Komisja Europejska ma wprowadzić regulacje dotyczące floty korporacyjnej. Na razie nie wiadomo jednak, jak te przepisy będą wyglądały. Organizacje proekologiczne chcą, by przepisy wymusiły szybkie działanie. Najnowszy pomysł jest bardzo odważny, by nie powiedzieć - kontrowersyjny.
Samochody elektryczne we flotach firm
Transport and Environment (T&E), "zielona" organizacja pozarządowa, lobbuje na rzecz przedstawienia przez Komisję przypisów wymuszających elektryfikację flot firmowych. T&E chce, by wszystkie floty korporacyjne były elektryczne do 2030 r. Do wniosku przychylił się Uber, który deklaruje, że taka będzie jego polityka w najbliższych latach.
Uber chwali się, że zwiększył i wciąż zwiększa udział aut elektrycznych wśród swoich kierowców i kurierów. W opublikowanym w marcu raporcie BloombergNEF zleconym przez Ubera przedstawiono również zalecenia, które mają pomóc platformie w osiągnięciu celu, jakim jest posiadanie 100 proc. pojazdów bezemisyjnych w Europie, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie do 2030 r. Rozporządzenie Komisji Europejskiej, za którym lobbuje T&E, w sprawie floty korporacyjnej, byłoby zbieżne z tymi planami.
Nastąpił trudny klimat gospodarczy i burzliwy czas polityczny, dlatego tym bardziej musimy przyspieszyć wysiłki na rzecz elektryfikacji wszędzie tam, gdzie to możliwe
- powiedział Chris Hook, dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju w firmie Uber.
Plany a rzeczywistość
W rzeczywistości to, co chciałoby przeforsować T&E, jest niamal niemożliwe do osiągnięcia, biorąc pod uwagę, że takie przepisy wyznaczyłyby jeszcze bardziej ambitny cel niż faktyczny zakaz dla samochodów z silnikami spalinowymi do 2035 r., który został przyjęty w ramach Zielonego Ładu. Europejscy producenci samochodów stoją w obliczu kryzysu związanego z przejściem na auta z napędem elektrycznym i wręcz błagają prawodawców o zmianę planu.
Dlaczego T&E zależy właśnie na korporacyjnych flotach? Bo około 60 proc. wszystkich pojazdów sprzedawanych w Unii Europejskiej należy do flot firmowych, które są wykorzystywane jako samochody służbowe dla pracowników dojeżdżających do biura, jako taksówki lub pojazdy na minuty.
Powstaje jednak problem, z którym borykają się kraje z nisko rozwiniętą flotą pojazdów elektrycznych: Jak można wymuszać elektryfikację, skoro nie ma rozwiniętej sieci ładowania? A kto ma budować sieć ładowania, skoro nie ma chętnych do korzystania z niej?
Jeśli chcesz, aby branża producentów ładowarek inwestowała w infrastrukturę, to muszą widzieć, że są ludzie, którzy będą chcieli korzystać z ich usług
powiedział William Todts, dyrektor wykonawczy T&E.
Jego zdaniem przepisy wymuszające elektryfikację, korzystna polityka podatkowa i strefy niskoemisyjne są sposobem na stworzenie szerszej infrastruktury ładowania dla zwykłych konsumentów i rynku wtórnego, który sprawiłby, że pojazdy elektryczne byłyby bardziej przystępne cenowo.
Pomysł ten spodobał się także we Włoszech, gdzie wprowadzono nową politykę podatkową, która wejdzie w życie w tym roku, a która obniży 50-procentowy podatek bazowy od samochodów służbowych do 10 proc. w przypadku pojazdów elektrycznych i do 20 proc. w przypadku hybryd.
Źródło: Politico