• W momencie tragicznego wypadku samochód, którym podróżowała księżna Diana, jechał z prędkością około 110 km na godz.
  • Kierowca Mercedesa, którym jechała księżna Walii, był pod wpływem alkoholu i leków psychotropowych. Badania wykazały, że miał 1,8 promila alkoholu we krwi
  • "Mój Boże, co się stało?" — miała powiedzieć Diana, kiedy została wyciągnięta z samochodu. Strażak, który prowadził akcję ratunkową, myślał wtedy, że księżna Walii przeżyje. "W ogóle nie była zakrwawiona" — relacjonował
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Był sierpień 1997 r. 36-letnia wówczas księżna Diana rozpoczynała nowy rozdział w swoim życiu po tym, jak ostatecznie rozwiodła się z księciem Karolem. Ze swoim partnerem, egipskim producentem filmowym Dodim Al-Fayedem, spędzała wakacje we Francji. Niestety nie mogła się tam cieszyć spokojem.

Tragiczny wypadek w Paryżu

W nocy z 30 na 31 sierpnia zakochani i ich kierowca podróżowali ulicami Paryża. Chcieli przejechać z hotelu Ritz, który był własnością ojca Al-Fayeda, do apartamentu nieopodal Pól Elizejskich. Także na tym odcinku musieli uciekać przed paparazzi, którzy za wszelką cenę chcieli zrobić zdjęcia księżnej Walii i jej nowego partnera.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:

Mercedes S280 prowadzony przez Henriego Paula w pewnym momencie gwałtownie przyspieszył. Jak się później okazało, kierowca był pod wpływem alkoholu i leków psychotropowych. Jadąc z prędkością około 110 km na godz., zderzył się z Fiatem Uno. Potem samochód uderzył w chodnik. Wtedy kierowca zaczął tracić nad nim kontrolę. Ostatecznie Mercedes uderzył w 13. filar tunelu pod Pont de l'Alma. "Doszło do ogromnego, przerażającego wypadku, po którym rozległ się samotny dźwięk klaksonu samochodowego" — relacjonował w rozmowie z tygodnikiem "People" Jerome Laumonier, który był wtedy w pobliżu miejsca wypadku.

Zarówno Al-Fayed, jak i Paul zginęli na miejscu. Dianę ratować zaczął lekarz Frederic Mailliez, który zajrzał do wraku samochodu. Jak przyznał, nie miał pojęcia, kim jest ranna kobieta. — Zdawałem sobie sprawę, że jest piękna, ale skupiałem się na tym, co muszę zrobić, by uratować jej życie, i nie miałem czasu na zastanawianie się, kim jest ta urodziwa kobieta — wspominał. Mężczyzna zadzwonił po pogotowie i próbował zapewnić księżną, że wszystko będzie dobrze. Ta jednak nie reagowała.

Dianę udało się wyciągnąć z roztrzaskanego samochodu sierżantowi straży pożarnej Xavierowi Gourmelonowi. Dzięki resuscytacji przywrócono akcję serca u księżnej Walii. Strażak twierdzi, że usłyszał wtedy ostatnie słowa 36-latki. "Mój Boże, co się stało?" — miała powiedzieć. Później została przewieziona do szpitala.

Gourmelon był pewny, że księżną Walii uda się uratować. "Widziałem, że ma lekką kontuzję prawego ramienia, ale poza tym nie było nic znaczącego. W ogóle nie była zakrwawiona. Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie żyła" — stwierdził w rozmowie z "The Sun". Ostatecznie lekarzom nie udało się jej uratować. Diana zmarła około godz. 5 rano 31 sierpnia. Cała Wielka Brytania pogrążyła się w żałobie.

Kwiaty złożone przy tunelu pod Pont de l'Alma 20 lat po wypadku Foto: FEDELE FERRARA / Shutterstock
Kwiaty złożone przy tunelu pod Pont de l'Alma 20 lat po wypadku

Jedyną osobą, która przeżyła wypadek, był ochroniarz Al-Fayeda, Trevor Rees-Jones. Z wszystkich pasażerów tylko on zapiął pasy bezpieczeństwa. Odniósł jednak bardzo poważne obrażenia.

Pijany kierowca przyczynił się do tragedii

Po wypadku wszczęte zostało śledztwo. Próbowano ustalić jego dokładną przyczynę. Pojawiało się wiele teorii, według których w zdarzenie miały być zaangażowane służby specjalne. Ich rzekomym celem miało być wyeliminowanie księżnej, która "kompromitowała brytyjską monarchię swoim romansem z Al-Fayedem".

Przesłuchano setki świadków i ustalono, że przyczyną wypadku była nieostrożna jazda Henriego Paula i fotoreporterów ścigających Mercedesa. Stwierdzono też, że do zdarzenia przyczynił się również fakt, że kierowca był pod wpływem alkoholu. Z wykonanych badań wynika, że miał 1,8 promila alkoholu we krwi. Zaznaczono także, że pasażerowie, w tym Diana, nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa.

Źródła: "People", "The Sun", Wikipedia