- Aż trzy rodzaje napędów hybrydowych – to jest cel Forda na elektryfikację całej gamy modeli
- W ośmioosobowym Tourneo Custom zastosowano benzynowy silnik 1.0, który ma ułatwiać przedłużenie zasięgu
- Ford zapowiada elektrycznego SUV-a nawiązującego wzornictwem do Mustanga. Zasięg wg WLTP – do 600 km na jednym ładowaniu. Premiera za rok
Rozmach. To zapewne jedno z najlepszych słów określających to, co Ford robi w Europie. Firma bowiem z rozmachem elektryfikuje całą swoją gamę samochodów pod wymownym hasłem „Go Electric”. Elektryfikacja nie oznacza jednak pośpiesznego wycofywania się z napędów spalinowych na rzecz pełnych elektryków. Co do tego, nikt w Fordzie nie ma wątpliwości.
"Nie istnieje jedno rozwiązanie..."
Joerg Beyer, szef działu konstrukcyjnego w europejskim oddziale koncernu wyjaśnia: „W przypadku elektryfikacji nie istnieje jedno rozwiązane, które można stosować w każdym samochodzie. Wymagania i sposób użytkowania pojazdu przez każdego klienta są za każdym razem inne. Strategia opracowywania nowych układów napędowych Forda, uwzględniająca drobne niuanse związane ze sposobem użytkowania pojazdów, umożliwi naszym klientom znalezienie najbardziej odpowiedniego dla nich rozwiązania”.
A jakie rozwiązanie ma być najbardziej optymalne? Ford uznał, że najprościej jest zaoferować każdą odmianę hybrydy. W praktyce oznacza to tyle, że w salonach znajdziemy tzw. miękkie hybrydy z instalacją elektryczną 48 V, wersje plug-in oraz tradycyjne odmiany hybrydowe. Póki co, o najszerszy wybór najłatwiej będzie w przypadku nowej Kugi. Ta bowiem zyskała trzy różne warianty hybrydowe. Co więcej – wybierać można pomiędzy zelektryfikowaną odmianą z dieslem lub silnikiem benzynowym pod maską. Na tym jednak nie koniec.
Jeśli ktoś uznał, że Ford wzorem Toyoty ograniczy się do kilku wariantów hybryd, jest w błędzie. Dobrym przykładem jest bowiem Tourneo Custom, czyli spory ośmiomiejscowy van. Wydawać by się mogło, że auto do przewozu ośmiu osób potrzebuje sporego silnika spalinowego. W Fordzie uznano, że wystarczy skromny benzynowy napęd o pojemności litra. Nieduży silnik z rodziny EcoBoost ma bowiem służyć przedłużeniu zasięgu (tak to przynajmniej określa sam producent). Źródłem napędu jest jeszcze silnik elektryczny połączony z przednimi kołami. Całość ma zapewniać zużycie paliwa na poziomie 3,3 l na 100 km. Aż trudno uwierzyć.
Hybryda czyli litrowy silnik plus baterie
Trzycylindrowy silnik 1.0 znajdziemy także w hybrydowych odmianach Fiesty i Focusa. To tzw. miękkie hybrydy z akumulatorami litowo-jonowymi 48 V. W obu nie znajdziemy już tradycyjnego alternatora. Zamiast niego, zastosowano rozrusznik połączony z generatorem (BISG), którego zadaniem jest magazynowanie energii odzyskiwanej podczas zmniejszania prędkości samochodu. Całość ma przynieść realne oszczędności i lepsze osiągi (dodatkowe 20 - 50 Nm momentu obrotowego do wykorzystania). Ford obiecuje w przypadku Fiesty spalanie na poziomie 4, 9 l. W Focusie zaś jeszcze mniej – 4,7 l na 100 km. Podobne rozwiązanie w Kudze (z tą różnicą, że dodano większy, bo 2-litrowy silnik wysokoprężny) wiąże się zaś z szacowanym zużyciem na poziomie 5 l/100 km.
Układ tzw. miękkiej hybrydy znajdziemy także w większych dostawczych Fordach. Do wyboru są takie modele jak Transit EcoBlue Hybrid i Transit Custom EcoBlue Hybrid oraz wersja plug-in. Ten ostatni przechodzi właśnie intensywne testy w Wielkiej Brytanii, Niemczech i w Hiszpanii. Wszystko po to, by możliwie jak najszybciej trafić do salonów sprzedaży.
W salonach możemy wypatrywać jeszcze jednej nowości. Ford zapowiada w pełni elektryczny SUV, który być może nawiąże rywalizację z Teslą. To co nie udało się Audi (skromny zasięg modelu e-tron) może się udać Fordowi. Zgodnie z zapowiedziami model stylizowany tak, by nawiązywać do Mustanga będzie w stanie pokonać nawet 600 km według testów WLTP. Premiera już niedługo – w przyszłym roku.