Złodzieje idą z duchem czasu. Wraz z rosnącą popularnością samochodów elektrycznych będą mieli coraz mniej katalizatorów do wycinania, lecz dla wielu z nich zmiana "fachu" nie wchodzi w grę i zamiast legalnie pracować, znaleźli kolejną rzecz, którą można łatwo ukraść i spieniężyć. Na celownik trafili właściciele aut na prąd.

I nie chodzi tu nawet o sam samochód, bo z niego rzeczywiście trudno będzie coś łatwo ukraść, może oprócz kół. Jak donosi brytyjski "Autocar", złodzieje wzięli sobie na cel wallboxy w przydomowych ogródkach. Z problemem tym borykają się mieszkańcy nowego osiedla pod miasteczkiem Hungerford położonego w Anglii.

Ukradli spod domów 15 wallboxów

Złodzieje ukradli około 15 wallboxów uPowa EV o mocy 7 kW z ogródków i garaży, również w jeszcze niezamieszkałych domach. Po urządzeniach do ładowania pozostały same kable zasilające i słupki, do których były przymocowane.

Mieszkańcy utworzyli nawet specjalną grupę w mediach społecznościowych, by problem ten omówić. Co ciekawe, nie wszystkim owe wallboxy skradziono. Kilku mieszkańców nie dotknął ten problem, tak jakby złodzieje chcieli ukraść urządzenia jedynie z jeszcze niezamieszkałych domów albo kilka urządzeń przegapili.

Ładowarki zapewne zostały skradzione w celach "zarobkowych" i zostaną sprzedane za bardzo atrakcyjną cenę osobom, które nie zainteresują się ich pochodzeniem. Skradzione ładowarki mają być warte 550 funtów (niecałe 3 tys. zł), zatem złodzieje z łatwością mogą dać dużo lepszą cenę i na tym zarobić.

I choć problem ten jest na razie lokalny, wraz z rosnącą popularnością samochodów elektrycznych może urosnąć na dużo większą skalę. Oby się nie okazało, że jest to nowoczesny odpowiednik katalizatorów, które przecież są chętnie kradzione.