To najbardziej włoski wypadek, do jakiego mogło dojść. Inaczej bowiem nie da się nazwać sytuacji, w której piec do pizzy spada na Ferrari F8 Tributo, które kosztuje ok. 1,2 mln zł. Brzmi to, jak żart i choć mamy kwiecień, to prima aprilis już minął. Jedyne co tutaj nie pasuje to Chiny, bo właśnie tam doszło do tego niecodziennego wypadku.

Na wideo udostępnionym na Twitterze widać bowiem czerwone superauto z Maranello, na którego masce leży piec do pizzy. Brzmi to trochę jak zemsta kucharza, który dowiedział się, że właściciel Ferrari dodaje ananasa do pizzy. Odkładając żarty na bok, w tym bardzo nieszczęśliwym wypadku nikomu jednak nic się nie stało. Straty są jedynie materialne.

W poście nie ma żadnej wzmianki o uszkodzeniach auta, można jednak domniemywać, co zostało zniszczone. W Ferrari na pewno doszło do uszkodzenia maski, zderzak również zapewne ucierpiał. Kilkusetkilogramowy piec mógł również spowodować uszkodzenia zawieszenia.

Bez względu na to, jakie są uszkodzenia, na pewno naprawa będzie droga. W aucie wartym około 2 mln zł nic nie jest przecież tanie, a jak już opisywaliśmy historię jednego z ubezpieczycieli, nawet naprawa małej rysy w Ferrari to wydatek kilkuset tys. zł.

Chiński pracownik zdecydowanie może mówić o złym dniu. Lepiej dla niego, żeby miał ubezpieczenie, co w Państwie Środka nie jest takie oczywiste. Teraz zapewne chciałby, by ten piec spadł na Mercedesa, stojącego obok.