Auto Świat Klasyki Youngtimer Dwie Nexie w teście długodystansowym. Co były warte kompakty Daewoo?

Dwie Nexie w teście długodystansowym. Co były warte kompakty Daewoo?

Kiedy w lutym 1997 r. rozpoczęliśmy test długodystansowy dwóch Daewoo Nexii w odmianie sedan i hatchback towarzyszyło mu ogromne zainteresowanie. Nexia była nowością na polskim rynku, model był w sprzedaży od maja 1995 r., a od listopada montowano go w fabryce w Lublinie, nie był więc obłożony cłem i jego cena była atrakcyjna. W porównaniu np. z Polonezem Nexia była autem wręcz luksusowym – w topowych wersjach (a takie właśnie testowaliśmy) w wyposażeniu był ABS, airbag kierowcy, elektryczne sterowanie szyb, wspomaganie układu kierowniczego, centralny zamek, obrotomierz, lakier metalik.

Test Nexii 1.5
Zobacz galerię (8)
Auto Świat
Test Nexii 1.5
  • Montaż SKD oznaczał, że skręcano to, co wcześniej rozkręcono
  • Testowaliśmy Nexię sedan i hatchback w topowym wyposażeniu
  • Nowoczesne, dynamiczne silniki o mocy 90 KM lubiły benzynę
  • Rodzinne auta w dobrej cenie, ale dla mniej wymagających

Z tym montażem w Lublinie to była – mówiąc kolokwialnie – ściema. Chodziło o uniknięcie cła, wymyślono więc montaż uproszczony SKD. Polegało to na tym, że gotowe samochody statkami transportowano z Korei do portu w Słowenii, tam ekipa mechaników z Polski rozkręcała te auta na główne podzespoły (silnik, zawieszenie), które przewożono do Lublina. Tu montowano auta na gotowo. Ten system pozwalał na uniknięcie wysokiego cła. Nasze testowe Nexie w topowym wydaniu kosztowały po ok. 40 tys. zł. To nie było tanio, ale Daewoo, promując swoje samochody, dawało dogodny, niskooprocentowany (9,9 proc.) kredyt, oferowało także bardzo tanie OC (410 zł) oraz opcjonalne AC w wysokości 4,4 proc. wartości auta (nieco poniżej 2 tys. zł). To wszystko powodowało, że Nexie cieszyły się dużym zainteresowaniem i do Redakcji trafiało dużo pytań, czy warto je kupić.

RD