- Hyundai Ioniq 6 to dość duża elektryczna limuzyna. Mierzy 4,85 m długości, 1,88 m szerokości i 1,49 m wysokości. Wyróżnia się ogromnym rozstawem osi, sięgającym aż 2,95 m
- Nowy model trafi na rynek jeszcze w tym roku. W gamie dwie wersje napędu (tylny lub AWD) i akumulatorów (53 kWh i 77,4 kWh)
- Maksymalny zasięg można uzyskać wersją z 1 silnikiem. Ioniq może pokonać nawet 610 km
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Jaki kraj takie zwyczaje. Gdy producent z Niemiec chce się pochwalić nowym samochodem na długo przed premierą, to wówczas pozostaje podpisać stosowaną deklarację o embargo i karą tak wysoką, że nawet po sprzedaży mieszkania i samochodu wciąż może brakować środków. Hyundai zaś zaledwie na dzień przed światową premierą zdradza szczegóły nowego Hyundaia Ioniq 6 i nie straszy absurdalną karą, zadowalając się jedynie krótkim zapewnieniem o uszanowaniu zasad. Kwestia zaufania?
Jedno nie ulega wątpliwości. Koreańczycy mają się czym chwalić. Ioniq 6 to odważny model, który zapewne szybko zyska zdeklarowane grono zwolenników, jak i przeciwników. Sam producent chętnie używa nazwy Streamliner, by nawiązać do stylizacji nadwozia. W istocie jednak trudno nie doszukać się podobieństwa do innych modeli począwszy od pierwszego konceptu Sony Vision S czy Volkswagena ID. Aero a skończywszy na elektrycznych Mercedesach EQE i EQS. A żaden z nich nie jest określany szczególnym mianem. O atrakcyjności każdego z nich przesądzą klienci, głosując swoimi portfelami.
Hyundai Ioniq 6 jeszcze w tym roku. Przynajmniej w produkcji
W przypadku Ioniq 6 głosowanie może odbyć się już pod koniec roku. Wtedy wówczas pojawią się na drogach pierwsze egzemplarze. Na większy wysyp można liczyć dopiero od 2023 r. Nie tylko w Azji, ale i w Europie. W Polsce także zobaczymy ekscytującą koreańską nowość. Otwartą kwestią pozostaje tylko, czy klienci chętniej wybiorą odmianę tylnonapędową z mniejszą baterią 53 kWh, czy też napęd na wszystkie koła i akumulator 77,4 kWh.
Znamienne, że Hyundai wciąż szczędzi szczegółowych informacji. Firma chwali się niskim zużyciem energii (nawet poniżej 14 kWh/ 100 km) i zasięgiem nawet ponad 610 km (w przypadku kół 18”). Niestety dane podaje tylko dla odmiany z jednym silnikiem i mniejszą baterią. W przypadku wersji z większą baterią i dwoma silnikami pozostaje zadowolić się mocą (325 KM), momentem obrotowym (605 Nm) i przyspieszeniem od 0 do 100 km/h (5,1 s w fantastycznej oprawie świetlnej kabiny z iluminacją wskazującą nabieranie prędkości). Bez względu jednak na wersję można liczyć na platformę E-GMP co oznacza instalację 800 V i współpracę z mocnymi ładowarkami. „Tankowanie” od 10 do 80 proc. w przypadku stacji 350 kW potrwa zaledwie 18 minut (a samochód sam zadba o przygotowanie akumulatora do ładowania).
Drzemka, kolizja, karambol
Ile czasu zajmie ładowanie na skromniejszych ładowarkach? Hyundai już o tym nie wspomina, ale chwali się rozwiązaniami ułatwiającymi spędzanie czasu w samochodzie. Stąd pomysł z praktycznym ładowaniem laptopa i innego sprzętu (gniazdko umieszczono pod tylną kanapą i dodano adapter do zewnętrznego portu ładowania) czy podłokietnik zaprojektowany tak, by łatwo ustawić komputer i zmienić kabinę w mobilne biuro. Nie zabrakło także pomysłowego trybu wypoczynkowego dla kierowcy znanego z Ioniq 5 (automatyczne pochylanie fotela, by urządzić sobie drzemkę).
Znamienne, że podczas premiery samochodu przedstawiciele marki więcej czasu poświęcili wzornictwu, aniżeli bezpieczeństwu. Co innego w oficjalnych materiałach prasowych, w których zadbano o wiele akapitów. Dla kierowcy Hyundaia Ioniq 6 oznacza to pewność, że priorytetem dla pokładowej elektroniki jest uniknięcie kolizji. Stąd hamowanie awaryjne, które aktywuje się nie tylko przy zagrożeniu z przodu samochodu (czołowe zderzenie), ale także z boku (skrzyżowania) i z tyłu (cofanie i wyjazd z miejsca równoległego). Elektronika pomoże także w ominięciu pieszego, rowerzysty czy samochodu poprzedzającego (ograniczenie ryzyka karambolu).
Nie zabraknie zdalnych aktualizacji oprogramowania, by ograniczyć wizyty w serwisie. Hyundai chwali się, że nowe oprogramowanie pojawi się przez internet nie tylko, gdy chcemy zaktualizować nawigację i mapy, ale także wówczas, by poprawić pracę urządzeń elektrycznych, akumulatora, jazdy autonomicznej i innych podobnych układów. Otwartą kwestią pozostaje tylko jedno: jak długo wszystko będzie dostępne bezpłatnie. Nie jest bowiem tajemnicą, że na aktualizacjach też można zarabiać. A każde źródło dochodów jest nie do pogardzenia we współczesnym świecie.