?

Czy w Polsce kary dla osób łamiących przepisy drogowe są za niskie? Z jednej strony, łatwo znaleźć argumenty, że tak właśnie jest – np. od ponad 20 lat niemal nie zmieniły się stawki mandatów (być może w tym roku zostaną one podwyższone), choć w tym okresie znacząco wzrosły zarobki. Z drugiej jednak strony, mamy – jak na europejskie realia – stosunkowo ostre przepisy dotyczące jazdy po alkoholu, czy też karę polegającą na zatrzymaniu prawa jazdy na trzy miesiące za przekroczenie prędkości, od której nie da się skutecznie odwołać. Wysokie sankcje karne przewidziano też dla sprawców wypadków, czy dla tych, którzy choćby próbują przed policją uciekać. A może to sądy łagodnie traktują sprawców przestępstw drogowych?

Za złamanie przepisów drogowych najwyżej "zawiasy"? To mit!

Z opublikowanego niedawno corocznego raportu Rady Europy dotyczącego sytuacji w europejskich więzieniach trudno wysnuć wnioski o przesadnej łagodności środków karnych stosowanych w Polsce wobec sprawców przestępstw związanych z ruchem drogowym czy też pobłażliwości sądów. Powszechna opinia, że za jazdę po alkoholu albo spowodowanie wypadku można u nas najwyżej dostać wyrok w zawieszeniu, najwyraźniej nie jest do końca uzasadniona.

Ze statystyk wynika bowiem, że aż 8,3 proc. wszystkich odsiadujących wyroki w polskich zakładach karnych to właśnie osoby skazane za przestępstwa związane z ruchem drogowym. To znacznie więcej niż np. za napaść i pobicie (4,9 proc. osadzonych), ponad dwa razy więcej niż za przestępstwa narkotykowe (3,6 proc.), trzy razy więcej niż za gwałt (2,7 proc.).

Oczywiście, w żadnym wypadku nie oznacza to, że wszyscy sprawcy czynów zakwalifikowanych jako przestępstwa drogowe trafiają do więzień. Według oficjalnych statystyk, w 2019 r. (to rok, z którego pochodzą też dane dotyczące osadzonych w polskich więzieniach, w przypadku innych krajów wymienionych w raporcie dane są o rok świeższe!) stwierdzono 71 266 przestępstw drogowych, a wszystkich skazanych osadzonych (nie licząc np. aresztowanych, oczekujących na wyroki) było w tym okresie 65 079 osób. Osadzonych za przestępstwa drogowe było ponad 5300 osób, przy czym odbywane kary dotyczą czynów popełnionych na przestrzeni wielu lat.

Kierowcy w więzieniach - jak wypadamy na tle innych krajów?

Z wynikiem na poziomie 8,3 proc. spośród wszystkich osadzonych, Polska znacząco odbiega od europejskiej średniej, która dla przestępstw związanych z ruchem drogowym wynosi 4,7 procent . Z drugiej jednak strony, do rekordzistów też nam sporo brakuje, bo są kraje, w których odsetek ten jest znacznie wyższy. Co ciekawe, w Norwegii słynącej z drakońskich kar dla kierowców łamiących przepisy, "przestępcy drogowi" stanowią 2,9 proc. osadzonych, w Szwajcarii zaledwie 2,3 proc. , a w Szwecji 1,8 proc.. Z naszym wynikiem plasujemy się wśród krajów takich jak Portugalia (10 proc.), Rumunia (7,6 proc. ), Finlandia (7,9 proc. ), czy Francja (7,3 proc. ). W jakich krajach odbywających w więzieniach kary za przestępstwa związane z ruchem jest najwięcej? Tu rekord należy do Bułgarii, w której aż 16,9 proc. osadzonych zostało skazanych za takie przestępstwa, na Łotwie to 11,3 proc., a na Islandii aż 14 procent.

Oczywiście, danych z poszczególnych państw nie da się tak łatwo porównywać, choćby dlatego, że nawet w ramach Unii Europejskiej przepisy karne bardzo różnią się pomiędzy poszczególnymi krajami. To, co w Polsce jest przestępstwem zagrożonym w niektórych przypadkach karą pozbawienia wolności, np. prowadzenie auta przy stężeniu alkoholu we krwi powyżej 0,5 promila, może być w innych krajach zaledwie wykroczeniem lub nawet... zachowaniem zgodnym z prawem. W drugą stronę też tak bywa – są kraje, w których znaczne przekroczenie prędkości, które u nas jest wykroczeniem, w innych krajach może być uznane za przestępstwo.

Badanie alkomatem Foto: Piotr Czypionka / Auto Świat
Badanie alkomatem

Generalnie można jednak zauważyć, że wcale nie jest tak, że im większy procent "przestępców drogowych" odsiaduje wyroki, tym na drogach bezpieczniej. Oczywiście, drakońskie zaostrzenie przepisów zwykle działa odstraszająco, ale tylko przez jakiś czas – później kierowcy coraz mniej się tym przejmują, a ryzyko wysokich kar powszednieje. Tak było w Polsce w przypadku zaostrzenia kar za jazdę po alkoholu, ale też np. w przypadku zatrzymywania praw jazdy za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym.

Za co kierowca może trafić za kratki?

  • Najczęściej popełnianym przestępstwem drogowym jest w Polsce jazda w stanie nietrzeźwości, czyli, jak już wcześniej wspominaliśmy, przy stężeniu alkoholu we krwi powyżej 0,5 promila – tak samo traktowana jest jazda pod wpływem narkotyków, ale tu stężenie graniczne określa biegły. W zależności od okoliczności czynu i od tego, czy był to pierwszy raz czy recydywa, grozi za taki czyn nawet 5-letnia odsiadka i to w sytuacji, kiedy nikt przy okazji nie ucierpiał i nie doszło do wypadku!
  • Zgodnie z art. 178 Kodeksu karnego osoba, która znajdując się w stanie nietrzeźwości popełniła przestępstwo polegające na nawet nieumyślnym spowodowaniu wypadku w skutek naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu, ryzykuje karą więzienia od 9 miesięcy do 12 lat!
  • Za samo spowodowanie wypadku (czyli zdarzenia, w którym są zabici lub ranni) "na trzeźwo" w wyniku naruszenia zasad bezpieczeństwa (czyli np. przekroczenia prędkości) grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
  • Przy większej liczbie ofiar lub nawet przy samym wystąpieniu ryzyka, że ucierpi więcej osób, można dostać zarzuty o sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym lub sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. Tu grożą jeszcze poważniejsze kary (kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10)
  • Więzieniem grożą też m.in. ucieczka z miejsca wypadku i nieudzielenie pomocy lub też ucieczka przed policyjnym pościgiem.
  • Złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów to też przestępstwo, za które grozi kara nawet 5 lat pozbawienia wolności.
Spowodowanie wypadku (czyli zdarzenia w którym byli zabici lub ranni) też w pewnych okolicznościach grozi więzieniem. Foto: Policja / Auto Świat
Spowodowanie wypadku (czyli zdarzenia w którym byli zabici lub ranni) też w pewnych okolicznościach grozi więzieniem.