Właściciel Volkswagena Golfa postanowił dokonać kilku napraw w swoim aucie, zaparkowanym w garażu bloku przy ul. Relaksowej w Lublinie. W pewnym momencie doszło do zapłonu. "Słyszałem, jak opowiadał ratownikom z pogotowia, że próbował coś zrobić [przy samochodzie — red.], ale pojawił się ogień. Chciał wyjechać autem na zewnątrz, ale nie dał rady — doszło do dwukrotnego wybuchu" — wyjaśnia w rozmowie z "Faktem" jeden ze świadków.

69-latek wybiegł przed budynek w płonącym ubraniu. Na szczęście szybko udzielono mu pomocy. Lekarze ocenili, że aż 40 proc. jego ciała uległo poparzeniu.

Właściciel sąsiedniego garażu także próbował ocalić swój pojazd, lecz płomienie były zbyt duże. Po udanej akcji strażaków okazało się, że jego samochód przetrwał.

"Nie przypominam sobie drugiego takiego pożaru"

W międzyczasie ogień piął się wyżej. Na miejscu w akcji ratowniczo-gaśniczej wzięło udział aż siedem zastępów strażaków. — Nie przypominam sobie drugiego takiego pożaru w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Musieliśmy się zmierzyć z bardzo wymagającą akcją — wyznał st. kapitan Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie w rozmowie z TVN24.

Ostatecznie ogień udało się opanować. Nim do tego doszło, zdążył on spowodować zniszczenia w ośmiu mieszkaniach — podaje TVN24. Dwa z nich, znajdujące się na pierwszym piętrze, spłonęły doszczętnie. Straty liczone są w setkach tysięcy zł. Oprócz właściciela Golfa nikt więcej nie ucierpiał.

Z pierwszych ustaleń policji wynika, że prawdopodobnie doszło do rozszczelnienia instalacji gazowej w aucie, w wyniku czego nastąpił wybuch.

Źródła: "Fakt", TVN24

(MN)