Wersja sedan popularnego Megane to rzadkość w Europie Zachodniej i pewnie dlatego miejscem światowej premiery Megane GrandCoupe, bo tak francuzi zwą 4-drzwiowe Megane, jest Warszawa. Jesteśmy z tego bardzo dumni. Dodajmy jeszcze, że limuzyna Megane oprócz Polski, sprzedawana będzie m.in. w Algierii, Egipcie, Izraelu, Kuwejcie, Rumunii, Turcji... Krótko mówiąc, znajdujemy się w zacnym gronie państw o wielkim potencjale i jeszcze większych aspiracjach. W sumie, podobnie jest Megane Sedan, które producent dumnie zwie GrandCoupe. Dlaczego? Otóż limuzyna zbudowana na bazie Megane chce być jak Talisman: luksusowa i przestronna. Na miarę swoich możliwości.
Faktycznie, Megane jest „Grand”, bo jak na auto kompaktowe ma spore rozmiary. Jego długość to 463,2 cm, a rozstaw osi – 271,1 cm. To wielkość zbliżona do Forda Mondeo, ale dwie generacje wstecz. Oznacza to jednak, że Megane Sedan (również i w ten sposób Francuzi określają tę wersję) jest wozem całkiem przestronnym. Na pewno bardziej niż hatchback, w którym odległość między osiami jest o ponad 4 cm mniejsza. Kolejny argument przemawiający na korzyść Megane to ogromny bagażnik: ma 550 litrów pojemności. Pamiętajmy jednak, że są to litry ograniczone z góry nieusuwalną blachą pokrywy, a nie półką, którą można łatwo usunąć. Dodatkowy minus to otwór załadunkowy, przez który nie zmieszczą się duże przedmioty. Tak, to dlatego ludzie wolą hatchbacki, kombi, crossovery i SUV-y.
Kto więc wybiera Megane GrandCoupe i dlaczego? Cóż, stanowi on namiastkę limuzyny wyższej klasy, a na dodatek naprawdę wygląda bardzo dobrze. Ponadto w kabinie nowego modelu Renault znajdziemy mnóstwo rozwiązań, które dopiero nieśmiało przebijają się do niższych segmentów ze świata aut klasy wyższej. W sedanie możemy zatem mieć np. w pełni LED-owe reflektory, ale także obite skórą fotele z funkcją masażu. Nie jest ona wprawdzie tak finezyjna jak w Mercedesie klasy S, ale faktycznie potrafi nieco ulżyć plecom podczas długiej podróży.
Kolejna sprawa to duży, „tabletowy” ekran na centralnej konsoli. Jak w Volvo XC90. To centrum zarządzania pokładowymi multimediami i nawigacją. Zabawy jest z nim mnóstwo, bo i możliwości są bardzo duże. Dotykając odpowiednich opcji ustawiamy parametry klimatyzacji, oświetlenia, dźwięku, nawigacji, masażu... Oczywiście dotarcie do odpowiednich opcji wymaga uprzedniego ukończenia studiów informatycznych, ale to cecha wszystkich nowych, napakowanych elektroniką samochodów. Kilkanaście minut postoju i wytężonych ćwiczeń wystarczy, by opanować podstawowe funkcje.
Na szczęście Megane to nie tylko skomplikowana elektronika. Są jeszcze cztery koła i silniki. Podczas pierwszych jazd mieliśmy możliwość wypróbować dwa z nich: diesle o mocy 110 i 130 KM. W warunkach autostradowych lepiej sprawdza się mocniejsza jednostka, bo przyspiesza chętniej, a przy prędkości rzędu 140 km/h pracuje nieznacznie ciszej. Niemniej pod względem wyciszenia obie jednostki zasługują na pochwałę: gdyby nie obrotomierz z czerwonym polem przy 5000 obr./min mógłbym sądzić, że podróżuję którąś z wersji benzynowych.
O spalaniu po dość krótkich jazdach (na dystansie około 200 km) trudno cokolwiek powiedzieć, więc informację o tym, że podczas jazd testowych 130-konną wersją spaliliśmy 5,9 l/100 km należy traktować jako mocno umowną. Na autostradzie pewnie wielkość ta będzie nieco większa, szczególnie jeśli będziemy jechać „jak inni”, a nie dokładnie zgodnie z przepisami.
A jak jeździ Megane GrandCoupe? Dokładnie tak jak hatchback, czyli bardzo dobrze jak na auto tej klasy. Zawieszenie ustawione jest z myślą o komforcie jazdy, ale za to właśnie cenimy francuskie samochody. Nierówności auto pokonuje z gracją i w ciszy. Z okolic podwozia nie dochodzą żadne stuki. Doceniamy więc umiejętnie rozlokowane elementy gumowe tłumiące uderzenia i drgania. Ze względu na ulewny deszcz nie udało nam się niestety sprawdzić stabilności na zakrętach, bo na mokrej drodze elektronika brutalnie wyhamuje nasze zapędy (dosłownie i w przenośni) zanim zdołamy sprawdzić realną pracę zawieszenia. Cóż, poczekamy na test tego wariantu Megane w lepszych warunkach.
Za to wspomaganie można sprawdzić nawet w deszczu i trzeba przyznać, że nie ma już tak mocnej asysty jaką kiedyś serwowało Renault w każdym swoim modelu oprócz tych z logo „Renault Sport”. Kręcąc kierownicą nie będziemy się już czuć jakbyśmy korzystali z przeciętnej kierownicy podpiętej do PlayStation. Teraz faktycznie istnieje sprzężenie zwrotne z kołami, nie ma też powodów do narzekań na precyzję kierowania i szybkość reakcji. Jest dobrze pod każdym względem.
Niestety, na razie nie znamy cen Megane GrandCoupe, czyli sedana o wielkich ambicjach. Jego sprzedaż rozpocznie się jednak już wkrótce, bo w listopadzie. Wówczas Renault poda dokładne cenniki. Czekamy z niecierpliwością.