Auto Świat Wiadomości Aktualności Poszkodowana w wypadku przyjęła pomoc i auto zastępcze od prywatnej firmy. Potem zalały ją faktury

Poszkodowana w wypadku przyjęła pomoc i auto zastępcze od prywatnej firmy. Potem zalały ją faktury

Pani Teresa odjechała z miejsca wypadku w karetce, ale była spokojna: na miejscu został jej dorosły syn, była policja i niezwykle pomocny kierowca pomocy drogowej. Rozbite auto miało zostać zawiezione do warsztatu, a wszelkie koszty miały być rozliczone bezgotówkowo. Zakres usług zaoferowanych przez przedstawiciela pomocy drogowej był imponujący. Podobnie jak koszty, które z tego wynikły.

Rachunki za kilka usług sięgnęły połowy wartości auta
Czytelnik
Rachunki za kilka usług sięgnęły połowy wartości auta
  • Pani Teresa skorzystała z kilku usług zaproponowanych jej przez prywatne firmy bezpośrednio po wypadku
  • Holowanie samochodu, miesiąc postoju rozbitego auta na parkingu i miesiąc jazdy autem zastępczym to wydatki na poziomie kilku tysięcy złotych
  • Gdy okazało się, że ubezpieczyciel nie może sprawnie przyjąć swojej odpowiedzialności, poszkodowana w wypadku dostała do opłacenia faktury za holowanie auta i przechowywanie go, dostała również do zapłaty rachunek za wynajem samochodu zastępczego
  • Najczęściej takich niespodzianek można łatwo uniknąć, korzystając z usług organizowanych przez ubezpieczycieli, do których mamy prawo wynikające z różnych pakietów ubezpieczeniowych
  • Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Pani Teresa była w tym wypadku poszkodowaną. Sprawcą był – w tym zakresie wydawało się, że nie ma wątpliwości – starszy człowiek, który wyjechał z drogi podporządkowanej. Gdy na miejscu zdarzenia pozostali już tylko syn poszkodowanej i pracownik pomocy drogowej, a rozbite Suzuki zostało już załadowane na lawetę, pojawiła się też propozycja wypożyczenia samochodu zastępczego. "Pan bierze, to się należy jak psu buda, nie ma znaczenia, że rozbity samochód jest stary. Za wszystko zapłaci ubezpieczyciel, nie trzeba się martwić".

Młody człowiek wrócił do domu samochodem "zastępczym", nie zastanawiając się nawet za bardzo, skąd go ma.

To nie kolizja, tego tak szybko się nie załatwia

Okazało się jednak, że policjanci wstrzymali się z ukaraniem sprawcy zdarzenia. Stało się tak dlatego, że poszkodowana na razie została w szpitalu. Od tego, jakie są skutki zdarzenia, zależy kwalifikacja czynu: jeśli kolizja, to można sprawę – to jest w interesie zarówno sprawcy, jak i poszkodowanego – zakończyć mandatem. Przyjęcie mandatu oznacza nałożenie na kierowcę prawomocnej kary, przesądza o tym, kto jest sprawcą, a kto ofiarą i czyj ubezpieczyciel pokrywa koszty drugiej strony. Bonus dla sprawcy: nikt nie ciąga go po sądach. Z kolei brak prawomocnego rozstrzygnięcia oznacza brak winnego. Jest tak m.in. wtedy, gdy sprawa kwalifikowana jest jako wykroczenie, ale trafia do sądu, bo obwiniony się nie przyznaje albo policjant uważa, że mandat nie jest karą wystarczająco dotkliwą.

Po miesiącu zaczynają spływać faktury

Jak się na spokojnie zastanowić, to taki samochód "zastępczy", a tak naprawdę wynajęty, nie jest zazwyczaj poszkodowanemu bezwzględnie potrzebny. Może i się przydaje – jeśli ktoś na co dzień jeździł własnym samochodem, a teraz nagle nie ma samochodu, to jeździ autem wynajętym na koszt ubezpieczyciela. Owszem, ma do tego prawo do czasu doprowadzenia do sprawności rozbitego samochodu, ewentualnie do rozliczenia szkody, ale są i konsekwencje. Pani Teresa samochodem zaproponowanym przez prywatną firmę jeździła, czy raczej miała go, przez 32 dni. Oddała go, myśląc, że formalności "same się załatwią", a tymczasem...

Tymczasem poszkodowana dostała od firmy wypożyczającej samochody pismo w formie wezwania do zapłaty. "Wzywa się panią do zapłaty kwoty z faktury (...) za najem auta zastępczego. Wezwanie wystosowane zostało z powodu odmowy wypłaty odszkodowania przez TUiR Allianz w związku z brakiem zakończenia sprawy na komendzie, brak wskazania sprawcy, sprawa skierowana do sądu. Informuję, że wszelkie formalności ze strony warsztatu zostały dopełnione".

Kwotę na fakturze skalkulowano w miarę uczciwie: 70 zł netto za dobę wynajmu małego samochodu, w sumie rachunek do zapłaty wyniósł blisko 2800 zł. Z kolei inna firma (faktury wyglądają podobnie, być może to firmy bardzo zaprzyjaźnione) przysłała rachunek na ponad 400 zł za przewiezienie rozbitego auta na parking i osobną fakturę na 1160 zł za 19 dni przechowywania samochodu, który okazał się wrakiem. W sumie nazbierało się faktur na nieco ponad 4300 zł. "Prosimy zapłacić w ciągu 7 dni".

A tymczasem na bogatego nie trafiło – rozbite Suzuki to stary samochód wart ok. 10 tys. zł.

Czy musi być wyrok, aby ubezpieczyciel wypłacił pieniądze?

Ubezpieczyciel podliczył szkodę, stwierdził, że samochodu nie opłaca się naprawiać, wyliczył wartość odszkodowania i uprzedził, że pokrywa koszty najmu samochodu do 30 dni. Dodał jednak, że na razie likwidacja szkody "przedłuża się", bo nie dotarła notatka z policji potwierdzająca przebieg zdarzenia.

To ważne: prawomocne rozstrzygnięcie o winie nie jest potrzebne, aby ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie. Notatka policyjna opisująca przebieg zdarzenia, a nawet odręcznie napisane oświadczenie sprawcy, wystarczy. Z drugiej strony policja ma widać inne priorytety, nie spieszyła się; nie załatwiono sprawy od razu być może dlatego, że nie było decyzji, czy mamy do czynienia z kolizją, czy wypadkiem, nad którym musi pochylić się prokurator.

Nie wysłano do ubezpieczyciela niczego, co pomogłoby przyjąć albo odrzucić odpowiedzialność za szkodę. A "usługodawcy" zaczęli się niepokoić i poprosili o uregulowanie rachunków.

Lepiej było nie brać auta zastępczego

Prawdą jest, że gdy pojawia się szkoda likwidowana z polisy sprawcy, wiele firm tylko czeka, aby na tym zarobić. Stąd oferty auta "zastępczego", holowania, przechowywania samochodu, itp. "Już my się rozliczymy z ubezpieczycielem, proszę się nie martwić". Problem pojawia się, gdy rozstrzygnięcie sprawy idzie nie po myśli osoby wstępnie uznanej za poszkodowaną lub rozstrzygnięcia nie ma. W takim wypadku osoba, która przyjęła różne usługi, w tym wynajęła samochód, musi za to wszystko zapłacić z własnej kieszeni.

Niby dlaczego nie? Owszem, wciskanie poszkodowanym różnych bardziej lub mniej potrzebnych świadczeń "na koszt ubezpieczyciela" jest średnio etyczne, ale nie jest oszustwem. Ofiary wypożyczeń samochodu czy drogich parkingów do przechowywania wraków podpisują umowy bez czytania.

Jak zachować się w razie kolizji, aby nie mieć problemów?

  • Bardzo wielu właścicieli samochodów ma własne ubezpieczenia assistance kupowane w pakietach z obowiązkowym ubezpieczeniem OC albo dobrowolnym autocasco. Wystarczy zadzwonić pod wskazany na polisie numer, aby przyjechała laweta, za którą już przecież zapłaciliśmy, kupując polisę. Jeśli skorzystamy z tej opcji, niespodzianek nie będzie. Po co zatem korzystać z usług przypadkowych laweciarzy?
  • To samo dotyczy auta zastępczego: jeśli samochód zastępczy podstawi ci ubezpieczyciel sprawcy, raczej nie zakończy się to wystawieniem faktury. Jeśli auto dostajesz od swojego ubezpieczyciela, bo masz to w pakiecie, tym bardziej możesz być spokojny.
  • Jeśli nie musisz bezwzględnie mieć auta "zastępczego", nie bierz go, a nawet unikaj jak ognia. Takie auto to same kłopoty – zrobisz rysę i będziesz mieć problemy. Poza tym: nie musisz – nie generuj kosztów.
  • Pamiętaj, że przechowywanie samochodu kosztuje. Jeśli jesteś w stanie, od razu każ zawieźć samochód do znajomego warsztatu. Jeśli auto trafiło w przypadkowe miejsce, postaraj się zabrać je stamtąd jak najszybciej, najlepiej następnego dnia.
  • Pamiętaj, że jeśli okaże się, że jednak to ty jesteś winny spowodowania kolizji, za wszelkie usługi zamówione w związku ze szkodą (holowanie, parking, auto zastępcze) zapłacisz z własnej kieszeni. No, chyba że korzystasz z własnego ubezpieczenia, które zapewnia ci takie usługi.

Wypadek pani Teresy – szczęśliwe zakończenie

Zanim doszło do sytuacji naprawdę nieprzyjemnych – groźnych pism procesowych oraz windykacji, ubezpieczyciel na podstawie notki policyjnej, która wreszcie dotarła, uznał swoją odpowiedzialność i obiecał, że pokryje koszty wynikające z faktur za holowanie auta, przechowywanie go, itp. Zapłaci też (prawie) jego równowartość sprzed szkody, resztę poszkodowana może uzyskać, sprzedając wrak wskazanej przez ubezpieczyciela firmie.

Pani Teresa jednak już wie, że bezrefleksyjne korzystanie z usług przypadkowych firm, jakie pojawiają się na miejscu wypadku, może mieć przykre konsekwencje. Bo po pierwsze, nie ma pewności, czy ubezpieczyciel przyjmie swoją odpowiedzialność, a po drugie, czy uzna przedstawione faktury. Po trzecie, nie wiadomo, kiedy się to stanie. Po czwarte wreszcie, na samym końcu odpowiedzialnym za zaspokojenie roszczeń właściciela pomocy drogowej, parkingu czy też wynajmowanego samochodu jest osoba, która te wszystkie usługi zamówi i podpisze stosowne kwity.

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji