Nie ma wątpliwości, że płyty na drodze pochodzą z nagrobków. Na większych częściach widać bowiem charakterystyczne napisy. Wiele wskazuje na to, że pochodzą z dawnej nekropolii ewangelickiej.

– Według konserwatora zabytków płyty pochodzą z byłego cmentarza przy ul. Wojska Polskiego i Mickiewicza. Kiedy powstawała ul. Mickiewicza, w latach 70-tych, władze miejskie zleciły wojsku rozebranie tego cmentarza. Płyty nagrobne z niego trafiły na drogę prowadzącą jako wjazd na poligon, by czołgom się lepiej wjeżdżało – mówi ks. Tomasz Wola, proboszcz Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Pile.

Co się stało ze szczątkami z grobów? Wygląda na to, że kości wciąż tkwią głęboko pod ziemią, bo nikt nie dokonał ekshumacji.

Jak to możliwe, że przez tyle lat o tej sprawie nie zrobiło się głośno? Czyżby nikt o płytach nie wiedział? Tym bardziej, że w okolicy krążyły wieści o przeklętej drodze?

Ksiądz Wola mówi, że podobno są osoby, które o płytach wiedziały, ale milczały. – Szkoda, bo to swego rodzaju znieczulica. Jeżdżenie po płytach nagrobnych, to przecież profanacja – mówi proboszcz. Pilski konserwator zabytków, Roman Chwaliszewski tłumaczy, że kiedyś był to teren wojskowy i osoby postronne nie miały tam wstępu. Dopiero, gdy przejęły go Lasy Państwowe, zaczęto tamtędy chodzić. – Ci, którzy tam byli mówią, że trudno było te płyty zauważyć, bo są porośnięte mchem – tłumaczy Chwaliszewski.

Co teraz stanie się z płytami? – Stronami w tej sprawie są władze miasta, Lasy Państwowe i parafia. Ja zajmuję się nią, bo należy chronić pamiątki z przeszłości. Jako konserwator nie mam jednak w tym przypadku wielkich uprawnień, bo te płyty nie są w rejestrze zabytków – podsumowuje Chwaliszewski. Pomysł ma za to ks. Wola. – Ze strony parafii zasugerowaliśmy, żeby zabrać te płyty stamtąd i upamiętnić, tworząc z nich lapidarium. To byłoby także upamiętnienie tamtego cmentarza, z którego one pochodzą – mówi.