Zarabiamy mniej, ale jest u nas taniej?
Oczywiście, przedstawiciele polskiego rządu w takich momentach zwykle tłumaczą, że wprawdzie nominalnie zarabiamy może i nieco mniej niż na zachodzie Europy, ale też ceny w Polsce są znacznie niższe niż tam. O ile w przypadku niektórych produktów czy usług wciąż tak jest, to akurat aut elektrycznych to nie dotyczy. Owszem, niektóre z nich mają nieco niższe ceny cennikowe niż w wielu krajach zachodnich, ale są to różnice znikome w porównaniu do przepaści, jaka dzieli średnie zarobki Polaków od zarobków Niemców. Ponieważ w Polsce auta bywają rzeczywiście sprzedawane nieco taniej niż np. w Niemczech czy w Skandynawii, to producenci nie traktują naszego rynku priorytetowo – w przypadku chodliwych modeli polscy importerzy mają do dyspozycji ograniczoną pulę aut, co przekłada się w najlepszym razie na dłuższe niż w innych krajach okresy oczekiwania na dostawę.
Dacia Spring to jedno z najtańszych aut elektrycznych oferowanych w Europie. W Polsce kosztuje nieco ponad 100 tys. złotych – to znacznie mniej niż średnia cena nowego samochodu sprzedanego w Polsce (ok. 160 tys. zł), ale też w zamian dostajemy znacznie mniej samochodu.Źródło: Renault
Co piąte nowe auto to elektryk – ale nie u nas!
W 2022 r. auta elektryczne stanowiły już 21,6 proc. wszystkich nowych aut sprzedawanych na terenie Unii Europejskiej, ale to nie znaczy, w każdym kraju Unii co piąte nowe auto to "elektryk". W rzeczywistości w ponad połowie krajów UE ich udział nie przekracza 9 proc. Wśród krajów, w których elektromobilność rozwija się wyraźnie wolniej, niż wynosi europejska średnia, dominują państwa z Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej, w których roczne dochody netto na osobę zatrudnioną wynoszą ok. 13 tys. euro.
Bogaci chętnie wybierają auta elektryczne
Gdzie sprzedaje się najwięcej aut elektrycznych i częściowo zelektryfikowanych (hybryd plug-in)? To oczywiste – tam, gdzie zarabia się najwięcej, czyli na zachodzie i północy Europy, czyli w krajach, w których średnie roczne zarobki przekraczają 32 tys. euro. W Szwecji – tej samej, która według polskich prorządowych mediów, głównie zmaga się z narastającym kryzysem i wojnami gangów – gdzie średnie, roczne zarobki przekraczają 35 tys. euro, ponad połowę nowych aut sprzedanych w 2022 r. stanowiły modele elektryczne!
Trudno już znaleźć szanującego się producenta bez aut elektrycznych w ofercie. W niektórych krajach takie samochody stanowią już większość oferty.Źródło: Auto Świat / Skoda
Nie jest jednak tak, że kolejność krajów, w których aut elektrycznych sprzedaje się najmniej, dokładnie pokrywa się z kolejnością na liście najniższych zarobków. Wygląda na to, że mimo wszystko jesteśmy do "elektryków" nastawieni nieco bardziej pozytywnie, niż zarabiający od nas więcej Czesi, czy zarabiający podobnie Słowacy. Jeszcze chętniej od nas auta elektryczne kupują nieco biedniejsi od nas Węgrzy czy Rumuni.
O ile np. w Polsce przy średnich zarobkach na poziomie 10,7 tys. euro rocznie udział aut elektrycznych i zelektryfikowanych w rynku to 5 proc., to w Rumunii przy zarobkach na poziomie 8,5 tys. euro/rok udział aut elektrycznych to ok. 9 proc.! Korelacja jest jednak wyraźna – im wyższe średnie dochody, tym większa popularność aut elektrycznych, w tym hybryd plug-in. Oczywiście, są też wyjątki, np. we Włoszech udział procentowy aut elektrycznych w sprzedaży nowych pojazdów jest niższy niż w Rumunii, gdzie średnie zarobki są ok. trzykrotnie niższe.
Pięć krajów UE, w których sprzedaje się najmniej aut elektrycznych
Udział aut elektrycznych (w tym hybryd plug-in) / średnie roczne zarobki netto (źródło: ACEA)
- Słowacja: 3.7 proc. / 10,985 euro
- Czechy: 3.9 proc. / 13,836 euro
- Bułgaria: 4,0 proc. / 7,272 euro
- Polska: 5,0 proc. / 10,782 euro
- Chorwacja: 5,0 proc. / 10,391 euro
Pięć krajów UE, w których sprzedaje się najwięcej aut elektrycznych
Udział aut elektrycznych (w tym hybryd plug-in) / średnie roczne zarobki netto (źródło: ACEA)
- Szwecja: 56.1 proc. /35,486 euro
- Dania: 38.6 proc. / 39,274 euro
- Finlandia: 37.6 proc. / 33,155 euro
- Niderlandy: 34.5 proc. / 40,312 euro
- Germany: 31.4 proc. / 32,850 euro
Aż 42 proc. europejskich stacji ładowania mieści się w dwóch krajach!
Poza wysokimi kosztami zakupu aut elektrycznych kolejną barierą rozwoju elektromobilności jest też sieć stacji ich ładowania. Tu również nierówności pomiędzy poszczególnymi krajami Unii Europejskiej są gigantyczne. Warto wiedzieć, że według danych z końca 2022 r., ok. 42 proc. wszystkich publicznych stacji ładowania w Europie mieści się w dwóch krajach, w Niderlandach (111 821 punktów) i w Niemczech (87 674 punkty), choć te dwa państwa zajmują łącznie mniej niż 10 proc. powierzchni UE. Niderlandy, mają niemal 70 razy więcej puntów ładowania niż Rumunia, choć są od niej 70 razy mniejsze.
Im więcej stacji ładowania, tym łatwiej przejść na elektromobilność. W Polsce wciąż jest ich za mało!Źródło: Auto Świat / Renata Ratajczak
W Polsce mamy ponad 22 razy mniej stacji ładowania niż w Niemczech, przy czym u naszych zachodnich sąsiadów znacznie więcej jest ładowarek szybkich i bardzo szybkich, co ma olbrzymie znaczenie – jedna szybka ładowarka jest w stanie obsłużyć w określonym czasie nawet kilkukrotnie więcej aut od ładowarki o niższej mocy. Mimo tak rozbudowanej sieci niemieccy kierowcy aut elektrycznych często zwracają uwagę na niedogodności związane z użytkowaniem aut elektrycznych i z zazdrością patrzą na Holendrów.
Również w tym rankingu ciekawe są wyniki Włoch – to kraj, w którym zarabia się nieźle, ładowarek jest całkiem sporo (37 186 punktów), a udział aut elektrycznych w rynku nowych pojazdów wciąż pozostaje niewielki (poniżej 9 proc.).