• ID.Buzz jest stylistycznie miły dla oka, akustycznie – dla ucha, dzięki czemu wzbudza dużą sympatię przechodniów
  • Konstrukcja na platformie aut elektrycznych pozwala na wygospodarowanie dużego wnętrza, pojemnego bagażnika i zaawansowanego zawieszenia
  • 204-konny silnik elektryczny pasuje do charakteru auta, nawet przy ograniczonej do 145 km/h prędkości maksymalnej
  • Poprawione multimedia działają w końcu tak jak powinny, nawigacja uwzględnia przerwy na ładowanie akumulatora

Są ludzie, którzy rzeczywiście szczerze nie znoszą dużych vanów, busów, wszelkich tych odmian i generacji Volkswagena Transportera. Wolą dobre stare duże kombi. Istnieją też tacy i tych jest pewnie więcej, którzy jakoś nie mogą przekonać się do elektromobilności. Niezależnie od wszystkich tych ekologicznych argumentów za i przeciw jako tradycjonaliści i fani klasycznej motoryzacji woleliby nie zbliżać się do samochodów na prąd. Jest też grupa zagorzałych przeciwników Volkswagenów jako takich. Bo są nijakie, pospolite i nie przemawiają do duszy indywidualisty. Dla każdej z tych grup z osobna i dla wszystkich razem mamy nieco prowokacyjną podpowiedź: przejedźcie się Volkswagenem ID.Buzzem.

Nasza podróż nowym elektrycznym transporterem rozpoczęła się w Kopenhadze. Stolica Danii prześcignęła już Amsterdam pod względem popularności rowerów. I nawet jeśli ostatnio zrezygnowano z celu, żeby do 2025 r. stać się miastem klimatycznie neutralnym, to ekologia pisana jest tu przez duże „E”. Doskonałe miejsce dla Volkswagena, żeby wypuścić na drogi nowego trendsettera. Nasz pięcioosobowy van w kolorach bieli (candy white) i zieleni (bay leaf green) dobrze tu pasuje. Ludzie pokazują sobie nas palcami, unoszą w górę kciuki i robią zdjęcia. Młoda kobieta wbiega nawet przed nami na ulicę, żeby zrobić sobie selfie z Volkswagenem ID.Buzzem. Większość nowych samochodów spotykanych na drogach nie skupia takiej uwagi. To, że ID.Buzz się wyróżnia, w dodatku tak pozytywnie, zasługuje na uznanie.