- Auto jest na chodzie, ma komplet dokumentów wymaganych do rejestracji
- Białe nadwozie z niebieskim, welurowym wnętrzem to dość rzadko spotykana kombinacja kolorystyczna
- Cena jest dość wysoka, ale podstawowy problem polega na tym, że aż szkoda nim jeździć – idealny stan nakazuje wstawienie tego auta do muzeum
Niedawno pisaliśmy o pachnącym nowością BMW serii 7 E38 z 1997 r. z przebiegiem zaledwie 255 km, które właściciel garażuje w specjalnej kapsule powietrznej i chciał sprzedać za 290 000 zł. Wieść o tym egzemplarzu obiegła media motoryzacyjne na całym świecie. Tamto ogłoszenie jest już nieaktualne, bowiem wóz został w międzyczasie wystawiony na aukcji na niemieckim eBayu, gdzie licytacja skończyła się na 120 050 euro, czyli blisko 550 000 zł!
Tymczasem namierzyliśmy inne, jeszcze starsze BMW serii 7 i niemal równie „dziewicze”. To model 740i z 1992 r. z przebiegiem zaledwie 450 mil (ok. 725 km). Też jest wystawione na sprzedaż w Polsce i kosztuje 125 000 zł. Wiąże się z nim ciekawa historia.
Obecny właściciel twierdzi, że samochód został pod koniec 1992 r. zamówiony i w pełni opłacony przez klienta z Wielkiej Brytanii w salonie BMW w Niemczech. Podobno dzięki temu mógł liczyć na szybszy termin odbioru niż gdyby kupował auto u siebie (nawet 6-7 miesięcy). Dlaczego mu się tak spieszyło i był gotów „kombinować”? Być może już wtedy wiedział, że do końca życia zostało mu niewiele czasu – niestety zmarł przed terminem wydania auta.
Z jakiegoś powodu rodzina zmarłego klienta nigdy nie zgłosiła się po samochód, dilerowi też nie udało się nawiązać z nią kontaktu. Tu pewnie kryje się najciekawsza część historii, której niestety nie znamy... Dowiedzieliśmy się, że w 1993 r. BMW 740i zostało zarejestrowane na jeden dzień jako tzw. „Tageszulassung”, dla wyrobienia dokumentów. Jednak musiało upłynąć 20 lat by prawo własności przeszło na dilera.
Fabrycznie nowa „siódemka” stała w magazynie aż do 2015 r., gdy diler kończył działalność i wyprzedawał swój majątek. Auto było przez 23 lata utrzymywane w należytym stanie, przejechało w tym czasie (pewnie głównie po placu dilera) ok. 400 mil. Tuż przed swoją drugą rejestracją przeszło badanie techniczne TÜV, po czym kupił je obecny, polski właściciel do swojej kolekcji.
BMW 740i – kierownica po „niewłaściwej” stronie
Pechowe BMW 740i prawdopodobnie zalazłoby wcześniej nabywcę, gdyby nie fakt, że miało kierownicę z prawej strony – mimo, że auto było zamawiane w Niemczech jest to wersja na Wielką Brytanię (stąd też licznik w milach). Obecny właściciel przejechał nim przez ostatnie 5 lat tylko ok. 30 mil by zapobiec „zastaniu się” mechaniki i twierdzi, że ta siódemka jeździ jak nowa. Wymienił też szereg elementów eksploatacyjnych, w tym oleje silnika i skrzyni biegów, płyny hamulcowy oraz chłodniczy, a także bakelitowy wybierak automatycznej skrzyni biegów, który przez 27 lat mógł ulec degradacji.
Auto jest zachowanie w stanie niemal jak nowym. Ma oryginalny lakier w kolorze „Alpinweiss 2” z kilkoma bardzo drobnymi rysami, welurowe wnętrze „Ultramarin” bez żadnych oznak zużycia (choć z odrobiną kurzu) i stoi na oponach Pirelli P600, na których opuściło fabrykę. Nigdy nie miało zamontowanego radia, ale jest wyposażone w automatyczną klimatyzację, elektrycznie sterowane fotele, podgrzewanie wszystkich siedzeń, komputer pokładowy, poduszkę powietrzną, amortyzatory z regulacją twardości i felgi BBS bez najmniejszej skazy. Podwozie i blacha są w idealnym stanie. Wóz prezentuje się wspaniale, a jeszcze lepiej wyglądałby w kolekcji miłośnika BMW, obok wspominanego E38. Pozostaje tylko fundamentalny problem: aż żal nim jeździć!