• Do wypadku doszło w piątkową noc w Krakowie. Rozpędzony samochód pędził ulicami miasta, następnie dachował przy dużej prędkości. W zdarzeniu zginął kierowca oraz troje pasażerów
  • Na opublikowanym nagraniu widać tajemniczego pieszego, który nie udzielił pomocy poszkodowanym. Nie są znane personalia tej osoby. Nie została też przesłuchana przez policję
  • Jak przypomina Marek Konkolewski, każdy świadek wypadku ma obowiązek, pod groźbą trzech lat więzienia, pomóc poszkodowanym. "Zachowanie pieszego po wypadku budzi wiele wątpliwości" ocenia ekspert
  • Więcej podobnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Onetu

Do tragicznego wypadku doszło w nocy z piątku na sobotę (14-15 lipca), a nagranie z tego zdarzenia ku przestrodze opublikował serwis krakow.pl. Na wideo można zobaczyć przejazd żółtego Renault, ale także tajemniczego przechodnia, który może wiele wiedzieć o sprawie.

Ta osoba jeszcze nie została przesłuchana. Mężczyzna do tej pory nie zgłosił się na policję. O tym, czy śledczy będą próbowali go zidentyfikować i przesłuchać zadecyduje prokuratura. Ale zapewne tak, bo jest on istotnym świadkiem w sprawie mówi "Faktowi" mł. insp. Sebastian Gleń z małopolskiej policji.

Czytaj: Na oczach policjantów stanął "na zakazie". Problemy zaczęły się później

"Zachowanie pieszego po wypadku budzi wiele wątpliwości"

Jak przypomina w rozmowie z "Auto Światem" ekspert ruchu drogowego Marek Konkolewski, przepisy jasno regulują jak po wypadku, należy się zachować. Świadkowie zdarzenia mają obowiązek udzielenia pierwszej, przedmedycznej pomocy. Za uchylenie się od tego grozi nawet do trzech lat więzienia.

Pieszy, którego widać na tym nagraniu miał moralny i prawny obowiązek udzielenia pierwszej pomocy. Zamiast tego zniknął i nie zadał sobie nawet trudu oceny stanu zdrowia poszkodowanych, a przecież był on jednym z aktorów tego dramatu drogowego. W mojej ocenie jego zachowanie po wypadku budzi wiele wątpliwości ocenia Konkolewski.

Zerknij: Samochodem na wakacje do Włoch. Ile to będzie kosztowało i jak się przygotować

Jak dodaje emerytowany policjant, funkcjonariusze z pewnością chcieliby go zapytać m.in. czy wtargnięcie pieszego w niedozwolonym miejscu na duże skrzyżowanie, przy sztucznym oświetleniu, zza słupa sygnalizacyjnego miało wpływ na zachowanie kierowcy.

Niewątpliwie bezpośrednią przyczyną była nadmierna prędkość, bez dwóch zdań. Jednak nie wiadomo, czy np. kierujący widząc w oddali pieszego, nie wcisnął pedału hamulca do oporu, co mogło przyczynić się do utraty kontroli nad pojazdem dodaje Konkolewski.

Ekspert zwraca też uwagę, że przy dużych prędkościach pojawia się m.in. zjawisko widzenia tunelowego, czyli zawężenia pola obserwacji, a do tego jeden z pasów był fizycznie wyłączony z ruchu.

Sprawdź: Supertrudny quiz o autach PRL. Czy zdobędziesz chociaż połowę punktów?

Tragiczny wypadek w Krakowie — co tam się stało?

W nocy z 14 na 15 lipca na ulicach Krakowa doszło do śmiertelnego wypadku samochodowego. Kierowca Renault Megane, jadąc al. Krasińskiego w kierunku mostu Dębnickiego, stracił panowanie nad pojazdem, przejechał przez skrzyżowanie przed mostem, zjeżdżając w lewą stronę, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego, a następnie zjechał, dachując, po schodach na bulwar Czerwieński. W efekcie zmarły cztery osoby kierujący oraz trzech pasażerów.