Chevrolet Captiva napędzany 3-litrowym benzyniakiem polskiego rynku raczej nie zawojuje – u nas w tej klasie królują diesle. Trzeba jednak docenić odwagę firmy. Miło mieć wybór, przecież nie każdy lubi silniki wysokoprężne.
Nadwozie/jakość. Z zewnątrzauto prezentuje się atrakcyjnie. W wersji LTZ 3.0 Captivę wyposażono w trzeci (składany) rząd siedzeń, można nią przewieźć siedmiu pasażerów. W pierwszych dwóch rzędach miejsca jest pod dostatkiem,ale tył okazuje się ciasny. Jeśli podróżujemy z kompletem pasażerów, bagażnik kurczy się do 97 l. Wyposażenie obejmuje wszystko, czego klienci oczekują od auta tej klasy, a jakość wykonania jest przyzwoita – trudno znaleźć wyraźne niedociągnięcia, ale do finezji niemieckich czy szwedzkich konkurentów jeszcze sporo brakuje.
Układ napędowy/Osiągi. Przy spokojnej jeździe silnik i skrzynia biegów prezentują wzorową kulturę pracy. W aucie jest cicho, zmiany biegów odbywają się niemal niewyczuwalne. Po głębszym wciśnięciu pedału gazu silnik ostro warczy – niestety zanim samochód zacznie równie ostro przyspieszać, mija dłuższy moment. Automat nie nadąża za silnikiem i nerwowo redukuje biegi. O średnim zużyciu paliwa deklarowanym przez producenta (10,7 l/100/km) można zapomnieć, rzeczywisty apetyt na paliwo jest zwykle o 2-3 litry większy. Brak reduktora świadczy o tym, że auto skonstruowano z myślą o jeździe po asfalcie – stały napęd na obie osie poprawia trakcję na śliskich nawierzchniach.
Układ Jezdny/komfort. Zawieszenie SUV Chevroletaprezentuje się zupełnie „nieamerykańsko” – jest sztywne, auto dobrze prowadzi się na wprost i pewnie pokonuje zakręty.
Koszty/Bezpieczeństwo. Topowa wersja Captivy kosztuje 146 900 zł. W testach Euro NCAP auto uzyskałoaż pięć gwiazdek.