- Odmiana CL była kompromisem między C (nędza) i GL (luksus). Formel E oznaczało wersję oszczędzającą paliwo
- Nic się nie zmienia — zanim coś zaoszczędzicie, trzeba sporo wydać
- W silniku wersji oszczędzającej paliwo zmieniono tylko stopień sprężania (z 8,2:1 na 9,7)
Ta odmiana Polo była bowiem znacznie droższa od wszystkich rynkowych konkurentów. Bo na pokładzie tej wersji Volkswagena Polo znalazła się technika umożliwiająca oszczędzanie paliwa, a nie od dziś wiadomo, że żeby zaoszczędzić najpierw trzeba zainwestować. W małym Volkswagenie wygląda to tak: przy prędkości 120 km/h odmiana Formel E powinna zużywać nawet o 1,6 litra mniej niż zwykłe 50-konne Polo. W ruchu miejskim oszczędność może wynieść nawet 2,4 litra, jeśli tylko będziemy odpowiednio zmieniać biegi. Do tego na zestawie zegarów zamontowano wskaźnik zużycia paliwa, z tyłu poprawiający aerodynamikę spoiler, trójkątną szybę w drzwiach i dłuższe przełożenia skrzyni biegów.
Przyglądając się bliżej oszczędnościowemu Volkswagenowi Polo mamy po prostu wrażenie, że ten samochód jest po prostu lepiej dopracowany. Przełożenia skrzyni są całkiem w porządku – nawet "czwórka" nie wydaje się zbyt długa. W środku prawie nie słychać szumu opływającego nadwozie powietrza, silnik też jest dość cichy – w stosunku do konkurentów Polo jest najcichsze, i to ze sporym zapasem. Zwłaszcza przesiadka ze Skody sprawia, że oba auta mają się do siebie jak dzień do nocy. Polo robi wrażenie, jakby inżynierowie Volkswagena długo zastanawiali się nad każdym detalem auta. Deska rozdzielcza jest wykonana z twardego, czarnego plastiku, ale nie trzeszczy podczas jazdy. Siedzenia, identyczne z tymi w Garbusie, pod względem komfortu podróżowania są najwygodniejsze ze wszystkich w porównaniu. Zachowanie Polo w slalomie jest też najstabilniejsze.
Oczywiście, oszczędzano także przy budowie tego auta, więc także tu nie znajdziemy interwałów wycieraczek, ale za to Volkswagen ma dwie dysze spryskiwaczy, a jego użycie spowoduje także włączenie na chwilę wycieraczek. Niby niewiele, ale na co dzień to przydatna funkcja.
Pozostaje jeszcze pytanie, czy taka oszczędnościowa wersja w końcowym rozrachunku miała ekonomiczny sens? No cóż, jeśli samochód użytkowany był głównie w mieście (a choćby z racji wymiarów nadawał się do tego najlepiej), to oszczędność 2 l na każdych 100 km to dużo. W przypadku Polo mamy niby do czynienia z samochodem bardziej dojrzałym, ale czy aby na pewno o to chodzi w doborze klasyka? Jeszcze do niedawna ta generacja małego VW była dość powszechnym widokiem na naszych ulicach.
Volkswagen Polo — plusy i minusy
Volkswagen Polo w zasadzie jeszcze dziś bezproblemowo nadaje się do jazdy na co dzień. Tak naprawdę problem z nim jest zupełnie inny: rzadko (albo niemalże wcale nie) wzbudza w ludziach klasykowe uczucia. W gruncie rzeczy dobrze świadczy to o inżynierach Volkswagena, którzy już grubo ponad 30 lat temu zrobili samochód potrafiący przy swoich miejskich wymiarach przewieźć pralkę, a do tego dzięki optymalizacji kilku podzespołów zużywający naprawdę mało paliwa – czyż nie o to do dziś chodzi w miejskich autach?
Nie jest przesadą stwierdzenie, że Volkswagen wyprzedził z modelami Formel E swoją epokę. I choć po kilku latach przestano je produkować, dziś wraca się do tego konceptu. Technika Polo II nie była odkrywcza – zarówno silnik, jak i skrzynie stosowano już w innych autach koncernu, więc w tym zakresie nie czekają was żadne niespodzianki. Za to przednia oś już w czasach młodości Polo cierpiała na przedwczesne zużycie – po prostu gumowo-metalowe elementy są za małe jak na takie obciążenia.
Części są jednak dostępne, a do tego tanie, więc po prostu trzeba wyjść z założenia "ten typ tak ma". Na szczęście – jeśli tylko auto nie miało wypadkowej historii – rdza nie jest aż tak dużym problemem, jak mogłoby się wydawać, sądząc po roku produkcji. W każdym razie na tle większości konkurentów Polo prezentuje się dobrze – efekt porządnego zabezpieczenia antykorozyjnego. Na pewno jednak trzeba zwrócić uwagę na pas pod tylnym zderzakiem. Dość niefortunnie blacha zachodzi tam na blachę, a to zawsze po latach musi oznaczać problemy, bo przestrzeń między blachami jest właściwie niemożliwa do antykorozyjnego zabezpieczenia.
Volkswagen Polo — sytuacja rynkowa
Polo z pionową tylną klapą z początku lat 80. jest jeszcze całkiem sporo, a ceny zaczynają się nawet od 200 euro. Niestety, są to skrajnie wyeksploatowane egzemplarze. Tak jak w przypadku wielu aut aspirujących do grona klasyków, ceny egzemplarzy wartych uwagi zaczynają się od 2500-3000 euro. Sportowe modele, jak G40, to zupełnie inna liga. Oszczędnościowe wersje Formel E nie są wyceniane wyżej, ale trafiają się bardzo rzadko. Nie warto też zwracać uwagi na samochody, które jeżdżą u nas od 20 lat – to zazwyczaj złomy na kołach.