Jeszcze kilka lat temu Toyota o takim wyglądzie byłaby nie do pomyślenia! Ale dziś, gdy Akio Toyoda żąda niecodziennych pomysłów (popatrzcie tylko na wodorowego Miraia), designerom nie trzeba dwa razy powtarzać. Co prawda, nasz testowy samochód był jeszcze mocno oklejony, ale w Genewie każdy mógł zobaczyć C-HR w oficjalnym wydaniu. Nie mogliśmy za to, niestety, usiąść za kierownicą – to miejsce zajął Hiroyuki Koba, szef inżynierów Toyoty.
Toyota C-HR - Sprzedaż pod koniec roku
Pod maską mocno przedseryjnego egzemplarza pracował znany z Aurisa motor 1.2 turbo o mocy 116 KM, który ochoczo wchodził na obroty i świetnie radził sobie z napędzaniem auta. Mimo że odczuwaliśmy C-HR tylko z miejsca pasażera, mieliśmy wrażenie, że porusza się ono znacznie lżej i precyzyjniej, niż mają to w zwyczaju Toyoty – najwyraźniej szef koncernu zażądał również, żeby Toyoty, szczególnie tego typu, oferowały większą radość z jazdy. Zadziwił nas także poziom przestronności we wnętrzu, zwłaszcza z tyłu – linia dachu nie opada wcale tak mocno, jak mogłoby się wydawać. Czekamy na możliwość zajęcia miejsca za kierownicą!
Toyota C-HR - to nam się podoba
Odwaga, żeby zaproponować coś zupełnie nowego w gamie. Plus za konsekwencję z napędem hybrydowym.
Toyota C-HR - to nam się nie podoba
Czy naprawdę nie można było wymyślić lepszej nazwy, tylko zastosować tę, kojarzącą się z Hondą?
Toyota C-HR - naszym zdaniem
Przewaga dzięki designowi? Gdy Nissan wprowadzał Juke’a, wydawało się, że jego stylistyka nie zapewni sukcesu. Czas pokazał, że stało się inaczej. Czy Toyocie też uda się zadziwić rynek? Zobaczymy pod koniec roku, gdy C-HR wejdzie do sprzedaży.