O wykryciu szajki zdecydował przypadek. Mokotowscy dzielnicowi patrolowali opuszczone działki. Na jednej z nich spostrzegli duże ilości części samochodowych, narzędzi i opon. Taki magazyn sugerował, że rzeczy te nie pochodzą z legalnego źródła.

"Na miejscu policjanci zastali 30-letniego mężczyznę, który demontował części samochodowe, a obok stał 46-latek, który układał zdemontowane części do bagażnika Skody. W dalszej części posesji przebywał 51-letni mężczyzna, który przykrywał dywanem kolejne elementy samochodowe. Na widok mundurowych nie krył zaskoczenia" relacjonuje asp. Iwona Kijowska ze stołecznej policji.

Dalszą część artykułu znajdziesz pod materiałem wideo:

Ukradli 400 kg zużytych akumulatorów

Wcześniej policjanci otrzymali zgłoszenie od właściciela jednego z warsztatów samochodowych. Z relacji wynikało, że z jego firmy zniknęło 114 sztuk felg aluminiowych wraz z oponami, ok. 400 kg zużytych akumulatorów, 400 kg złomu aluminiowego, kosmetyki samochodowe, części do zabytkowych samochodów, bańki z olejem napędowym o pojemności 20 litrów, narzędzia spawalnicze, przewody rozruchowe oraz podręczne narzędzia warsztatowe. Łączna wartość skradzionych przedmiotów to ok. 131 tys. zł.

Zatrzymani przyznali się do wszystkiego Foto: KSP
Zatrzymani przyznali się do wszystkiego

"Przyznali się do wszystkiego"

Trzej zatrzymani usłyszeli już zarzuty dotyczące kradzieży z włamaniem. Do wszystkiego się przyznali, dlatego prokuratur nie złożył wniosku o areszt tymczasowy, ale zarządził dozór policyjny. Członkom szajki grozi teraz do 10 lat więzienia.