W każdym razie można go bez obaw wziąć do ręki, dotknąć i nic złego się nie dzieje. Jeśli Koch ma rację, to proszek ten może okazać się prawdziwym złotem i niemalże zmienić bieg historii.Nasz specjalista od budowy instalacji chemicznych używa go do "katalitycznej, bezciśnieniowej produkcji oleju napędowego z odpadów". To, co w pierwszej chwili brzmi jak czarodziejskie zaklęcie, można obserwować w badawczej instalacji firmy Kocha Alphakat w saksońskim Eppendorf. W piwnicy pawilonu przedsiębiorstwa znajduje się urządzenie o wymiarach 2x4 m i o wysokości 6 m. Podstawowa zasada jego działania jest prosta - od góry wsypuje się rozdrobnione resztki, na dole wylatuje gotowy olej napędowy. Jak miliony lat temu, tyle że krócejW gruncie rzeczy Koch nie robi niczego innego niż natura, która przez miliony lat ze szczątków organicznych pod dużym ciśnieniem i w wysokiej temperaturze wytworzyła ropę naftową. Nie ma większego problemu, by takie warunki wywołać także dziś. Potrzebna jest tylko wysoka temperatura (od 450 st. C). Tyle że proces taki wymaga dużych nakładów i przy okazji powstają zanieczyszczenia. Ten problem ma rozwiązać wspomniany biały proszek, który służy jako katalizator. "Dzięki niemu możemy pracować w temperaturach 260-360 stopni Celsjusza" - mówi partner dr Kocha, prof. Horst Heimbürge. Nie powinny powstawać także żadne szkodliwe związki - nawet jeśli surowcem będzie owiane złą sławą PCV, to oprócz oleju napędowego powstanie tylko sól. Surowcem wyjściowym może być właściwie wszystko - zużyte oleje, masy bitumiczne, tworzywa sztuczne, tłuszcze spożywcze, drewno, biomasa oraz niesegregowane odpady domowe. Na końcu dostajemy olej napędowy spełniający wszystkie normy UE, który bezproblemowo można wlewać do baków samochodów. Wyprodukowanie litra "ropy" kosztuje 23 centy (ok. 92 gr). Po dodaniu niemieckich podatków, marż sprzedawcy i zysku producenta dawałoby to od 0,90 do 1 euro (czyli nadal poniżej cen rynkowych). Dawałoby, gdyby ktoś zdecydował się na kupno takiej instalacji. Wariant produkujący w godzinę 500 l oleju napędowego kosztuje 3,6 mln euro (wariant 2000 l/h - 9,2 mln euro). Na razie dr Koch ma tylko same kłopoty - został już oskarżony o nielegalne posiadanie odpadów. Spotkał się także z groźbami pod swoim adresem. Silne lobby producentów paliw?Na razie nie wiadomo, jakie będą dalsze losy wynalazku. Z jednej strony instalacja użytkowana z Bayernoil została zatrzymana ("ze względu na brak perspektyw"), z drugiej w Meksyku rozpoczęła pracę inna, sprzedana przez firmę doktora. Kilka pytań pozostaje bez odpowiedzi, np. jak nazywa się proszek, dzieki któremu cały proces jest możliwy. Po chwili zawahania Koch mówi: "407" i uśmiecha się. Równie dobrze mógł powiedzieć: "Hokus-pokus".