Kierowca białego VW T5 podjechał blisko pod tył wiekowego czerwonego Suzuki Swifta GTi. Wygląda na to, że chce się ścigać. Ścigać się? W sumie dlaczego nie? Przecież teren zabudowany właśnie się skończył. A zatem gaz do dechy i T5, które do tej pory wypełniało wsteczne lusterko, stało się tylko ledwie widocznym punktem. Prowadzący nowszego VW T5 był pewnie zdziwiony, gdy przekonał się, w jakim tempie Swift GTi potrafi się oddalić.
Jesteśmy przekonani, że nie wiedział, z jakim samochodem ma do czynienia. Odpowiadamy: Suzuki Swift GTi, 750 kg masy i silnik o mocy 101 KM – czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania? Teraz może już nie, ale nasi koledzy z „Auto Bilda” kiedyś mieli. Dlatego w sierpniu 1988 roku, gdy idea GTi wkroczyła do klasy małych aut, zrobili porównanie sześciu modeli tego typu: Daihatsu Charade Turbo GTi, Fiata Uno turbo i.e., Opla Corsy GSi, Peugeota 205 GTi, Renault 5 GTE i właśnie Suzuki Swifta GTi.
Przy okazji realizacji tego materiału rozmawiali z psychologiem na temat bezpieczeństwa. Chcieli wyjaśnić, czy tak dużo mocy w małym aucie nie jest przypadkiem bardzo niebezpieczne. Dr Hartmut Joost ostrzegał kierowców: Poręczność, większy hałas w przypadku małych aut wpływają bezpośrednio na odbieranie prędkości intensywniej niż w mocnych sportowych samochodach. W związku z tym jazda takimi modelami zwiększa podniecenie i zachęca do większego wykorzystania możliwości pojazdu.
Kierowca w takim samochodzie bardziej przeżywa osiągi silnika oraz specyficzny sposób rozwoju mocy. Samochody o takiej charakterystyce zawsze były domeną Suzuki. Zresztą w przypadku tej marki w dalszym ciągu nie ma za bardzo wyboru. Przecież ten znany producent motocykli wciąż oferuje przede wszystkim nieduże auta osobowe, no i... SUV-y.
W przypadku opisywanego pojazdu wszystko zaczęło się jesienią 1983 roku, gdy zaprezentowano mały pojazd, określony kodem SA310, nazwany Swift (choć ta nazwa nie obowiązywała na wszystkich rynkach). Dlaczego auto różnie określano? Ponieważ powstało wspólnie z General Motors jako samochód światowy. Dlatego w Australii było znane jako Holden Barina, w Kanadzie występowało jako Pontiac Firefly, a w Kolumbii było Chevroletem Sprintem. To tylko trzy przykładowe określenia.
W standardowej wersji ten światowy samochód, który u nas nazywał się Swift, miał silniki o pojemności 1.0-1.3 i mocy 50-70 KM oraz do wyboru 3- lub 5-drzwiowe nadwozie. W 1986 roku przy okazji zmiany modelowej pojawiła się topowa odmiana GTi. W tej wersji inaczej zestrojono przednie zawieszenie, a z tyłu zastosowano oś zespoloną w miejsce sztywnej.
Jednak najważniejszą nowością był silnik – jednostka o pojemności 1.3 to wówczas najmniejszy na świecie 16-zaworowy motor. W silniku zastosowano dwa górne wałki rozrządu oraz elektroniczny wtrysk paliwa. Silnik był bardzo nowoczesną konstrukcją. W Swifcie uzyskano typowo motocyklowy stosunek mocy do pojemności – 77,8 KM na litr pojemności oraz stosunkiem masy do mocy – 7,4 kg na koń mechaniczny.
We wspomnianym wcześniej porównaniu „Auto Bilda” Swift GTi okazał się bezkompromisowym sportowcem. Z przyspieszeniem do „setki” w 8,4 s japoński maluch był najdynamiczniejszym modelem wśród porównywanych wówczas pojazdów. Niestety, samochód oferował jednocześnie najmniej komfortu podczas podróżowania i w efekcie zajął... ostatnią pozycję w tym teście.
W swoich czasach Swift stał się modelem, który wyznaczał nowe trendy w technice samochodowej. Kierowca miał dylemat: jechać czy najpierw na postoju pobawić się nietypowymi rozwiązaniami. Przecież zarówno otwieranie klapy bagażnika klawiszem z logo marki, jak i ustawianie elektronicznego zegarka Casio umieszczonego za regulowaną na wysokość sportową kierownicą, były wówczas niecodzienne.
Najważniejsze jest jednak to, że w trakcie jazdy na każdym metrze czuje się, że mamy do czynienia z autem wagi lekkiej. To było najważniejszym kryterium podczas projektowania samochodu. Wciskasz pedał gazu i od razu wyczuwasz sportowego ducha.
Suzuki Swift GTI - plusy i minusy
Małe auto – małe problemy? W przypadku Suzuki Swifta GTi rzeczywiście jest to zgodne z prawdą. Samochód prezentowany na zdjęciach należy do Suzuki Deutschland. Został kompletnie odrestaurowany, a zatem uwolniono go od rdzy.
Lewe przednie nadkole aż do zderzaka musiało być wymienione (typowe miejsce występowania korozji), a poza tym pomiędzy zbiornikiem paliwa a tylną kanapą była dziura. Kolejnymi miejscami, w których mogą się pojawiać problemy, są mocowania teleskopów z przodu i skrzynka na akumulator.
Z wtryskiem nie ma kłopotów, pod warunkiem że nie grzebał w nim ktoś, kto nie miał fachowej wiedzy. Niestety, jest jedna powszechna dolegliwość. Ten sprytny maluch ma swych zagorzałych fanów zwłaszcza wśród kierowców o sportowym zacięciu i z różnym poziomem umiejętności. To oznacza, że wiele egzemplarzy może być w kiepskim stanie technicznym. Poza tym jako klasyk auto jest słabo postrzegane – a szkoda, bo frajda z jazdy okazuje się naprawdę duża.
Suzuki Swift GTI - części zamienne
Znawcy zorientują się, że auto na zdjęciach jeździ bez tylnego spoilera. W naszym egzemplarzu ten gumowy element pękł pod wpływem słońca. Niełatwo jest tę część zdobyć, ale może bez niej nie będzie rdzy na klapie bagażnika.
Nowe części blacharskie? Typowe dla odmiany GTi nie są już oferowane. Sytuacja w przypadku części zamiennych dotyczących techniki okazuje się znacznie łatwiejsza. Jeżeli nie dojdzie do awarii skrzyni biegów, to Swift po remoncie bez trudu powróci na ulice.
Suzuki Swift GTI - sytuacja rynkowa
Suzuki Swift GTi pierwszej generacji to auto trudne do znalezienia, zwłaszcza jeśli ma to być egzemplarz w oryginalnym stanie. Niezliczeni amatorzy startów w rallycrossie sprawiają, że na rynku niewieloma egzemplarzami warto się interesować.
Suzuki Swift GTI - nasza opinia
Jeżeli ktoś sądzi, że kupi zniszczonego Swifta GTi i doprowadzi go do pierwotnego stanu, to jest w błędzie. Lepiej trzymać się z daleka od samochodów w złym stanie technicznym. Jeżeli komuś zależy przede wszystkim na niewielkich rozmiarach oraz zwrotności, a jednocześnie nie ma parcia na samochód z polotem, to może zainteresować się również litrowym, 3-cylindrowym silnikiem o mocy 50 KM lub 4-cylindrową wersją 1.3, generującą 68 lub 70 KM.
Jeżeli we wstecznym lusterku zobaczycie Swifta GTi, to lepiej zjedźcie mu z drogi. Pomimo leciwego wieku ten samochód potrafi być szybszy od niejednego nowoczesnego pojazdu. Kanciaste nadwozie nie należy do najurodziwszych.
Optycznie auto wyróżniały: duże światła przeciwmgielne, przedni spoiler, aluminiowe felgi (wszystkie elementy w serii) oraz dwukolorowy lakier, który był za dopłatą.
Logo na masce służyło do otwierania klapy.
Suzuki Swift GTi w 1986 roku miało silnik o mocy 101 KM i pojemności 1,3 l. To był najmniejszy na świecie 16-zaworowy motor. Samochód ważył zaledwie 750 kg, dzięki czemu jednostka miała łatwe zadanie z napędzaniem tego pojazdu.
Podwójny układ wydechowy był jednym z wyróżników Swifta GTI.
Wszystkie ważne funkcje samochodu były obsługiwane za pomocą klawiszy, natomiast kierunkowskazy uruchamiało się cienką dźwigienką.
Sterowana na wysokość sportowa kierownica oraz obrotomierz to elementy, które wyróżniały wersję GTi na tle słabszych odmian.
Małe auto – małe problemy? W przypadku Suzuki Swifta GTi rzeczywiście jest to zgodne z prawdą. Samochód prezentowany na zdjęciach należy do Suzuki Deutschland. Został kompletnie odrestaurowany, a zatem uwolniono go od rdzy. Lewe przednie nadkole aż do zderzaka musiało być wymienione (typowe miejsce występowania korozji), a poza tym pomiędzy zbiornikiem paliwa a tylną kanapą była dziura. Kolejnymi miejscami, w których mogą się pojawiać problemy, są mocowania teleskopów z przodu i skrzynka na akumulator. Z wtryskiem nie ma kłopotów, pod warunkiem że nie grzebał w nim ktoś, kto nie miał fachowej wiedzy. Niestety, jest jedna powszechna dolegliwość. Ten sprytny maluch ma swych zagorzałych fanów zwłaszcza wśród kierowców o sportowym zacięciu i z różnym poziomem umiejętności. To oznacza, że wiele egzemplarzy może być w kiepskim stanie technicznym. Poza tym jako klasyk auto jest słabo postrzegane – a szkoda, bo frajda z jazdy okazuje się naprawdę duża.