- W pełni naładowanym Volvo C40 lub XC40 Recharge bez problemu da się objechać Bornholm wzdłuż, wszerz i dookoła
- Promy do Rønne kursują m.in. z niemieckiego Sassnitz lub szwedzkiego Ystad
- na duńskiej wyspie nie ma problemu z dostępem do ładowarek dla aut elektrycznych
Czekające na parkingu lotniska w Kopenhadze na naszą grupę Volvo C40 i XC40 Recharge są naładowane "pod korek", a to oznacza zasięg około 400 km, oczywiście, pod warunkiem że nie chcielibyśmy korzystać z pełnego potencjału tych modeli. A mają się czym pochwalić. W topowych wersjach serca każdego z nich stanowią dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 408 KM, które potrafią zapewnić przyspieszenie do setki w zaledwie 4,7 s. To tym bardziej imponujące, że mamy do czynienia z autami, które ważą blisko 2,2 tony. Później, podczas jazdy okaże się, że masy tej nie tylko nie widać – to raczej zgrabne, prezentujące się dynamicznie i zwinne kompaktowe SUV-y – lecz także nie czuć. Jeżdżą bardzo stabilnie i przewidywalnie. Mimo stosunkowo sztywnej charakterystyki zawieszenia są komfortowe, a w połączeniu z panującą w bogato wyposażonym wnętrzu ciszą pomagają w przyjemnej kontemplacji otoczenia.
Volvo C40 Recharge – uniwersalny elektryk
Pokładowe multimedia fabrycznie są zintegrowane z Android Automotive, a to oznacza w miarę intuicyjną obsługę i możliwość wyświetlania map Google’a nie tylko na pionowym dotykowym ekranie na konsoli środkowej, lecz także na dużym wyświetlaczu cyfrowych zegarów. Ustawiamy cel: port promowy Ystad i w spokojnym tempie kierujemy się w stronę Szwecji.
Trasa ma niespełna 90 km, z czego pierwsze kilka prowadzi przez obrzeża Kopenhagi aż do jednej z najsłynniejszych przepraw łączących dwa państwa – tunelu pod i mostu nad cieśniną Sund oraz leżącą pomiędzy nimi sztuczną wyspą Peberholm. W tym pierwszym, o długości 3,5 km, obowiązuje ograniczenie prędkości do 90 km/h, podobnie na wyspie (4 km), a na moście (7,8 km), w zależności od natężenia ruchu, jest to 90 lub 110 km/h.
Przejazd tym cudem ludzkiej inżynierii jest płatny i kosztuje w jedną stronę 65 euro, a w dwie 130 euro. Są oczywiście zniżki dla stałych użytkowników, ale akurat nas to nie dotyczyło. Ważne – przejazd warto zarejestrować i opłacić wcześniej przez internet.
Volvo C40 Recharge – przydatni asystenci
Pokonanie trasy ułatwia aktywny tempomat, który utrzymuje zadaną prędkość i bezpieczną odległość od innych aut. Zresztą jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to szybko się przekonujemy, że zestaw elektronicznych asystentów stale monitoruje sytuację wokół pojazdu i ostrzega o potencjalnym zagrożeniu – gdy zachwyceni roztaczającymi się dokoła widokami niechcący zaczynamy zjeżdżać na sąsiedni pas ruchu, sugestywnie zachęca do powrotu na właściwy tor. Liczne kamery i wspomniane ograniczenia prędkości na trasie skutecznie za to zniechęcają do wykorzystania możliwości napędu, ale ma to też swoje dobre strony: gdy meldujemy się na przedmieściach Malmö w Szwecji, po przejechaniu niewiele ponad 20 km, komputer pokładowy wskazuje średnie zużycie energii na poziomie nieco powyżej 19 kWh/100 km – niższe od deklarowanego przez producenta w cyklu WLTP. Potem będzie jeszcze lepiej.
Volvo C40 Recharge – do miasta i w trasę
Godzinę później dojeżdżamy do Ystad wyposażeni w zakupione wcześniej przez internet bilety na prom (koszt w jedną stronę to około 400 zł od auta z maks. pięcioma pasażerami), którym w 80 minut (tak, prom płynie nawet 60 km/h) dostajemy się do Rønne, stolicy Bornholmu. Miejsca, w którym – jak to określił jeden z uczestników wyprawy – "Bałtyk się rehabilituje". Spokój tej wyspy szybko nam się udziela. Nikt się nie spieszy, nikt na nikogo nie trąbi, ludzie uśmiechają się do siebie i są życzliwi.
Volvo sunące w ciszy między uliczkami Rønne doskonale tu pasuje. Ilość prądu w akumulatorach, wskazująca zasięg ponad 300 km, pozwoliłaby na objazd całej wyspy, której linia brzegowa ma długość 141 km, ale z racji ograniczonego czasu chcemy zobaczyć kilka najważniejszych tu atrakcji.
W Hasle, starym porcie położonym 10 km od Rønne, z historią sięgającą XII wieku, trafiamy do prawdopodobnie najlepszej wędzarni ryb i innych owoców morza na Bornholmie, która jako ostatnia już stosuje tradycyjną recepturę wędzenia dymem z określonych gatunków drzewa. Nie musimy dodawać, że efekty pracy mistrza spędzającego kilka godzin dziennie w aromatycznych oparach stanowią prawdziwą rozkosz dla podniebienia. Warto spróbować, choć ceny nie są niskie. Skosztowanie wszystkich specjałów to wydatek ponad 100 zł (około 160 koron duńskich). W wędzarni znajduje się też muzeum, w którym można poznać historię rybołówstwa bornholmskiego.
Jadąc dalej na północ, docieramy do Jons Kapel, czyli Kaplicy Jana. To formacja klifów o wysokości nawet 40 m, do której prowadzą drewniane, liczące kilkaset stopni (według różnych źródeł od 108 do 171) schody. Według legendy to tam, w jednej z trzech jaskiń, mieszkał mnich Jan i próbował nawracać miejscowych. Do schodów dociera się z darmowego parkingu spacerem, a samo zwiedzanie jest również bezpłatne. Zresztą dotyczy to wielu innych atrakcji turystycznych, w tym położonego 3 km dalej zamku Hammershus, a właściwie tego, co po nim zostało. Zamek należał do największych obiektów tego typu w Europie Północnej, a wybudowany został prawdopodobnie około roku 1255. Dziś resztki murów świadczą o jego dawnej świetności. Co ciekawe, ponoć kiedy zaczął popadać w ruinę w XVIII wieku, cegły użyte do jego budowy chętnie wykorzystywali okoliczni mieszkańcy.
Volvo C40 Recharge – eko w każdym detalu
Relaksacyjne tempo, w jakim się poruszamy pomiędzy kolejnymi miejscowościami, sprzyja niskiemu zużyciu energii. Na koniec dnia komputer pokładowy wskazuje już średnią niespełna 17 kWh/100 km. Zasięg nadal wynosi ponad 200 km. Na samej wyspie można znaleźć bez problemu publiczne ładowarki, osobne stacje ładowania mają też hotele. Co ważne, mogą z nich korzystać wszyscy, a nie tylko zakwaterowani goście. Warto również wiedzieć, że ładowanie auta elektrycznego na Bornholmie jest w pełni ekologiczne, ponieważ energia elektryczna produkowana na wyspie pochodzi z biomasy, wiatru i słońca.
Następnego dnia jedziemy do Bornholms Kunstmuzeum, czyli muzeum sztuki, w którym prezentowana jest kolekcja rzemiosła, sztuki ludowej oraz prac duńskich malarzy. Wstęp kosztuje 90 koron (ok. 60 zł, bilet normalny), jeśli więc nie macie szczególnie artystycznych zapędów, to można tę kwotę przeznaczyć na coś innego. Obowiązkowo warto natomiast zobaczyć – i to zupełnie za darmo – znajdujące się tuż obok Święte Skały (Helligdomsklipperne). To także malownicze strome klify, pośród których bije źródło wody o przypisywanych jej cudownych właściwościach. Nie udało nam się co prawda go znaleźć ani doświadczyć jego mocy, ale sam widok skał i niezwykle przejrzystego Bałtyku potrafi pozytywnie nastroić.
Nasyceni naturą docieramy w końcu do Svaneke, najbardziej na wschód wysuniętego miasteczka wyspy z uroczymi zatoczkami, latarnią morską, a nawet szkieletem dawnej łodzi wikingów. W Svaneke znajduje się też jedyny na Bornholmie lokalny browar Bryghuset, słynący z unikalnej receptury warzenia piwa. Mamy zresztą szansę degustować je wraz z miejscowymi specjałami ze śledzia w położonej nad brzegiem restauracji B’s Fiskeværksted. Sielską, spokojną atmosferę zakłóca tylko wspomnienie właściciela knajpy o problemach z fokami. Ich pogłowie sięga już 40 tys. sztuk, a każda zjada 5 kg ryb dziennie, w efekcie połowy są coraz skromniejsze. Na dodatek foki bywają złośliwe, bo potrafią raczyć się tylko rybią wątrobą, a resztę wyrzucać. Same są pod ochroną. Nie zmienia to faktu, że przyjechać na Bornholm warto.
Gdy docieramy na lotnisko w Rønne w doskonałych humorach, średnie zużycie energii w naszym Volvo C40 to już tylko 16,8 kWh/100 km...
Naszym zdaniem
Szybki wypad na Bornholm potrafi działać kojąco. Atmosfera miejsca, krajobrazy, kuchnia – to wszystko decyduje o tym, że chce się tam przebywać. Oczywiście, dwa dni to za mało, by w pełni nasycić się pozytywną energią wyspy, nawet gdy dysponuje się tak uniwersalnym autem, jak elektryczne Volvo C40 Recharge. Dlatego chętnie tam wrócę. Jeśli chcielibyście jechać z Polski własnym samochodem, to najkrótsza trasa wiedzie przez Niemcy i miasto Sassnitz, skąd odpływa bezpośredni prom do Rønne.