• Jednostki samorządu terytorialnego odpowiadają za stan techniczny różnych obiektów znajdujących się na terenie gminy
  • Ubezpieczenie zdejmuje z lokalnych samorządów konieczność pokrycia kosztów usunięcia szkód powstałych np. na zaniedbanej gminnej drodze
  • Jak pokazuje historia kierowcy McLarena 570GT, czasami jeden mały incydent może wyczerpać całą sumę gwarancyjną określoną w umowie
Foto: Auto Świat

Podczas gdy niektórzy kierowcy nie zgadzają się z obowiązkiem posiadania polisy OC, inne podmioty wykupują takie ubezpieczenie bez zawahania. Robią to m.in. gminy, choć na innych zasadach niż właściciele pojazdów mechanicznych – nie mogą wybrać dowolnej firmy, muszą ją wyłonić w ogłoszonym przetargu. Dlaczego się na to decydują?

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Polskie prawo nakłada na lokalne samorządy obowiązek dbania o właściwy stan techniczny różnych obiektów znajdujących się na terenie gminy. To zaś sprawia, że jednostki samorządu terytorialnego muszą wypłacać z własnego budżetu odszkodowania za szkody powstałe w wyniku zaniedbania.

Dlatego właśnie tak duże znaczenie ma suma gwarancyjna zawarta w ubezpieczeniu. Przykład? Kierowca uszkadza swój pojazd na dziurawej gminnej drodze. I nie ma znaczenia, czy jechał Daewoo Matizem, czy McLarenem 570GT – gmina musi pokryć koszty naprawy auta. Pech chciał, że opisana przez Wartę sytuacja dotyczy akurat tego drugiego auta.

Jedno zaniedbanie gminy doprowadziło do powstania wielkiej szkody

Przyczyną uszkodzenia McLarena 570GT był nieodpowiedni stan techniczny drogi, dlatego to gmina stała się odpowiedzialna za opłacenie naprawy. I nie tylko, bo uszkodzenia były tak poważne, że kierowca brytyjskiego supersamochodu potrzebował auta zastępczego. Na co dzień jeździ McLarenem, wypożyczył więc Lamborghini, a to dodatkowo wywindowało kwotę na rachunku.

McLaren 570GT - zdj. ilustracyjne Foto: archiwum / Auto Bild
McLaren 570GT - zdj. ilustracyjne

Jak przekazuje ubezpieczyciel, kierowca jechał z prędkością ok. 30-40 km/h i wpadł w głęboką dziurę. Poczuł wstrząs, a po przejechaniu 50 m zobaczył na ekranie komunikat o błędzie ciśnienia w oponach. Gdy się zatrzymał, okazało się, że z prawych kół zeszło powietrze, a oprócz tego uszkodzeniu uległy zawieszenie i osłona pod zderzakiem. Samochód został odholowany do serwisu McLarena, a kierowca zgłosił się do gminy z wnioskiem o przyznanie odszkodowania.

Gdyby nie ubezpieczenie, gmina musiałaby zwrócić kierowcy 450 tys. zł

Łączna kwota za usunięcie szkody była tak wysoka, że wyczerpała sumę gwarancyjną określoną na umowie podpisanej z Wartą. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, więc kierowca McLarena 570GT nie domagał się wypłacenia odszkodowania za doznane obrażenia ciała. Mimo to gmina dostała rachunek opiewający na prawie pół miliona zł!

Sama naprawa samochodu pochłonęła blisko 250 tys. zł. Reszta to koszt wynajęcia zastępczego Lamborghini na czas, gdy McLaren stał w serwisie. Warta nie przekazała informacji o wysokości sumy gwarancyjnej, a jedynie o tym, że ten jeden incydent wyczerpał całą roczną ochronę od odpowiedzialności, jaką wykupiła gmina. Lepiej, żeby nie odwiedzał jej już żaden inny supersamochód!