• Rekordziści osiągają średnią prędkość rzędu 250 km/h
  • Ok. 20 proc. kierowców jeździ po autostradach szybciej niż 140 km/h
  • Urządzenie pomiarowe, które formalnie nie jest fotoradarem z kompletem wymaganych dokumentów i zatwierdzeń, nie może służyć do karania piratów drogowych

W Polsce przybywa i będzie przybywać kolejnych kilometrów nowoczesnych dróg. To świetna informacja. Dzięki nowym ekspresówkom i autostradom powinniśmy szybko i bezpiecznie podróżować po kraju, tymczasem wielu kierowców uważa, że na tych trasach wreszcie może się wyszaleć, nie zważając na ograniczenia prędkości...

Gdy spojrzymy w statystyki, zauważymy, że wypadków jest coraz mniej. Według danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad na przestrzeni ostatnich 10 lat na drogach krajowych liczba wypadków i ofiar spadła o 1/3 - prawie 8,6 tys. wypadków i 1,5 tys. zabitych w 2009 r. w stosunku do 5,6 tys. wypadków i blisko 1. tys. ich ofiar w 2019. Ten pozytywny trend jest jednak zdradliwy. Pamiętajmy, że w ciągu dekady dwukrotnie wrosła długość autostrad (do ponad 1,7 tys. km), a ponad pięciokrotnie wydłużyła się sieć dróg ekspresowych (do prawie 1,5 tys. km). Dlaczego zatem wciąż dochodzi do tylu niebezpiecznych sytuacji drogowych?

GDDKiA bije na alarm. Nadmierna prędkość i jej niedostosowanie do panujących warunków to przyczyna ok. 20 proc. wypadków na drogach krajowych. W dodatku przybywa wykroczeń ekstremalnych. Praktycznie codziennie słyszymy o kolejnych pościgach radiowozów policyjnych grup Speed za piratami drogowymi, którzy pędzą ponad 200 km/h.

Biją rekordy na drogach publicznych

Dyrekcja podaje konkretne przykłady. W 2018 r. na płatnej, koncesyjnej autostradzie A1 pomiędzy Rusocinem (wjazd od Gdańska) a Nową Wsią (okolice Torunia) aż 168 samochodów osiągnęło średnią prędkość 248 km/h! To oznacza, że momentami kierowcy mogli jechać nawet 300 km/h!

Przekraczanie dozwolonej prędkości Foto: Auto Świat
Przekraczanie dozwolonej prędkości

Kolejny przykład pochodzi z sierpnia br. Na świeżo otwartym odcinku autostrady A1 Tuszyn-Piotrków Trybunalski obowiązuje ograniczenie do 70 km/h. To zrozumiałe, ponieważ jego budowa ciągle trwa, a ruch odbywa się jednią jezdnią w obu kierunkach. Nie przeszkodziło to jednak pewnemu kierowcy, by rozpędzić się na tym fragmencie do 189 km/h. Liczbę takich wykroczeń można mnożyć.

Prędkość aut kontrolowana

Drogowcy informują, że średnio 80 proc. samochodów osobowych i lekkich dostawczych (do 3,5 tony) porusza się na autostradach zgodnie w przepisami, czyli z prędkością do 140 km/h. Reszta jeździ szybciej – przy czym 15 proc. przekracza prędkość o nie więcej niż 10 km/h, a ok. 5 proc. - powyżej tej wartości. Takie średnie wyniki dała analiza pomiarów za 2019 rok.

Są miejsca, w których ograniczenia prędkości łamane są zdecydowanie częściej niż zwykle. Np. na odcinku Sługocin-Modła na autostradzie A2 (fragment pomiędzy Poznaniem a Łodzią) już ok. 35-40 proc. kierowców jeździ zbyt szybko. Z kolei na drodze ekspresowej S3, prowadzącej z Gorzowa Wielkopolskiego do Szczecina, jeden z rejestratorów wykazał, że aż 70 proc. nie przestrzega ograniczenia, a 15 proc. kierowców jeździ z prędkością powyżej 147 km/h zamiast przepisowych 120.

Pomiary wykazują, że drogi ekspresowe często traktujemy jak autostrady. Niechlubnym przykładem jest tutaj odcinek drogi S3 Jastrzębiec-Gorzów Wielkopolski. W sierpniu 2019 r. zarejestrowano tam ponad 2,7 tys. aut mających na liczniku ponad 200 km/h. Do przekroczeń prędkości najczęściej dochodzi podczas ładnej pogody w miesiącach letnich. Wszystko się zgadza, to właśnie w tym czasie ma miejsce najwięcej wypadków drogowych (ponad 70 proc. ze wszystkich w 2019 r.).

Czeka nas coraz więcej odcinkowych pomiarów prędkości

Wspomniane pomiary z urządzeń GDDKiA nie mogą być podstawą do wystawiania mandatów za wykroczenia (to nie są fotoradary), ale pozwalają określić skalę zjawiska i podjąć kolejne kroki w walce z przekraczaniem prędkości na wybranych drogach.

Według specjalistów najskuteczniejszy środek w dyscyplinowaniu kierowców stanowi odcinkowy pomiar prędkości. W tym przypadku nie można gwałtownie zwolnić przed radarem, by po jego minięciu natychmiast przyspieszyć. Trzeba utrzymać średnią dozwoloną prędkość na dłuższym, kilkukilometrowym odcinku drogi.

Dyrekcja współpracuje na tym polu z Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego (operator sieci fotoradarów), by odcinkowy pomiar prędkości został zamontowany na obwodnicy Warszawy, czyli odcinkach dróg S2 i S8, oraz na autostradzie A1 pomiędzy Tuszynem a Częstochową.

Odcinkowy pomiar prędkości Foto: archiwum / Auto Świat
Odcinkowy pomiar prędkości

Potrzeba surowszych kar?

Niestety, wielu z nas wyłącza myślenie, wsiadając za kierownicę i widząc dwupasmową, gładką i teoretycznie bezpieczną nową drogę. Tylko ci wolniejsi przeszkadzają... Nie trzeba wcale zbyt długo jechać, by natknąć się na takiego osobnika. Naprawdę warto zwolnić, bo ryzykujesz nie tylko mandatem (są zdecydowanie zbyt niskie) czy zatrzymaniem prawa jazdy - możesz pozbawić niewinną osobę życia. Przy bardzo wysokiej prędkości najmniejszy błąd często oznacza katastrofę.

GDDKiA przypomina, że zgodnie z Kodeksem karnym, ten kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.