- Nowy Renault Scenic E-Tech zachowuje przestronne i funkcjonalne wnętrze typowe dla vanów, co jest niewątpliwym atutem w przypadku rodzinnego auta
- Czysto elektryczny napęd nowego Scenica m.in. z racji akumulatora o dużej pojemności sprawdza się zarówno podczas miejskich przejazdów, jak i dalszych podróży
- Scenic E-Tech już w standardzie jest bardzo dobrze wyposażony, a przyjemność użytkowania zwiększają bardzo dobre wyciszenie i komfortowe zawieszenie
Nie ukrywam, że sam podzielałem obawy o przyszłość Scenica. Od początku był to typowo rodzinny model. Tysiące klientów wybierało go ze względu na przestronne i sprytnie zaprojektowane wnętrze, które można było w miarę swobodnie konfigurować. Tymczasem SUV-y są niemal zaprzeczeniem idei vanów, bo chociaż wyglądają na duże, to pod względem przestronności często nie mogą równać się z wieloma kombi. Tym bardziej byłem ciekaw, skąd tak odważna (a może nieprzemyślana) decyzja Renault o przejściu z vana na SUV-a.
Okazja do sprawdzenia Scenica E-Tech, i to podczas kilkudniowego, rodzinnego wypadu, nadarzyła się dość szybko. Elektryczny SUV Renault trafił na kilka tygodni do redakcyjnego testu, co pozwoliło śmiało wybrać się na ponad tydzień samochodem poza granice Polski, żeby przekonać się, czy najnowszy Scenic ma szansę odnieść sukces podobny do tego, jaki przypadł w udziale jego poprzednikom.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoRenault Scenic E-Tech — na zewnątrz SUV, we wnętrzu bardziej jak van
Pierwsze pozytywne zaskoczenie czekało mnie już w momencie odbioru auta. Na zdjęciach nowy Scenic, chociaż jest przecież SUV-em, nie zdradza swojej przynależności do grupy uterenowionych aut. Na szczęście tak jest również w rzeczywistości. O ile w przypadku wielu pseudoterenówek możemy mówić o napompowanej, przyciężkawej sylwetce, w Scenicu E-Tech na myśl przychodzą raczej skojarzenia z finezją.
Wnętrze nie odbiega od powszechnie przyjętej stylistyki w obecnych modelach Renault. To dobrze i źle. Dobrze, bo obecnym konstrukcjom francuskiej marki trudno zarzucić coś istotnego pod względem ergonomii i funkcjonalności. W Scenicu przyzwyczajenia może wymagać dźwignia wyboru trybu pracy napędu (jazda do przodu, do tyłu, tryb neutralny i parkingowy). Poza tym jest przestronnie i co równie ważne, znajdziemy tu wiele półek i miejsc, w których możemy umieścić podręczne drobiazgi. Niemal tak jak w vanie.
Jest też druga strona medalu, choć mówimy o mniej istotnej kwestii. Wnętrze Scenica E-Tech wygląda niemal tak samo jak chociażby w Australu, co oznacza, że niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jedynym wyjątkiem jest wspomniana wyżej konsola środkowa, która praktycznością przewyższa to, co dostają właściciele innych SUV-ów Renault.
Oczywiście także układ deski rozdzielczej jest nam dobrze znany, o ile mieliśmy już do czynienia np. z... Australem. Za kołem kierownicy znajduje się wirtualny kokpit, a po prawej stronie, w centralnej części deski rozdzielczej, umieszczono dotykowy ekran służący do obsługi systemu multimedialnego, nawigacji, czy też sterowania klimatyzacją. Obsługa całości nie nastręcza problemów, a za zmianę niektórych ustawień wciąż odpowiadają fizyczne przyciski. Zupełnie jak w dawnych generacjach Scenica.
Nowy Scenic bezprzewodowo obsługuje Apple CarPlay i tu pojawia się jedna z kilku drobnych bolączek francuskiego modelu. W najmniej oczekiwanym momencie system potrafi zerwać połączenie. Gdy akurat korzystamy z nawigacji, może to przysporzyć nieco nerwów. Zdarza się także, że ekran centralny nie reaguje na dotyk. Zazwyczaj pomaga ponowne włączenie zasilania auta.
- Przeczytaj także: Volkswagen pierwszy raz w historii chce zamknąć niektóre fabryki. To efekt m.in. chińskiej konkurencji
Renault Scenic E-Tech — bardzo dobry wybór na rodzinne wypady
Kolejny poważny zachwyt elektrycznym Scenikiem przychodzi wtedy, gdy na urlopowy wyjazd zabieramy rodzinę. Wtedy nieocenionymi atutami są przestronna kabina i duży bagażnik. Scenic E-Tech ma kompaktowe nadwozie o długości 4470 mm, szerokości 1864 mm i wysokości 1571 mm. Dla porównania ostatni Scenic w wersji van był minimalnie krótszy (4406 mm) i zauważalnie wyższy (1653 mm). To mogłoby sugerować, że najnowsza konstrukcja zachowa przestronność swojego poprzednika i tak jest w rzeczywistości.
Pomimo to, że mamy do czynienia z autem w pełni elektrycznym, miejsca na przednich fotelach i na tylnej kanapie jest wystarczająco dużo, aby o komforcie podróży mogły mówić cztery dorosłe osoby. Z tyłu doskwiera jedynie brak możliwości wsunięcia stóp pod przednie fotele, co może dawać się we znaki wyższym osobom i to głównie podczas dalszych podróży. Cóż, to jeden z efektów umieszczenia akumulatorów pod podłogą auta. Scenic E-Tech nie znajdzie uznania również u części rodzin z trójką dzieci, o czym decyduje brak trzech niezależnych foteli w drugim rzędzie siedzeń.
Brawa należą się natomiast projektantom za stworzenie przestronnego bagażnika. Konstruktorzy zrezygnowali z dość powszechnie stosowanego rozwiązania i w najnowszym Scenicu nie uzyskamy równej podłogi po złożeniu oparć tylnej kanapy. Dzięki temu zyskujemy jednak głęboką przestrzeń. W efekcie do Scenica E-Techa śmiało zmieścimy dwie duże walizki (ułożone na dłuższym, węższym boku) i jedną średniej wielkości (pionowo). Przekładając to na inny język — na wyjazd bez problemu zabierzemy bagaż dla całej rodziny. Też zupełnie jak w vanie.
Elektryczny Scenic w trasie mniej kłopotliwy, niż można przypuszczać
Długodystansowy test najnowszego Renault Scenica stał się doskonałą okazją do sprawdzenia auta na trasie o długości ponad 1,8 tys. km. W przypadku aut spalinowych to żadne wyzwanie. Ale w przypadku samochodów elektrycznych, a takim jest przecież Scenic E-Tech, jeszcze kilka lat oznaczało to konieczność pójścia na kompromis. Tym bardziej byłem ciekaw, jak przebiegnie podróż elektrykiem z Warszawy do Budapesztu i Wiednia. Utrudnieniem był fakt, że zamierzaliśmy korzystać wyłącznie ze stacji ładowania należących do jednej sieci.
Ten karkołomny dla wielu kierowców test udowodnił, że dzisiaj korzystanie z nowoczesnego auta elektrycznego nie jest już takim wyzwaniem, jak kilka lat temu. Scenic E-Tech bez problemu pozwalał na pokonanie 250-300 km, jadąc zapakowanym autem z prędkością 120 km na godz. I nic dziwnego, w teście redakcyjnym znalazł się model z akumulatorem o pojemności 87 kWh, a zużycie energii przy wspomnianej prędkości wynosiło ok. 22,2 kWh na 100 km. To oznacza, że elektryczny SUV Renault nawet w trasie mógłby pokonać niemal 400 km, przynajmniej latem.
W naszym przypadku postoje na ładowanie wypadały co 250-280 km i w dużej mierze były powiązane z chęcią krótkiego odpoczynku, czy też napicia się kawy i/lub zjedzenia posiłku. Ponieważ założyliśmy, że będziemy korzystali wyłącznie z ładowarek należących do sieci Greenway, na Słowacji musieliśmy zahaczyć o Żylinę oraz Bratysławę. Tak się jednak złożyło, że w obu miastach szybkie ładowarki znajdowały się przy centrach handlowych, więc ładowanie baterii kończyło się jeszcze zanim zamierzaliśmy wyruszać w dalszą trasę.
Po zjeździe z autostrady na boczne słowackie drogi, w kierunku miejscowości Sturovo na granicy słowacko-węgierskiej, zużycie prądu znacznie spadło. Gdy dotarliśmy do Budapesztu, komputer pokładowy pokazał, że Scenic E-Tech średnio zużył ok. 17,5 kWh na 100 km. Najwięcej, bo 22,7 kWh na 100 km, potrzebował na pokonanie ostatniego odcinka podróży, którym był przejazd z Częstochowy do Warszawy. Ale tutaj jechaliśmy też szybciej — na autostradzie utrzymywaliśmy dopuszczalną prędkość 140 km na godz.
Już sam dystans możliwy do bezstresowego pokonania jest wystarczającym powodem do rozważania zakupu auta elektrycznego. Drugim jest oczywiście brak wibracji podczas jazdy i bardzo dobre wyciszenie. Z kolei trzecim argumentem jest dużo lepsza niż kilka lat temu dostępność szybkich ładowarek i nowocześniejsza konstrukcja aut. Dzisiaj faktycznie wystarcza ok. 20-30 minut, aby uzupełnić zapas energii od ok. 25 do 80 proc. Jeśli poświęcimy nieco więcej czasu, możemy dobić nawet do 95-98 proc.
Renault Scenic E-Tech — moim zdaniem
Bez wątpienia Scenic E-Tech udowodnił, że pod względem funkcjonalności i wszechstronności jest godnym spadkobiercą swoich poprzedników. Sposród wszystkich SUV-ów jest najbardziej zbliżony do tego, do czego przyzwyczaiły nas vany i gdyby jeszcze miał trzy niezależne fotele w drugim rzędzie siedzeń, w ogóle można by pominąć fakt przejścia na SUV-ową stronę mocy.
Także pod względem przydatności na co dzień trudno cokolwiek zarzucić francuskiej nowości. Wyjazd urlopowy jest dość brutalnym testem, bo nie dość, że oznacza konieczność pogodzenia potrzeb wszystkich pasażerów, to na dodatek często wymusza sprawny przejazd z miejsca startu do mety i w tej sytuacji samochody elektryczne przeważnie skazane były na porażkę w porównaniu ze spalinowymi modelami. Scenic E-Tech pokazał, że nie taki diabeł straszny, a z kolei w codziennym użytkowaniu, z którym przecież mamy do czynienia niemal na okrągło przez cały rok, problem ładowania baterii praktycznie nie istnieje. Jedynym wyjątkiem, w którym nawet Scenic E-Tech nie byłby sensownym wyborem, to konieczność szybkiego pokonywania setek kilometrów bez jakiegokolwiek postoju lub z jedynie krótkim przerwami w jeździe.
- Przeczytaj także: Potężna zmowa cenowa na polskim rynku motoryzacyjnym. Kary sięgają setek milionów złotych