- Wszystkie silniki w Oplu Insigni spełniają normy emisji Euro 6d
- Ceny i dokładne specyfikacje odświeżonego Opla Insignia poznamy na przełomie sierpnia i września
- Zmiany nie są rewolucyjne, ale wyraźnie uatrakcyjniają Opla Insignię
Opel się zmienia. Coraz więcej jego modeli dzieli rozwiązania technologiczne z modelami zaprojektowanymi przez Grupę PSA. Ale nie Opel Insignia. To auto powstało jeszcze w czasach, gdy niemiecka firma należała do General Motors i na gruntowną przemianę będzie musiało zaczekać.
Prawdopodobnie do 2023 roku, kiedy nowa generacja Insigni, zbudowana na platformie Peugeota 508 ujrzy światło dzienne. Do tego czasu w cenniku nie ujrzycie wersji z napędem hybrydowym ani tym bardziej hybryd plug-in. Póki co Opel radzi sobie jednak z normami emisji i ekonomicznym zużyciem paliwa całkiem sprawnie. Odświeżony Opel Insignia dostał bowiem nowy silnik wysokoprężny o pojemności 2,0 l, mocy 174 KM i momencie 380 Nm, który na naszej trasie testowej w okolicach Russelsheim zadowalał się spalaniem średnio tylko 5,6 l leju napędowego na 100 km.
W większości codziennych sytuacji nie można też narzekać na brak mocy czy elastyczności, a w parze z opcjonalną 8-biegową skrzynią automatyczną ten turbodiesel tworzy zgrany duet, który zapewnia komfortową jazdę. „Automat” działa płynnie, bez ociągania i wydaje się optymalnym rozwiązaniem dla Opla Insigni. Warte polecenia jest także opcjonalne, adaptacyjne zawieszenie, które potrafi miękko tłumić nierówności i zwłaszcza w trybie pracy układu jezdnego Tour (do wyboru kierowca ma jeszcze Standard i Sport) nadawać Insigni manier godnych limuzyny klasy wyższej.
Opel Insignia – silniki o mocy od 122 do 230 KM
Warto zwrócić uwagę, że podstawowy diesel w palecie nowego Opla Insignia może pochwalić się jeszcze lepszymi parametrami w zakresie ekonomiki jazdy i emisji spalin. To trzycylindrowy, turbodoładowany silnik wysokoprężny o poj. 1,5 l i mocy 122 KM, który w połączeniu z 6-biegową skrzynią manualną potrafi spalić średnio tylko 3,8 l/100 km, emitując 99 g CO2/km.
Wszystkie silniki w Oplu Insignia spełniają normy emisji Euro 6d. W tym topowy zarezerwowany dla odmiany GSi. W tym ostatnim jednak przypadku nacisk na optymalizację wydajności spowodował istotną zmianę. Nowy turbodoładowany benzyniak 2.0 z wtryskiem bezpośrednim o mocy 230 KM i momencie 350 Nm zajął miejsce stosowanego w poprzedniku diesla 2.0 biturbo dysponującego odpowiednio 210 KM i 480 Nm. Zastąpiono też stały napęd na obydwie osie adaptacyjnym, dołączanym, jest też nowy, 9-stopniowy „automat”. W ofercie znajdzie się również słabsza wersja tego silnika osiągająca moc 200 KM.
Opel Insignia – zmiany w dobrą stronę
Przestrzeń dla pasażerów w Oplu Insignia po face liftingu w dużej mierze pozostała nietknięta. Odświeżono tylko delikatnie grafikę zegarów oraz dostępne systemy multimedialne. Na liście nowych opcji wyposażeniowych pojawiły się m.in. cyfrowa kamera cofania, system ostrzegania o ruchu poprzecznym z tyłu, indukcyjna ładowarka do telefonów czy ergonomiczne fotele z atestem AGR (wentylowane i podgrzewane).
Więcej modyfikacji widać w stylistyce nadwozia. Objęły one m.in. pas przedni z szerszą, chromowaną atrapą chłodnicy, zmieniony zderzak oraz reflektory z charakterystycznym wcięciem. Już w standardzie dostępne będą światła w pełni ledowe, a w topowych odmianach także nowe adaptacyjne reflektory pikselowe IntelliLux LED, składające się nie jak dotychczas z 32 ale z 168 elementów diodowych, które nie tylko lepiej oświetlają drogę, ale też dopasowują snop światła do aktualnych warunków przy okazji eliminując oślepianie innych kierowców nadjeżdżających z przeciwka.
Naszym zdaniem
Udana kuracja odświeżająca Insigni - czyli, jednego z ostatnich Opli z rodowodem GM. Jak to w przypadku face liftingu zmiany nie są rewolucyjne, ale wyraźnie uatrakcyjniają flagowy model marki, zwłaszcza pod kątem dostępności ekonomicznych i dynamicznych wersji silnikowych. Amatorzy hybryd muszą poczekać.