- Diess odszedł ze stanowiska szefa Volkswagena latem 2022 r.
- Obecnie testuje chińskie samochody i bierze udział w filmach promocyjnych
- Był oskarżany o opóźnienie i nieudane wprowadzenie modeli elektrycznych
- Diess zasłynął przewidywaniem kryzysu w przemyśle motoryzacyjnym i kontrowersyjnymi wypowiedziami
- Zapraszamy do udziału w ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Ponad dwa lata temu ta decyzja wstrząsnęła europejską motoryzacją: pod koniec lipca 2022 r. przedstawiciele Volkswagena ogłosili, że Herbert Diess przestaje pełnić funkcję dyrektora generalnego (CEO) koncernu i całkowicie odchodzi z firmy. Oficjalnie decyzja miała zapaść za porozumieniem stron. Z medialnych przecieków wynika, że ówczesny szef niemieckiej firmy odszedł w niełasce – to on miał odpowiadać m.in. za opóźniony i niezbyt udany start modeli ID.3 i ID.4 oraz za olbrzymie problemy z elektroniką i oprogramowaniem w wielu aktualnych modelach koncernu. Zarząd miał zarzucać Diessowi, że to na skutek zawinionych przez niego problemów trzeba było przesunąć premiery kilku modeli różnych marek koncernu.
Herbert Diess miał rację? W 2021 r. chciał masowych zwolnień w Volkswagenie
Na tym jednak nie koniec kontrowersji związanych z Herbertem Diessem – już kilka lat temu, kiedy europejska motoryzacja wydawała się rozwijać doskonale, to właśnie on miał ostrzegać o zbliżającej się katastrofie.
– Z dzisiejszego punktu widzenia niemiecki przemysł motoryzacyjny ma tylko 50 proc. szans, że za 10 lat nadal będzie należeć do globalnej elity – stwierdził wtedy Diess. Już w 2021 r. ówczesny CEO Volkswagena miał wnioskować do zarządu koncernu o zgodę na zwolnienie 30 tys. pracowników i radykalnie przejście na elektromobilność. Dziś Volkswagen znów chce zwalniać, ale o rezygnacji z silników spalinowych obecne władze firmy już nie mówią.
Diess, z pochodzenia Austriak, wywołał też poważny skandal, gdy na jednym ze spotkań, na którym relacjonował wyniki firmy, rzucił hasło "EBIT macht frei". Pojęcie "EBIT" (zysk operacyjny) zabrzmiało w tym przypadku złowrogo podobnie do hasła "Arbeit macht frei" na hitlerowskich obozach koncentracyjnych.
Dawniej woził Elona Muska Volkswagenem, dziś wożą go Chińczycy
Kilka lat temu Diess zasłynął również tym, że zaprosił Elona Muska na przejażdżkę elektrycznym Volkswagenem. Zdaniem ówczesnego CEO Volkswagena, to właśnie Tesla miała być największym konkurentem niemieckiego koncernu.
Teraz jednak sytuacja się zmieniła, to już nie Diess zaprasza na przejażdżki, ale to jego zapraszają. Na kanale Car News China pojawił się właśnie film, na którym widać, jak były już szef Volkswagena testuje chińskie Nio, a konkretniej – zawieszenie tego modelu. To kolejny materiał, w którym chińscy producenci chwalą się możliwościami swoich nowych modeli. Wcześniej do sieci trafiło m.in. wideo z porównaniem chińskiego, reprezentacyjnego SUV-a Hongqi z autami marek Rolls-Royce oraz Bentley – test polegał na przejeździe przez odcinek testowy autami, w których znajdował się kieliszek z szampanem, a miarą sukcesu miało być to, żeby podczas pokonywania nierówności, alkohol się nie wylał.
Wideo, w którym wystąpił Herbert Diess, przedstawia inny "test szampana" – na masce nowego modelu Nio ET9 ustawiana jest piramida kieliszków wypełnionych drogim, francuskim szampanem. W Chinach szczególnie drogim, bo przecież od niedawna objętym wysokimi, dodatkowymi obciążeniami, w rewanżu za europejskie cła na auta elektryczne. Test polega na przejeździe przez odcinek testowy z nierównościami drogi. Najpierw ekipa Nio ustawia na masce piramidę z czterech pięter kieliszków wypełnionych szampanem. "It's impossible" – rzucił Diess. Na czterech piętrach kieliszków test się jednak nie kończy.