Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Samochody w Korei Północnej – kto może sobie na nie pozwolić?

Samochody w Korei Północnej – kto może sobie na nie pozwolić?

Mimo szerokich i pustych dróg Korea Północna nie jest rajem dla miłośników motoryzacji. Jest za to krajem wielu tajemnic – nie wiadomo dokładnie ani ile aut jest tam produkowanych, ani ile jeździ po tamtejszych drogach. Jedno jest pewne – dla znakomitej większości Koreańczyków z Północy, własne auto pozostaje niespełnionym marzeniem i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić.

Auta w korei północnejŹródło: Zuma Press
  • Większość samochodów jeżdżących po drogach Korei Północnej należy do państwa
  • Przez kilkadziesiąt lat osoby prywatne i cywile nie mogły mieć prywatnych aut – ograniczenia rozluźniono dopiero 2017 roku
  • Na 25 milionów Koreańczyków z Północy przypada jeden salon samochodowy!

Początki północnokoreańskiej motoryzacji nie różniły się wcale aż tak bardzo od tego, co działo się w tej dziedzinie w komunistycznej, powojennej Polsce. Pierwszymi autami, które powstawały w Korei były licencyjne wersje radzieckich modeli: GAZ M20 Pabieda (czyli pierwowzoru naszej Warszawy), nazywane tam Kaengsaeng Achimkoy, oraz ciężarówki GAZ 51 (Sungri-58) znanej u nas jako Lublin-51, przez długie lata wytwarzano też popularne również w Polsce „Gaziki” czyli GAZ-y 69.

Co ciekawe, w pierwszym dziesięcioleciu po wojnie koreańskiej, to w Korei Północnej produkowano znacznie więcej aut niż w Korei Południowej. Teraz, po przeszło 60 latach „socjalistycznej rewolucji technicznej” na Północy Półwyspu Koreańskiego, to firmy z Korei Południowej produkują w ciągu jednego dnia prawdopodobnie co najmniej dwukrotnie więcej samochodów, niż wynosi ich roczna produkcja w Korei Północnej. Dlaczego prawdopodobnie? Bo północnokoreański reżim nie udostępnia wiarygodnych danych, o tym ile i czego produkuje – bo przecież imperialistyczny wróg nie śpi i zazdrości zdobyczy socjalizmu!

Przeczytaj też:

Jak podróżują Koreańczycy?

Jak to w komunistycznych krajach bywa – teoretycznie wszyscy ludzie są równi, choć w praktyce wygląda to zupełnie inaczej...

Na migawkach pokazujących podróżującego „Szanownego Przywódcę” Kim Dzong Una, widać Mercedesy klasy S i Maybachy – choć przy dalszych wyjazdach podstawowym środkiem transportu koreańskiego dyktatora jest opancerzony pociąg. Oczywiście, z tym jak podróżują zwykli Koreańczycy, nie ma to nic wspólnego. Zresztą, nawet i wśród nich trudno mówić o równości.

Przede wszystkim widać olbrzymią różnicę między tym, co dzieje się na drogach Pyongyangu czyli stolicy, a tym jak wygląda ruch na prowincji. Podczas kiedy większość Koreańczyków z Północy porusza się głównie piechotą, na rowerach (wyposażonych obowiązkowo w tablice rejestracyjne) lub komunikacją zbiorową, to na ulicach stolicy ruch nie jest już wcale tak mały, jaki był jeszcze kilka, czy kilkanaście lat temu. Oczywiście, do korków znanych z innych azjatyckich metropolii jest jeszcze bardzo daleko, ale nie wszystkie ulice świecą pustkami.

Smaczkiem, który pojawia się w wielu relacjach ze stolicy Korei Północnej, są ubrane w galowe mundury „milicjantki” kierujące ruchem – tym, którzy oglądali polskie kroniki filmowe z lat czterdziestych czy pięćdziesiątych obrazek ten może się wydawać bardzo znajomy!

O aucie można tylko pomarzyć?

Choć zgodnie z obowiązującą w Korei Północnej oficjalną ideologią Juche (czyt. dżucze), nie ma własności prywatnej , to poza autami należącymi do państwowych instytucji powoli przybywa też pojazdów zarejestrowanych na osoby prywatne. Można się o tym przekonać oglądając tablice rejestracyjne aut.

  • Tablice z białym tłem – są nimi oznakowane samochody należące do państwowych przedsiębiorstw i organizacji. Szczególnie pożądane są tablice z numerem rozpoczynającym się od cyfr „ 727”. 27 lipca to w Korei Północnej ważne święto – Dzień Zwycięstwa – tablice z takim wyróżnikiem wydawane są tylko najbardziej zasłużonym i wysoko postawiony przedstawicielom partyjnej elity.
  • Tablice rejestracyjne z czarnym tłem informują o tym, że wyposażony w nie pojazd należy do wojska.
  • Rejestracje z tłem niebieskim i zielonym są zarezerwowane dla zagranicznych przedstawicielstw oficjalnie działających w Korei Północnej, m.in. ambasad, konsulatów, przedstawicielstw organizacji międzynarodowych.
  • Tablice z czerwonym tłem są umieszczane na prywatnych pojazdach należących do firm i biznesmenów spoza Korei Północnej.
  • Tablice z żółtym tłem umieszczane są na „prywatnych” autach – mogą to być samochody, które zostały przekazane np. za wybitne osiągnięcia w jakiejś dziedzinie, np. sportowcom, ale też otrzymane od rodzin z zagranicy, czy kupione za dewizy zarobione podczas pracy na zagranicznych kontraktach. Niby własności prywatnej nie ma, ale samochody do prywatnego użytku – są.

Uwaga, wzory tablic i zasady ich przydzielania były w ostatnich latach zmieniane, ale trudno znaleźć na ten temat jakiekolwiek wiarygodne informacje, poza np. zdjęciami aut poruszających się na ulicach.

Jeden salon na cały kraj. I wystarczy!

Posiadanie auta do swojej dyspozycji to w Korei Północnej wciąż symbol przynależności do elity, uprzywilejowanej pozycji i wysokiego statusu. Dla przeciętnego Koreańczyka z Północy, nowe auto średniej klasy, bazujące na modelu jednej z chińskich marek jest mniej więcej tak samo dostępne, jak dla Polaka zarabiającego średnią krajową np. Bentley Mulsanne czy Lamborghini Aventador!

Nie ma się więc co dziwić, że w całej Korei Północnej jest tylko jeden (!) państwowy salon samochodowy, który ma monopol na sprzedaż aut nowych i używanych. Kolejek do niego i tak nie ma! Poza stolicą, tam gdzie nie ma aż tylu aut państwowych, ruch na drogach jest wciąż minimalny i łatwiej spotkać ciężarówkę lub busa, niż auto osobowe.

Co jeździ po koreańskich drogach

Samochody poruszające się po koreańskich drogach to też dosyć ciekawa mieszanka – od modeli bazujących na starych radzieckich konstrukcjach, przez leciwe Mercedesy W123 i W124, stare Volva (które Korea zamówiła w latach 70. w Szwecji, ale dotychczas za nie nie zapłaciła), różne modele Toyot, dostawcze Mitsubishi, aż po aktualne modele chińskich marek, często jednak ze znaczkami wskazującymi na to, że wyprodukowano je w Korei Północnej. Na aktualnych zdjęciach i nagraniach z Pyongyangu, poza autami wyglądającymi, jakby wyciągnięto je z muzeów, widać przede wszystkim modele marek Brilliance, Dongfeng, BYD, Landwind.

W miastach znaczna część transportu publicznego to odbywa się trolejbusami, tramwajami czy metrem – bo prąd jest wytwarzany głównie z lokalnie wydobywanego węgla, którego eksport i tak jest ograniczony przez sankcje, a paliwa do silników spalinowych trzeba importować, co nie jest takie proste, bo z kolei import paliw też jest limitowany przez sankcje.

Lokalna produkcja

W Korei Północnej działa, przynajmniej teoretycznie, pięć firm produkujących samochody: Pyeonghwa Motors, Sungri Motors, Pyongyang Auto Works, Chongjin Bus Works and Kim Jong Tae Locomotive Works.

Fabryka Sungri (pol. Zwycięstwo) jest najstarsza – to w niej montowano pod koniec lat pięćdziesiątych pierwsze koreańskie auta, które w rzeczywistości były składane w znacznym stopniu z części sprowadzanych ze związku radzieckiego. Oczywiście, komunistyczna propaganda wychwalała je jako osiągnięcia lokalnej myśli technicznej i przemysłu.

Najbardziej znanym „narodowym” producentem samochodów w Korei Północnej jest firma Pyeonghwa Motors (Pyeonghwa znaczy Pokój), z której pochodzi większość w miarę nowych aut jeżdżących po koreańskich drogach.

Co ciekawe, Pyeonghwa to w zasadzie jedyna koreańska marka, której reklamy można zobaczyć w koreańskiej telewizji czy na plakatach i banerach, Tyle, że nie chodzi tu o wspieranie sprzedaży aut, ale o to, żeby pokazać, że lokalny przemysł radzi sobie z wytwarzaniem tak zaawansowanych produktów, jak samochody. Oczywiście o tym, że nie są to wytwory północnokoreańskiej myśli technicznej, tylko konstrukcje licencyjne lub wręcz tylko montowane na miejscu, nie ma w reklamach ani słowa.

Spółka kościoła z komunistami

Pyeonghwa ma zresztą krótką, ale bardzo ciekawą historię. Powstała w 2000 roku jako joint venture z południowokoreańską firmą należącą do Kościoła Zjednoczeniowego, szerzej znanego jako Sekta Moona. To o tyle intrygujące, że Korea Północna od początku swojego istnienia brutalnie zwalczała organizacje wyznaniowe, a Sun Myung Moon, założyciel Kościoła Zjednoczeniowego, był wojującym antykomunistą. Jak widać, nawet w komunistycznej Korei Północnej, business is business! Oczywiście, z czasem prywatne udziały w firmie zostały przejęte przez państwo.

Początkowo Pyeonghwa produkowały licencyjne wersje m.in. Fiata Siena pod nazwą Pyeonghwa Hwiparam (obecna generacja modelu bazuje już na chińskiej konstrukcji), Fiata Doblo, później też luksusową limuzynę Pyeonghwa Junma, opartą na znanym w też u nas modelu Ssangyong Chairman, bazującym na Mercedesie W124. Większość aktualnych modeli marki Pyeonghwa to auta oparte na chińskich konstrukcjach, m.in. Pyeonghwa Samchunri produkowane na podstawie licencji firmy Brilliance, a będące kopią Toyoty Hiace z lat 90. Niektórzy twierdzą, że aktywność koreańskich fabryk samochodów ogranicza się głównie do montażu zestawów przygotowywanych w Chinach. Jak jest naprawdę? Prawdopodobnie się tego nie dowiemy, bo reżim strzeże swoich tajemnic.

Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Powiązane tematy:Ruch drogowy
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków