Logo
Czym ryzykujesz, kupując tanie opony?

Czym ryzykujesz, kupując tanie opony?

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Oponę w rozmiarze 205/50 R 17 można kupić już za ok. 230 zł. Na pierwszy rzut oka nie będzie się ona niczym różnić od gumy kosztującej 900 zł. Pokazujemy, dlaczego nie zawsze można i warto oszczędzać

Czym ryzykujesz, kupując tanie opony?
Zobacz galerię (7)
Auto Świat
Czym ryzykujesz, kupując tanie opony?

W większości aut opony zużywają się nierównomiernie. Jeśli przy okazji sezonowej wymiany ogumienia nie dbamy o to, żeby odpowiednio pozamieniać je miejscami, często już po dwóch latach okazuje się, że dwie gumy nadają się na śmietnik, mimo że pozostałe dwie noszą tylko lekkie ślady zużycia. Trudno dziwić się tym, którzy nie palą się do kupowania czterech nowych opon – czasy są ciężkie, a przepisy zabraniają jedynie montowania różnych gum na jednej osi. Pojawić się więc może pokusa, żeby za dwie niezbędne nowe opony zapłacić jak najmniej.

Wybór ogumienia jest obecnie tak duży jak nigdy dotąd. Nawet zawodowcy nie są w stanie wymienić z pamięci choćby połowy marek opon dostępnych na naszym rynku, przy czym niektóre z nich wyglądają tak samo jak drogie produkty z najwyższej półki, a kosztują ułamek ich ceny.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak zachowuje się auto wyposażone w różne zestawy ogumienia: na czterech markowych oponach, na markowych oponach z przodu i tanich z tyłu, na tanich z przodui markowych z tyłu oraz na czterech tanich gumach. Widoczne na zdjęciach BMW jest fabrycznie wyposażone w opony typu runflat, które z racji specyficznej konstrukcji są znacznie sztywniejsze od zwykłych. Wielu kierowców wymienia je na klasyczne gumy, które są po prostu tańsze.

Wszystkie testy powtarzaliśmy przy różnych głębokościach bieżnika. Przy okazji chcieliśmy dowiedzieć się, co zrobić, gdy mamy dwie pary opon o różnym stopniu zużycia. Czy bezpieczniej jest zakładać lepsze opony z przodu, czy może z tyłu?

Najważniejszy wniosek z wszystkich prób jest taki: dobre opony z przodu i gumy o słabej przyczepności z tyłu to diabelska kombinacja! Ma się wrażenie, że tył auta jedzie po lodzie i bez ESP opanowanie go okazuje się niezwykle trudne. Zresztą nawet z pomocą elektroniki bezpieczna jazda po krętej drodze jest niemal niemożliwa. Co gorsza, bardzo często zachowanie auta jest dla kierowcy zaskakujące – dopóki jedzie na wprost, wszystko wydaje się w najlepszym porządku, ale przy jakimkolwiek szybszym manewrze tylne opony bez ostrzeżenia tracą przyczepność! Na sensownąreakcję może być wtedy za późno. „Oberek” na torze testowym to nic strasznego, ale w ruchu ulicznym może się skończyć tragicznie.

Z kiepskimi oponami z przodu auto też jeździ źle, ale przynajmniej kierowca czuje, że samochód zachowuje się niepewnie. Odruchowo zdejmuje więc nogę z gazu, dzięki czemu może uniknąć wielu niebezpiecznych sytuacji. Ryzyko kryje się jednak gdzie indziej – tanie gumy znacznie wydłużają drogę hamowania.

Opony ze zużytym bieżnikiem -Zgodnie z przepisami opony można eksploatować do momentu, kiedy bieżnik będzie miał 1,6 mm głębokości. Czy zapewnia to bezpieczeństwo? Pierwsza niespodzianka: niemal całkowicie zużyta markowa opona Michelin spisała się w teście lepiej od nowej gumy marki Infinity! Jednak nie oznacza to wcale, że jej wyniki były dobre. Po zamontowaniu na tylnej osi zużytych Michelinów auto stało się bardzo nadsterowne, trudne do opanowania. Na mokrej nawierzchni droga hamowania wydłużyła się o 6 metrów.

Prowadzenie na mokrej drodze - Do testów użyliśmy BMW serii 1, które pozwala na dynamiczną jazdę i wyłączenie układu DSC (ESP), bo nie chcieliśmy badać elektroniki, ale opony. Auto wyposażone w nowe gumy Continentala spisywało się doskonale. Po zamontowaniu z przodu tanich opon Infinity nadal można było jeździć w miarę bezpiecznie, choć już znacznie wolniej, a to z powodu wyraźnej podsterowności. Prowadzenie stało się fatalne, gdy z przodu zamontowano Continentale, a tył miał znacznie gorszą przyczepność za sprawą opon Infinity.

Hamowanie na mokrym -Naprawdę poważne różnice między oponami ujawniają się na mokrej nawierzchni – w dobrych warunkach nawet tanie opony zachowują się zwykle poprawnie. Z 4 markowymi oponami na kołach testowe BMW zatrzymywało się po 45,4 m. Zamontowanie z tyłu „chińszczyzny” spowodowało wydłużenie drogi hamowania o 1,5 metra. Z tanimi oponami z przodu droga hamowania wydłużyła się o niemal 6 metrów. Najgorszy wynik uzyskaliśmy po zamontowaniu 4 tanich gum – w porównaniu z oponami z pierwszego wyposażenia droga hamowania wydłużyła się o 9,5 m.

Hamowanie na suchej drodze -Droga hamowania dłuższa choćby o metr może w praktyce oznaczać co najmniej spore wydatki. Okazuje się, że na skuteczność hamowania decydujący wpływ mają opony zamontowane na przedniej osi (pod warunkiem że auto jedzie na wprost). Po zamontowaniu na tylnej ositaniej „chińszczyzny” droga hamowania wydłużyła się zaledwie o kilkadziesiąt centymetrów. Z tanimi oponami z przodu i dobrymi z tyłu auto zatrzymywało się aż o 2,7 metra dalej!

PODSUMOWANIE - Wymiana dwóch zamiast czterech opon? Nikomu nie można tego zabronić, ale z oszczędzaniem nie warto przesadzać. Najlepiej dokupić dwie takie same opony jak te z poprzedniego kompletu. Podczas wybierania opon lepiej nie kierować się ani wyglądem, ani ceną – w przeciwnym wpadku dużo ryzykujemy. Szczególnie kiedy na przednią oś auta trafią dwie dobre, a na tylną dwie niemarkowe opony, jazda stanie się niebezpieczna!

Charakterystyka prowadzenia samochody zmienia się diametralnie, a każdy gwałtowniejszy manewr wiąże się z ryzykiem utraty panowania nad pojazdem. Słabe opony z przodu lub na obu osiach to też złe rozwiązanie, ale przynajmniej przez cały czas wyczuwamy, że auto fatalnie się prowadzi.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: