REKLAMA
Auto Świat Wiadomości Aktualności Odwet za unijne cła na chińskie auta. Uderzą tam, gdzie Francuzów zaboli najbardziej

Odwet za unijne cła na chińskie auta. Uderzą tam, gdzie Francuzów zaboli najbardziej

Europejscy producenci aut mają poważny problem z chińską konkurencją, szczególnie w dziedzinie aut elektrycznych. Pomóc im mają dodatkowe unijne cła na auta elektryczne sprowadzane z Chin. Tyle że sami europejscy producenci wcale nie są z nich zadowoleni, a Chińczycy zapowiadają odwet, który najbardziej dotknie Francję

Chińczycy znaleźli czuły punkt Francuzów. Tak chcą się zemścić za cła na chińskie auta
barmalini / Shutterstock
Chińczycy znaleźli czuły punkt Francuzów. Tak chcą się zemścić za cła na chińskie auta
  • Unijne cła na auta elektryczne z Chin mają na celu pomóc europejskim producentom aut
  • Chińskie władze wprowadzają środki odwetowe na import aut elektrycznych z EU
  • Europejscy producenci aut niechętnie patrzą na wojnę handlową z Chinami, ponieważ także korzystają z chińskich poddostawców i rynku

W odpowiedzi na niedawne działania Unii Europejskiej, mające na celu regulację importu pojazdów elektrycznych z Państwa Środka, chińskie władze wprowadzają tymczasowe środki odwetowe. Pekin, który jeszcze w sierpniu powstrzymywał się od wprowadzenia restrykcji, zmienia zdanie po tym, jak państwa członkowskie UE poprzez głosowanie umożliwiły Komisji Europejskiej nałożenie ceł na chińskie samochody elektryczne. Potencjalne opłaty mogą osiągnąć poziom do 35,3, co stanowi znaczące obciążenie dla eksporterów z Chin. Co ciekawe, w tej chińskiej ripoście nie chodzi wcale o nowe obciążenia celne wobec europejskich aut.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Władze Chin: wy nie chcecie naszych aut, my nie chcemy waszego koniaku

Chińczycy europejskiej konkurencji na swoim rynku motoryzacyjnym od dawna już się nie boją, bo i tak większość aut europejskich marek, które są sprzedawane w Chinach, pochodzi z chińskich fabryk prowadzonych przez spółki z lokalnymi partnerami, a poza tym, sami Chińczycy coraz bardziej doceniają własne wyroby. Jak więc chińskie władze zamierzają zareagować na unijne cła, które mają być niekorzystne dla tamtejszych producentów? Cios będzie bolesny szczególnie dla Francji, bo też wiadomo, że to przedstawiciele Francji byli największymi zwolennikami ograniczenia importu pojazdów z Chin.

Nowe chińskie samochody (Chery) czekające w porcie na transport.
Nowe chińskie samochody (Chery) czekające w porcie na transport.Vladimir Tretyakov / Shutterstock

Od 11 października chińscy importerzy europejskiej brandy będą zobowiązani do wpłacania kaucji na rzecz chińskich organów celnych. Ma ona wynosić od 30,6 do 39 proc. wartości sprowadzanego towaru – to wartość zbliżona do planowanych ceł na elektryczne auta z Chin.

Na pierwszy rzut oka może to nie wyglądać na poważną odpowiedź, ale fakty są inne – w ubiegłym roku 99 proc. importowanej do Chin brandy pochodziło z Francji, a import ten miał wartość ok. 1,5 miliarda euro, czyli równowartość ok. 6,45 miliarda złotych.

Najpierw uderzą w brandy i koniaki, później w wieprzowinę

Chińskie władze, informując o planowanych zmianach i obostrzeniach, przytoczyły dokładnie te same argumenty, jakich używają zwolennicy wyższych ceł na auta elektryczne z Chin: domniemany dumping ze strony europejskich producentów, który powoduje wymierne straty u lokalnych wytwórców brandy. Nie wykluczono oczywiście kolejnych kroków – m.in. wprowadzenia podobnych obostrzeń np. wobec europejskiej wieprzowiny.

Jakie będą dalsze konsekwencje dla rynku motoryzacyjnego i relacji między Chinami a Unią Europejską? Czas pokaże. Co ciekawe, przedstawiciele wielu europejskich koncernów motoryzacyjnych nie są wcale entuzjastycznie nastawieni do ceł na chińskie produkty i do otwartej wojny handlowej z Chinami. Powód jest oczywisty – sami też korzystają z chińskich poddostawców i zarabiają na niezwykle chłonnym, chińskim rynku.

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji