Gdy podczas salonowych dni prasowych chcieliśmy poznać nową superlimuzynę Mercedesa z bliska, dwukrotnie odesłano nas z kwitkiem. Za każdym razem pierwszeństwo mieli rzekomi klienci. Naprawdę nie wiemy, w których redakcjach tak dobrze się zarabia...
Jednak żarty na bok. Grzecznie poczekaliśmy na swoją kolej i w końcu udzielono nam audiencji z nowym Mercedesem. Król wśród „gwiaździstych” każe się tytułować Maybach Pullman. Umieszczony na tylnej klapie napis „S600” jest już tak naprawdę zbędny, bowiem 6,5-metrowy super-Mercedes występuje wyłącznie z 6-litrowym V12 biturbo.
Pytacie o moc? To trochę tak, jak spytać królową o wymiary biustu, talii i bioder. Nie to przecież się liczy. Notabene koni mechanicznych naliczono 530, a niutonometrów aż 830 – można fantazjować.
Podejrzewamy, że ludzie, przez których musieliśmy odczekać swoje w kolejce do Pullmana, raczej dopytywali o możliwość opancerzenia pojazdu czy też wyhaftowania herbu rodzinnego na podsufitce niż o moc silnika. Clou programu to ostatni z trzech rzędów siedzeń. Tam umieszczono dwa supernowoczesne trony, gotowe przyjąć szlachetnie urodzonych, jak i też tych obrzydliwie bogatych.
Elektrycznie rozkładane fotele z podpórką pod nogi potrafią wymasować, ogrzać, przewietrzyć i ululać do snu wielmożnego pasażera. W zasięgu jego ręki jest arsenał multimediów, a także chłodzony schowek na szampana ze stosownym szkłem (w tym przypadku metalowym) oraz... asystent bądź tłumacz.
Vis-∫-vis znajdują się bowiem dwa elektrycznie składane fotele, zgodnie z protokołem przeznaczone dla dyskretnej pomocnej ręki. Całe wnętrze wykończono skórą, miejscami też drewnem lub wełną jagnięcą. Opancerzenie nie jest standardem, lecz opcją, którą można dodać bez straty dla innych funkcji auta.
Ponadto w Mercedesie potrafią spełnić wiele kaprysów klienta. Od przedniego rzędu siedzeń, czyli tego, w którym siedzi kierowca, można oddzielić się wysuwaną szybą, która po naciśnięciu kolejnego przycisku matowieje. Innym guzikiem zasuwa się zasłonki, po czym można już w zupełnej intymności oddać się... przeglądaniu Facebooka. Albo rządzeniu monarchią. Albo spekulacjami na rynku naftowym. I takimi tam...
Naszym zdaniem
Raczej nie zobaczycie Angeli Merkel wysiadającej z Pullmana. Szybciej będzie to prezydent Rosji lub arabski monarcha. To samochód dla tych, którzy ego zawsze puszczają przodem. Ci bardziej dyskretni wybiorą mimo wszystko Rolls-Royce’a.
Galeria zdjęć
60 lat po premierze modelu 600 Pullman Mercedes wraca do legendarnego formatu, godnego najbardziej zacnych VIP-ów świata. Oto Pullman: wersja par excellence Mercedesa klasy S
Gdy podczas salonowych dni prasowych chcieliśmy poznać nową superlimuzynę Mercedesa z bliska, dwukrotnie odesłano nas z kwitkiem. Za każdym razem pierwszeństwo mieli rzekomi klienci. Naprawdę nie wiemy, w których redakcjach tak dobrze się zarabia...
Jednak żarty na bok. Grzecznie poczekaliśmy na swoją kolej i w końcu udzielono nam audiencji z nowym Mercedesem. Król wśród „gwiaździstych” każe się tytułować Maybach Pullman.
Chcielibyście tu pracować? Aplikujcie więc na kierowcę do domów królewskich, prezydentów byłych republik radzieckich, miliarderów ze Wschodu...
Wygodniej się nie da. Fotele można rozłożyć do pozycji półleżącej, mają też funkcję masażu.
Naprzeciwko – dwa składane fotele dla sługi lub tłumacza.
Zegary w podsufitce: prędkość podróżna, czas lokalny i temperatura na zewnątrz. Jak w poprzednim Maybachu
Arystokrata wśród limuzyn. Raczej nie zobaczycie Angeli Merkel wysiadającej z Pullmana. Szybciej będzie to prezydent Rosji lub arabski monarcha. To samochód dla tych, którzy ego zawsze puszczają przodem. Ci bardziej dyskretni wybiorą mimo wszystko Rolls-Royce’a.